W sprawie tzw. afery wizowo-migracyjnej zarzuty postawiono 7 osobom, z których trzy aresztowano – informuje Prokuratura Krajowa, nie podając żadnych szczegółów. Głos w tej sprawie zabrał prezydent Andrzej Duda, m.in. apelując o obiektywizm.

W czwartek w Prokuratorze Krajowej odbyła się konferencja prasowa w sprawie nieprawidłowości przy wydawaniu wiz, czyli tzw. afery wizowej czy afery wizowo-migracyjnej. Jak poinformowano, jak na razie zarzuty postawiono siedmiu osobom, z których trzy zostały zatrzymane. Nie ujawniono żadnych personaliów. Wiadomo jedynie, że żadna z tych osób nie pełniła w MSZ funkcji kierowniczych.

– Są wobec nich stosowane środki zapobiegawcze. Dziś nie mogę ujawnić szczegółów na temat osób podejrzanych – powiedział Daniel Lerman z Prokuratury Krajowej.

 

Podczas konferencji nie skomentowano sprawy nagłej dymisji wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, który rzekomo miał być kluczową osobą w aferze wizowo-migracyjnej. Nie wiadomo również, ile dokładniej przestępcy zarobili na procederze, ani ile wiz wydali.

Śledczy ujawnili, że do nieprawidłowości dochodziło: w Hongkongu, na Tajwanie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, na Filipinach i w Katarze.

Podano też, że prokuratura nie wyklucza dalszych zatrzymań w sprawie.

Ponadto, w czwartek sprawę skomentował też prezydent Andrzej Duda. Twierdzi, że część podawanych przez media informacji w tej sprawie jest nieprawdziwa, ale nie sprecyzował, co ma na myśli.

– Według mojej wiedzy przynajmniej część informacji, które pojawiają się w mediach [nt. afery wizowej – red.], jest informacjami nieprawdziwymi – powiedział Andrzej Duda. Zapewnił zarazem, że służby prowadzą dochodzenie w tej sprawie. Zaapelował również o obiektywizm w jej opisywaniu.

Prezydent odniósł się do doniesień portalu Gazeta.pl, według których Wawrzyk jeszcze jako wiceszef MSZ rzekomo miesiącami naciskał, aby jego protegowany Jakub Osajda został ambasadorem w Islandii. Wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Zbigniewem Rau mieli zablokować nominację nowych ambasadorów, by w ten sposób wywrzeć presję na Dudzie. Sam minister już wcześniej zaprzeczył tym doniesieniom.

– Jakieś sugerowanie przez niektóre media rzekome próby szantażu wobec mnie, nie miały nigdy miejsca – powiedział prezydent. – Chcę to jasno i wyraźnie podkreślić. Nie wiem, dlaczego ktoś takie informacje rozprzestrzenia.

Według czwartkowej publikacji Onetu, wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk został wyrzucony z rządu, gdyż rzekomo pomagał swoim pracownikom stworzyć nielegalną drogę przerzutu imigrantów z Azji i Afryki do Stanów Zjednoczonych. Wiceminister miał m.in. przesyłać konsulom wiadomości, w których znajdowały się szczegółowe instrukcje co do wydawania wiz. Listy liczyły od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk, czasem dodatkowo z numerami telefonów. Według poleceń, osoby te miały potrzymać wizy priorytetowo, poza kolejności. Portal Onet przytacza historię, według której grupa imigrantów z Indii miała udawać ekipę filmowców Bollywood w celu uzyskania wielokrotnych wiz do strefy Schengen – ostatecznie mieli znaleźć się w Meksyku, skąd próbowali dostać się do USA. Przynajmniej części z nich się to udało. O sprawie rzekomo miały dyskretnie poinformować stronę polską amerykańskie służby.

Czytaj więcej: Onet: Wawrzyk pomagał w przerzucie imigrantów do Stanów Zjednoczonych

Przedstawiciele PiS w komentarzach medialnych zasadniczo bagatelizują aferę, choć byłego wiceministra jakoś wyraźnie nie bronią. Rafał Bochenek oświadczył, że jest to „pseudoafera wymyślona przez PO”, którą nagłaśniają niektóre media. Twierdził też, że jest to próba odciągnięcia uwagi opinii publicznej od kryzysu migracyjnego w innych krajach Europy.

W związku z ujawnioną w ostatnim czasie tzw. aferą wizowo-migracyjną, w którą rzekomo zamieszany ma być były wiceszef MSZ, Piotr Wawrzyk, a polegającą m.in. na nadużyciach przy wydawaniu wiz do Polski, Konfederacja Wolność i Niepodległość domaga się powołania w tej sprawie komisji śledczej. W ocenie przedstawicieli tej partii, komisja śledcza jest narzędziem właściwym do zbadania sytuacji, która niekoniecznie jest oczywistym przestępstwem, ale wydaje się wskazywać na nieprawidłowości w działaniu państwa.

Przeczytaj: „Rz”: Polska wydaje najwięcej wiz pracowniczych w Unii Europejskiej – 40 razy więcej niż Niemcy

Przypomnijmy, że Piotr Wawrzyk został odwołany z funkcji wiceministra spraw zagranicznych przez premiera Mateusza Morawieckiego w czwartek 31 sierpnia br. Oficjalnie, powodem był „brak satysfakcjonującej współpracy”, jednak według ustaleń dziennikarzy, powodem dymisji było to, że to on stał za kontrowersyjnym projektem rozporządzenia w sprawie ułatwienia wjazdu do Polski imigrantom z ponad 20 krajów. Po ujawnieniu sprawy przez media rząd PiS wycofał się z tego projektu.

Pisaliśmy, że sprawa dymisji Wawrzyka ma mieć związek „z intensywnym śledztwem” prowadzonym przez CBA. Chodzi o aferę z „korupcjogennym systemem” wydawania wiz do Polski. Wiceminister stracił stanowisko z końcem sierpnia – kilka godzin po tym, jak do MSZ weszli funkcjonariusze CBA.

Urzędnik MSZ w rozmowie z dziennikarzami Radia ZET powiedział o kulisach korupcjogennego systemu wydawania polskich wiz. Jak mówi, w jednym z krajów afrykańskich przed polską ambasadą „stały stoiska, gdzie można było kupić już podstemplowane dokumenty”. Opowiada też o naciskach politycznych z różnych stron, by ułatwiać masowe ściąganie gastarbeiterów do Polski.

Jak pisaliśmy, że „Rzeczpospolita” poinformowała w czerwcu, że MSZ chce ułatwić imigrację do Polski obywatelom ponad 20 państw, głównie z Azji. Ministerstwo chciało umożliwić im ubieganie się o wizę bezpośrednio w polskim MSZ, a nie w konsulacie. Przyjęto, że będzie to „nie mniej niż 400 tys. osób rocznie”. Za projektem rozporządzenia w tej sprawie stał właśnie Piotr Wawrzyk. Dodajmy, że odpowiadał też za przygotowanie wyborów parlamentarnych za granicą.

Projekt zakładał rozszerzenie o 20 grupy państw, których obywatele mogliby ubiegać się o wizy nie przez konsulów, lecz przez urzędników MSZ. Wymieniono w nim takie państwa jak: Pakistan, Arabia Saudyjska, Azerbejdżan, Filipiny, Indie, Kuwejt czy Turcja. Twórcy projektu wskazywali, że „rosnące zainteresowanie uzyskaniem wizy, potrzeby polskiego rynku pracy, a jednocześnie brak zwiększenia zatrudnienia w urzędach konsularnych i tym samym zapewnienia sprawnej obsługi wizowej wymusił poszukiwanie innych rozwiązań”.

Złożenie wniosku o wydanie wizy do szefa MSZ miałoby być możliwe, gdy w danym kraju działają „usługodawcy zewnętrzni”. Chodzi o firmy, które zajmują się sprowadzaniem cudzoziemców na polski rynek pracy (przyjmują dokumenty i przekazują je do MSZ), zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym przez pracodawców.

Sprawa została wówczas nagłośniona. Odniósł się do niej publicznie nawet lider Platformy Obywatelskiej, były premier Donald Tusk, który skrytykował PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Mówił, że Kaczyński jednocześnie szczuje na migrantów i chce ich wpuścić setki tysięcy. W związku z licznymi głosami krytyki, krótko po tym PiS jednak wycofał się z tego pomysłu. Rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył, że „rozporządzenie nie będzie procedowane, aby nie wywoływać emocji”.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply