Iryna Wereszczuk, deputowana Rady Najwyższej z ramienia rządzącej Ukrainą, pro-prezydenckiej partii „Sługa narodu” określiła jaka jest „czerwona linia” jakiej władze tego kraju nie przekroczą w ramach negocjacji.
Wereszczuk udzieliła wywiadu dziennikarzowi „Rzeczpospolitej”. Ukraińska parlamentarzystka powiedziała w jego trakcie – „na pewno nie znajdzie poparcia zmiana konstytucji dotycząca specjalnego statusu dla części Donbasu. To ta czerwona linia, której Ukraina nie przekroczy pod żadnym warunkiem”. Zadeklarowała, że ustrój terytorialno-administracyjny Ukrainy będzie przekształcany w ramach standardowej decentralizacji i proces taki już się odbywa. Jak zaznaczył Wereszczuk – „Myślę, że moglibyśmy rozmawiać o jakimś specjalnym statusie, ale jeżeli chodzi o gospodarkę czy inwestycje, ale na pewno nie w sensie politycznym”.
Mówiąc o poniedziałkowym, paryskim szczycie w formacie normandzkim parlamentarzystka pro-prezydenckiej partii stwierdziła, że „Społeczeństwo ukraińskie również nie miało złudzeń, ale wyznaczyło „czerwone linie”, których nie przekroczył prezydent Zełenski. Głównie chodziło o to czy wybory samorządowe w Donbasie mają się odbyć przed tym jak Ukraina odzyska kontrolę nad granicą czy jednak później. Uważamy, że powinniśmy powrócić na granicę przed wyborami, a Putin uważa, że później”. Wereszczuk twierdziła, że tylko przejęcie kontroli nad granicą zapewni na całym obszarze Donbasu bezpieczeństwo niezbędne dla przeprowadzenia tam wyborów.
Ukraińska polityk oceniła, że w czasie paryskiego szczytu Angela Merkel i Emmanuel Macron stanęli po stronie prezydenta Ukrainy, a Władimir Putin rozmiękczał przekaz mówiąc o „ociepleniu relacji”. Uznała, że będzie można mówić o takim ociepleniu jeśli do końca bieżącego roku przeprowadzona zostanie ustalona wymiana jeńców.
Wereszczuk zasugerowała, że choć poprzedni prezydent Ukrainy Petro Poroszenko przedstawił plan na rzecz rozwiązania konfliktu w Donbasie to jednak nie wdrożył żadnych działań w tym kierunku. Opisując działania nowych władz stwierdziła – „Wycofaliśmy wojska na kilku odcinkach linii frontu, mimo że była ogromna presja ze strony opozycji i wolontariuszy w Donbasie. Teraz porozumieliśmy się co do kolejnych odcinków, na których zamierzamy wycofać siły. To wszystko prowadzi do rozładowania napięcia konfliktu”. Zastrzegła, że Zełeński nie wpadł w „pułapkę Putina” i nie zgodził się na wycofanie oddziałów zbrojnych obu stron z całej linii donbaskiego frontu.
rp.pl/kresy.pl
Mogą sobie wytyczać czerwone linie „niemożliwe do przekroczenia” a Donbas nie wróci do Ukrainy jeżeli nie będzie zmiany w ukraińskiej konstytucji która da mu specjalne prawa i zmieni Ukrainę z państwa unitarnego w federalne. Kobitka pieprzy bzdury w imieniu Sługi Narodu żeby zyskać na czasie i stworzyć wrażenie sukcesu osiągniętego przez Zełenskiego „po którego stronie” rzekomo stanęli Merkel i Macron.