Postać profesora Mieczysława Gębarowicza, wybitnego polskiego historyka, ostatniego dyrektora lwowskiego Ossolineum, została upamiętniona specjalną tablicą pamiątkową we Lwowie. Treść napisu nie wspomina jednak o jego narodowości.

W piątek we Lwowie odsłonięto tablicę poświęconą prof. Mieczysławowi Gębarowiczowi, polskiemu uczonemu, historykowi sztuki i ostatniemu lwowskiemu dyrektorowi Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. W tym roku przypada 125. rocznica jego urodzin. Tablica została umieszczona na kamienicy przy ul. Stećki 9 (dawniej ul. Senatorskiej) w której prof. Gębarowicz mieszkał przez ponad 50 lat.

Tablica z napisem w języku ukraińskim, polskim i angielskim powstała dzięki inicjatywie Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Sfinansowano ją z funduszy Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA. Treść napisu przypomina, że prof. Gębarowicz m.in. jako dyrektora Ossolineum i kustosza Muzeum Książąt Lubomirskich, ale w żadnej z wersji językowych nie wymieniono jego narodowości.

 

W uroczystości wzięli udział m. in. dyrektor Lwowskiej Naukowej Biblioteki im. Wasyla Stefanyka Wasyl Fersztej, dyrektor Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki Taras Woźniak oraz  konsul RP we Lwowie Rafał Kocot. Relację z tego wydarzenia zamieścił „Kurier Galicyjski”.

Podczas uroczystości Wiktoria Malicka, pełnomocniczka Ossolineum we Lwowie przypomniała, że prof. Gębarowiczowi przyszło być dyrektorem w bardzo trudnych czasach wojny. Podkreśliła, że poczucie odpowiedzialności za dzieje i zbiory zakładu sprawiły, że po zakończeniu II wojny światowej zdecydował się pozostać we Lwowie, choć miał wiele okazji, żeby z niego wyjechać. Malicka przypomniała, że proponowano mu m.in stanowisko dyrektora Muzeum Narodowego we Wrocławiu.

Konsul Kocot powiedział, że odsłonięcie tablicy upamiętniającej prof. Gębarowicza „przypomina o tym jakim był Lwów w okresie międzywojennym i jaki wniósł dorobek do światowego dziedzictwa”.

Na odsłonięcie tablicy przyszli też Polacy ze Lwowa, w tym osoby pamiętające profesora. Krystyna Adamska, była pracowniczka lwowskiego Ossolineum, w rozmowie z „Kurierem Galicyjskim” wspomina go jako cichego i spokojnego człowieka, z ogromnym potencjałem intelektualnym. – Dzięki profesorowi w Ossolineum pracowało bardzo dużo lwowskich Polaków. Jego misją było pilnowanie zbiorów. Chciał abyśmy czerpali z tego ogromnego bogactwa, które ma Ossolineum.

Fot. Eugeniusz Sało, Kurier Galicyjski

Tydzień wcześniej o zamiarze ustanowienia tablicy w krótkim komunikacie poinformowała służba prasowa Lwowskiej Rady Miejskiej. Nie wymieniając narodowości prof. Gębarowicza podano, że tablica poświęcona pamięci „wybitnego lwowianina, uczonego-historyka sztuki, profesora Uniwersytetu Lwowskiego”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Niektóre z nielicznych ukraińskich mediów, które odnotowały tę decyzję, przedstawiły ją w nieprzychylnym tonie. Portal Dyvys.info swoją informację opatrzył tytułem „Lwowska Rada Miejska ustanowi tablicę informacyjną profesorowi, który walczył o +polski Lwów+”, co jest na Ukrainie kojarzone jednoznacznie negatywnie. Kanał ZIK na swojej stronie internetowej napisał, że manifestowanie +historycznie polskiego+ charakteru Lwowa i Galicji przez prof. Gębarowicza było dla Ukraińców „nie do przyjęcia” i dlatego „ukraińscy inteligenci pragnęli się od niego zdystansować”.

PRZECZYTAJ: Mieczysław Gębarowicz

Prof. Gębarowicz – symbol polskiego trwania we Lwowie

Przypomnijmy, że prof. Gębarowicz jest symbolem polskiego trwania we Lwowie. Urodził się w 1893 roku w Jarosławiu. W 1918 roku studiując w tym mieście wziął udział w walkach z Ukraińcami. Po studiach rozpoczął współpracę z Zakładem Narodowym imienia Ossolińskich; ochronie jego zbiorów poświęcił swoją karierę i całe późniejsze życie. W celach naukowo – dydaktycznych podróżował m. in. do Włoch, Francji, Niemiec, czy Austrii. W 1928 r. obronił rozprawę habilitacyjną na Uniwersytecie Jana Kazimierza, uzyskując stopień docenta historii sztuki, osiem lat później został profesorem Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Lwowskiego. W 1944 roku jako dyrektor Ossolineum w obliczu rychłego nadejścia frontu wschodniego zorganizował ewakuację do Krakowa zbiorów lwowskich bibliotek, zabierając jednocześnie najcenniejsze obiekty Zakładu, w tym autografy dzieł Słowackiego, Fredry, Reymonta, Sienkiewicza i Mickiewicza („Pan Tadeusz”). Po wojnie dzięki jego staraniom do Polski jako „dar narodu radzieckiego” trafiło w sumie 30 proc. zbiorów Ossolineum.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl
 

Sam prof. Gębarowicz postanowił pozostać we Lwowie, co wiązało się z przyjęciem obywatelstwa sowieckiego. Uważał, że dalej żyje w Polsce. Jak pisał Albert Kwiatkowski, przez pewien czas po nastaniu drugiej okupacji sowieckiej Mieczysław Gębarowicz pełnił jeszcze funkcję prezesa Zakładu Narodowego. W 1950 r. usunięto go wraz z innymi pracownikami jako „żywioł niepożądany”. Mimo licznych szykan i upokorzeń, jakich wtedy doznawał, starał się kontynuować swoją misję i działalność naukową. Dopiero w roku 1962 władze sowieckie nominowały go na stanowisko młodszego pracownika naukowego, co było oczywistą kpiną z posiadającego bogaty dorobek naukowy profesora. Jego pracę o kulturze artystycznej późnego renesansu w Polsce uznano za „antyukraińską”, ponieważ pisząc o historii Lwowa i sztuce tego miasta, umiejscawiał je w Polsce. Za „antyukraińskość” przymusowo odesłano prof. Gębarowicza na emeryturę. Naukowiec zmarł w 1984 roku, jest pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim.

Kuriergalicyjski.com/ Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Wolyn1943
    Wolyn1943 :

    Ależ o co tu kruszyć kopie? Jak przystało na lwowskiego profesora, On tylko w swojej pracy używał języka polskiego! To Go jeszcze nie czyni Polakiem, przynajmniej z wrocławskiej perspektywy… W ogóle, w tym Wrocławiu dziwnie się dzieje od dłuższego czasu, tablica dla hitlerowskiego kolaboranta, prezydent, któremu przez gardło nie przechodzi narodowość profesorów lwowskich zamordowanych na wzgórzach wuleckich, teraz odarcie z polskości człowieka będącego wzorem polskiego trwania w okupowanym przez bolszewików Lwowie. I to wszystko w mieście przed laty nazywanym “drugim Lwowem”?