Ukrainka mieszkająca w Polsce chce, by Polacy zmienili obowiązujący uzus językowy i zaczęli mówić „w Ukrainie” zamiast „na Ukrainie”. W tym celu zorganizowała „happening” pod Pałacem Kultury i Dworcem Zachodnim w Warszawie.
O wystąpieniu Yulii Krivich, która zajmuje się fotografią artystyczną i mieszka w Polsce od 8 lat, poinformowała w niedzielę Gazeta Wyborcza, jednak film i zdjęcie z tego wydarzenia pojawiły się już 8 grudnia na facebookowym profilu Krivich. Kobieta na tle Pałacu Kultury oraz Dworca Zachodniego wymachiwała flagą z napisem „w Ukrainie”.
Ukraińskiej fotograf nie podoba się, że Polacy nie mówią „w Ukrainie”, jak przyjęto w jej ojczyźnie. Kobieta twierdzi, że wyrażenie „na Ukrainie” kojarzy się jej z czasami caratu i ZSRR oraz formą „na Ukrainie” używaną także w języku rosyjskim. „Traktujecie nas jak swoją prowincję” – cytuje jej słowa GW.
Ukrainka z flagą protestowała przed Dworcem Zachodnim: „Traktujecie nas jak swoją prowincję” https://t.co/MBdF7N0fZo
— Wyborcza.pl Warszawa (@GazetaStoleczna) December 29, 2019
„Jesteśmy bardzo wyczuleni na ten sposób mówienia o naszym kraju. Teraz moją misją jest rozpoczęcie poważnej dyskusji na ten temat w Polsce” – powiedziała Krivich Wyborczej zaznaczając, że nie jest kompetentna w temacie polskiej gramatyki. Jednak wcześniej na swoim profilu apelowała nie o debatę, lecz o zmianę formy „na Ukrainie” na „w Ukrainie”.
Postulat Krivich skomentował na Twitterze redaktor naszego portalu Karol Kaźmierczak. Dziennikarz wskazał na ignorancję ukraińskiej artystki przypominając, że w języku polskim używa się też form „na Węgry” czy „na Słowację”. Zdaniem Kaźmierczaka „jest to próbka konfliktów tożsamościowych, jakie czekają nas, gdy zmienimy Polskę w wielonarodowe państwo imigracyjne”.
Pomijając ignorancję tej pani (Węgry czy Słowacja nigdy nie były częścią Polski a też używamy przy nich w miejscowniku „na”) to jest to próbka konfliktów tożsamościowych jakie czekają nas gdy zmienimy Polskę w wielonarodowe państwo imigracyjne. https://t.co/oJyNS6jPPu
— Karol Kaźmierczak (@KKazmierczakK) December 29, 2019
CZYTAJ TAKŻE: Ukraina oczekuje polskich ustępstw
Kresy.pl / warszawa.wyborcza.pl / warszawawpigulce.pl
Domaga się zmian w naszym języku, ale wesoło przyznaje, że „nie jest kompetentna w temacie polskiej gramatyki”. Po prostu ma być tak, jak ona chce i już.
Zastanawiam się jak jest poprawnie na szoszonji czy w szoszonji może szoszony będą wiedziały jak jest poprawnie
Jeżeli jej to tak przeszkadza to powinna poszukać miejsca gdzie więcej tego nie usłyszy. A swoją drogą jaki jest jej status prawny pobytu w Polsce? Nie może być to pozwolenie na pracę bo tego potrzebuje pracodawcy a kto chciałby zatrudnić taką sprzątaczkę.
W języku polskim poprawny jest najwyżej zwrot być w Ukraińce, choć czasem można pewnie by powiedzieć też „na”, zależy od pozycji…
Już pomijając wybryk/tupet/głupotę/ignorancję (jak zwał, tak zwał) tej -nazwijmy ją- artystki, zaciekawił mnie pewien aspekt językowy. Czy przypadkiem przyimkiem dawniej w Polsce przyimek „na” nie odnosił się do części składowych posiadłości monarchii jagiellońskiej? Np. na Pomorzu, na Mazowszu, na Litwie, na Łotwie, na Węgrzech, ale już w Estonii, w Czechach, w Austrii, we Francji. Oczywiście Wielkopolska jest tu wyjątkiem. Ale, kto wie, czy właśnie nie stąd się wzięło to, że do części państw lub ziem używamy „w”, a do części „na”. 😉
A to dobre! Teraz Ukraińcy będą nam ustalać normy językowe? Ukraińcy, w swej bezczelności, przekraczają kolejną granicę!
Zawsze może powrócić na Ukrainę, a swoją drogą mentalność „Moskwa” bis górą. Wszystko i wszyscy mają się podporządkować przyszłym Panom Europy środkowej. Druga Moskwa w Kijowie jest Polsce do niczego nie potrzebna.
Dostali palec to chcą całą rękę,to są skutki udawania przez pseudopilityków i pseudodziennikarzy że to „deszcz pada a nie……”Trzeba mieć spory tupet(by nie określić tego dosadniej-prokurator czuwa)żeby zamieszkać w obcym państwie i mówic jego mieszkańcom jak mają używać SWOJEGO ojczystego języka.