Rosyjska firma dysponująca specjalnym statkiem wycofuje się z budowy Nord Stream 2. W tle groźba sankcji

Prywatna rosyjska firma MRTS, dysponująca potrzebnym statkiem-barką do układania rur, zrezygnowała z dokończenia budowy gazociągu Nord Stream 2 na dnie Bałtyku.

Spółka MRTS jest największym rosyjskim specjalistą w branży prac podmorskich. Działa od 1999 roku. Firma układała rury do wielu gazociągów w rosyjskich wodach na Dalekiej Północy, zbudowała terminal LNG w Kaliningradzie, a obecnie buduje port Sabetta poza kręgiem polarnym. Firma nie ujawnia swoich właścicieli. MRTS jest też dzierżawcą statku Fortuna, służącego do układania rur, który spełnia wymogi techniczne określone przez Duńską Agencję Energetyczną dla statków pracujących przy projekcie Nord Stream 2. Jednak, jak ustaliła rosyjska stacja RBK, firma nie zamierza uczestniczyć w tych pracach, prowadzonych na duńskich wodach.

„MRTS nie zamierza dostarczać barki Fortuna do dokończenia budowy rosyjskiego gazociągu eksportowego Nord Stream 2, który stał się celem sankcji USA” – poinformowali przedstawiciele firmy. Dodano, że spółka MRTS „nie bierze i nie zamierza brać udziału w pracach przy układanie gazociągu Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim za pomocą barki “Fortuna””, ani w żaden inny sposób. Firma zaznacza przy tym, że nigdy nie była właścicielem statku, lecz dzierżawi go na podstawie umowy czarteru bez załogi do wykorzystania przy innych projektach.

 

Media zwracają uwagę, że decyzja MRTS jest najpewniej związana z obawami przed nowymi amerykańskimi sankcjami wobec firm zaangażowanych w budowę Nord Stream 2. W grudniu 2019 roku, w podobnej sytuacji, z prac zrezygnowała szwajcarska firm Allseas. To kolejny raz stawia rosyjski Gazprom w trudnej sytuacji. Rosjanom pozostaje do dyspozycji zapewne tylko jeden specjalistyczny statek, „Akademik Czerski”. Do niedawna oficjalnie należał on do Gazpromu, ale w najnowszych sprawozdaniach zniknął z majątku koncernu. Media podają, że nie wiadomo, do kogo oficjalnie teraz należy.

Czytaj także: Putin: Rosja ma statek, który umożliwi zakończenie układania gazociągu Nord Stream 2

Jak pisaliśmy, na początku lipca Duńska Agencja Energetyczna (DEA) wydała zgodę na dokończenie budowy kolejnych nitek rosyjskiego gazociągu Nord Stream w swojej strefie morskiej, na południowy wschód od Bornholmu, z udziałem dodatkowych, kotwiczących statków. Tym samym Rosjanie uzyskali możliwość stosowania przy budowie Nord Stream 2 kolejnego rodzaju jednostek obok statków mających możliwość „dynamicznego pozycjonowania”. Do 3 sierpnia br. decyzja Duńczyków mogła zostać zaskarżona. Tak się nie stało i w związku z tym rosyjskie statki (obecnie w zasadzie już tylko jeden statek) teoretycznie mogą przystąpić do pracy.

Jak podaje PAP, Nord Stream 2 jest gotowy w 94 proc., przy czym w grudniu 2019 roku prace zostały wstrzymane. Łącznie rurociąg ma mieć 2460 km, z czego do ułożenia zostało jeszcze 150 km: 120 km na akwenach duńskich i 30 km na niemieckich. Zadanie to mają wykonać dwa rosyjskie statki, które znajdują się już na Bałtyku. Nie wiadomo jednak, kiedy przystąpią do pracy, gdyż do poniedziałku Energistyrelsen nie otrzymał zaktualizowanego harmonogramu prac, co jest niezbędnym warunkiem użycia statków z kotwicami przy dalszej budowie gazociągu.

Przypomnijmy, że to nie jedyne kłopoty Rosjan z budową kolejnych nitek gazociągu przebiegającego pod dnie Bałtyku. Nałożone pod koniec ubiegłego roku przez USA sankcje na firmy budujące Nord Stream 2 doprowadziły do wstrzymania układania ostatniego odcinka gazociągu na dnie Bałtyku. Jak pisaliśmy, by dokończyć budowę gazociągu samodzielnie, Rosjanie zawrócili z Dalekiego Wschodu statek Akademik Czerski, który ma techniczne możliwości prowadzenia takich prac. Na początku maja statek dopłynął na Bałtyk, co wywołało natychmiastową reakcję głównego promotora wymierzonych w Nord Stream 2 sankcji, prominentnego amerykańskiego senatora Teda Cruza, współautora najnowszej ustawy: „Jeśli Gazprom użyje Akademika Czerskiego do dokończenia gazociągu Nord Stream 2, amerykański prezydent musi nałożyć i nałoży sankcje na Gazprom. Jego funkcjonariusze utracą możliwość przybycia do USA, a wszystkie ich środki finansowe zostaną zamrożone, a to dopiero początek”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W tym tygodniu Cruz wraz z dwoma innymi amerykańskimi senatorami, Tomem Cottonem i Ronem Johnsonem, wezwali port Mukran w niemieckim mieście Sassnitz do natychmiastowego zaprzestania wspierania budowy gazociągu Nord Stream 2. W przeciwnym razie port mają spotkać poważne konsekwencje. Niemiecka gazeta Handelsblatt podaje, że port Mukran jest bazą logistyczną służącą ukończeniu budowy gazociągu, są w nim składowane rury, z których ma powstać gazociąg. Stoją tam dwa rosyjskie statki, które w teorii mają ukończyć budowę – „Fortuna” i „Akademik Czerski”, korzystające z portowego zaopatrzenia (przy czym inne źródła podają, że Fortuna jest w porcie Rostok). Senatorowie ostrzegają, że jeśli któryś z nich „zanurzy rurę w wodzie w celu budowy rurociągu Nord Stream 2”, to dostawy portu dla tych jednostek zaczną podlegać sankcjom.

Senator Ted Cruz jest zagorzałym przeciwnikiem Nord Stream 2, promotorem sankcji, które USA nakładają na rurociąg, który ma tłoczyć rosyjski gaz na zachód Europy. W ubiegłym roku Cruz wysłał podobny list do szwajcarskiej firmy Allseas, której statki układały Nord Stream 2. Po otrzymaniu listu Allseas natychmiast przerwało budowę rurociągu.

Przypomnijmy, że amerykańskie sankcje dotyczące podmiotów udzielających wsparcia statkom układającym Nord Stream 2 jeszcze nie obowiązują. W Kongresie USA wciąż trwają prace nad budżetem Pentagonu, w którym umieszczono przepisy pozwalające na nałożenie takich sankcji.

Money.pl / rbc.ru / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. tagore
    tagore :

    Ruch niewygodny raczej dla Berlina ,wymuszający jeszcze większe poparcie polityczne dla projektu Niemieckiego hubu gazowego dla Europy.
    Komiczne jest to, że NS2 to suwerenna decyzja niemiecka ,według Berlina i żaden kraj UE nie ma prawa się w to wtrącać. A gdy sankcje dotykają niemieckie firmy okazuje się ,że jest to projekt “europejski” i sankcje dotyczą UE.