Trwa protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą

Przed przejściem w Dorohusku stoi już 650 ciężarówek, w większość na ukraińskich numerach rejestracyjnych, a przed Hrebennem – 900 – relacjonuje RMF FM. Strona ukraińska chce, żeby w rozmowach uwzględnić interesy również jej przewoźników, sam protest uważa za szkodliwy.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek rozpoczął się protest polskich przewoźników przy trasach dojazdowych do głównych przejść granicznych z Ukrainą. W środę upływa trzeci dzień protestu. W Okopach w woj. lubelskim trwa protest na skrzyżowaniu, przez które prowadzi droga do przejścia granicznego w Dorohusku-Jagodzinie. Przez blokadę przepuszczane są cysterny z paliwem, pomoc humanitarna, transporty dla wojska oraz ciężarówki z łatwo psującą się żywnością. Pozostałe są przepuszczane co godzinę po 3 sztuki w każdą stronę.

Według relacji reportera RMF FM, kolejka jest „gigantyczna”. Przed przejściem w Dorohusku stoi już 650 ciężarówek (w większość na ukraińskich numerach rejestracyjnych), a przed Hrebennem – 900 ciężarówek. Faktycznie, kolejka do tego pierwszego zaczyna się jeszcze przed Chełmem, ale policja nie wpuszcza ciężarówek do miasta, żeby nie zablokowały ruchu.

W rozmowie z RMF FM kierowcy polskich ciężarówek mówili, że teraz Ukraińcy doświadczają tego, czego oni po drugiej stronie granicy, zapisując się do systemu kolejkowego w drodze powrotnej do Polski. Czują się też zignorowani przez rząd. Twierdzą, że nikt z nimi nie rozmawiał. Zapowiadają, że będą protestować do skutku.

Maciej Wroński, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka powiedział niedawno w rozmowie ze stacją, że całkowicie utraciliśmy rynek przewozów na i z Ukrainy na rzecz ukraińskich przewoźników. Zaznaczył, że od lutego ub. roku kilkukrotnie zwiększyli oni liczbę wykonywanych przewozów. Wroński przyznał, że dla polskiej branży rynek ukraiński nigdy nie był znaczący, ale „dawał pracę przewoźnikom z województwa lubelskiego i podkarpackiego, którzy wyspecjalizowali się w przewozach na wschód”. Podkreślił, że obecnie ich sytuacja jest zła, a firmom grozi bankructwo.

Protesty wsparła Konfederacja Wolność i Niepodległość. W środę na przejściu granicznym w Dorohusku pojawili się jej politycy z Ruchu Narodowego: poseł Krzysztof Bosak, poseł-elekt Witold Tumanowicz oraz lider Konfederacji na Lubelszczyźnie i przedsiębiorca branży transportowej Rafał Mekler.

PRZECZYTAJ: Bosak: rząd PiS zrobił z Polski republikę bananową dla kapitału ze Wschodu. Konfederacja wspiera protest polskich przewoźników [+VIDEO]

W związku z protestem polskich przewoźników ukraiński wicepremier oraz minister rozwoju społeczności lokalnych i infrastruktury, Ołeksandr Kubrakow, zadeklarował gotowość strony ukraińskiej do „konstruktywnego dialogu, który uwzględni interesy przewoźników obu krajów”.

Kubrakow oświadczył zarazem, że zdaniem rządu Ukrainy „blokowanie granicy szkodzi interesom i gospodarkom obu krajów” i wpływa na funkcjonowanie Linii Solidarności, mającej na celu eksport ukraińskich produktów rolnych.

Wcześniej protest polskich przedsiębiorców skrytykował ambasador Ukrainy w Warszawie Wasyl Zwarycz. “Blokowanie dróg do przejść granicznych Polski z Ukrainą w Hrebennym, Dorohusku, Korczowej przez polskich przewoźników to bolesny cios w plecy Ukrainy, cierpiącej od agresji rosyjskiej. Zagrożone są korytarze solidarnościowe między Ukrainą a UE. Apelujemy o zaprzestanie blokady granicy!” – napisał dyplomata na portalu społecznościowym X.

Protest przewoźników na granicy miał się pierwotnie odbyć w piątek, jednak dzień przed tym terminem ogłoszono jego przeniesienie na poniedziałek.

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Przypomnijmy, że w maju br., po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury podjęło decyzję o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, prowadzających transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.

rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply