Mer rejonu wileńskiego Robert Duchniewicz uznał, że słowa naczelnika Państwowej Inspekcji Językowej Litwy Audriusa Valotki to podżeganie do waśni na tle narodowościowym.
Wypowiedź Valotki o tym, iż dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości w rejonie wileńskim odzwierciedlają „strefę okupacyjną, gdzie odbywała się polonizacja Litwinów“ wywołały reakcję mera tej jednostki administracyjnej Roberta Duchniewicza. Wystosował on pismo do ministra kultury Simonasa Kairysa i przewodniczącej Państwowej Komisji Języka Litewskiego Violety Meiliūnaitė. Zaznaczył one, że Valotka powiedział nieprawdę twierdząc, iż w miejscowościach rajonu wileńskiego – Bieliszkach i Orzełówce wystawiono tablice z naszwami wyłącznie w języku polskim. Mer podkreślił, że tablice są dwujęzyczne, zawierając nazwy także w języku litewkim.
Duchniewicz, który zareagował jeszcze w czwartek, czyli w dniu, w którym padły antypolskie wypowiedzi Valotki, ocenił, że mogą one podżegać do waśni dna tle narodowościowym między mieszkańcami Litwy, ale też może zasiać niezgodę między Litwą a Polską, zrelacjonował portal publicznego nadawcy litewskiego LRT.
Mera rejonu wileńskiego oburzyło również porównanie jakiego w swojej wypwiedzi użył naczelnik Inpekcji Językowej umieszczając mniejszość narodową w jednej kategorii z „marsjanami”.
„Mniejszości narodowe są integralną częścią naszego społeczeństwa, od dawna związaną historycznie i kulturowo z Litwą. Około 16 proc. ludności naszego kraju należy do różnych mniejszości narodowych, z których największą stanowią Polacy. Pozostali to Rosjanie, Białorusini, Żydzi, Ukraińcy i inne narodowości. Wszyscy wnieśli ogromny wkład w państwo litewskie, jego kulturę i dobrobyt.” – podkreślił w swoim piśmie Duchniewicz – ” Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby nie czuli się marginalizowani, wyobcowani, a w tym przypadku nawet skłóceni z Litwinami, ale wręcz przeciwnie – pełnoprawnymi uczestnikami życia publicznego i twórcami państwa.”
Państwowa Inspekcja Językowa Litwy, którą kieruje Valotka zażądała likwidacji dwóch tablic, na których znalazły się nazwy miejscowości w języku polskim. Chodzi o tablice zrobione prywatnym sumptem w miejscowościach Bieliszki i Orzełówka w rejonie wileńskim, zamieszkanych w większości przez miejscowych Polaków.
Inspekcja jeszcze w maju wysłała w tej sprawie pismo do administracji rejonu wileńskiego i określiła dwujęzyczne, prywatne tablice jako „prawny nihilizm”, a swoją reakcję opisała jako spowodowaną przez skargi, których autorów nie określiła. Jej szef Audrius Valotka przestrzegał, że jego instytucja wygrała już z samorządem rejonu wileńskiego postępowanie przed sądem administracyjnym w sprawie innej tabliczki z napisem w języku polskim. Tym razem Inspekcja nakazała dyrektorowi administracji rejonu wileńskiego likwidację tabliczek do 1 lipca.
Mimo tego samorząd, już pod kierownictwem nowego mera Roberta Duchniewicza, odwołał się od decyzji Inspekcji do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych. W odwołaniu samorząd wskazał, że w miejscowościach, których dotyczy decyzja Inspekcji, większość mieszkańców stanowią przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej, a jako podstawę wskazał art. 11 ust. 3 Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która została ratyfikowana przez Litwę.
Litewska Komisja Sporów Administracyjnych, która zajęła się rozstrzygnięciem sprawy na etapie przedsądowym uznała, że Państwowa Inspekcja Językowa nie ma prawa żądać usunięcia tablic z nazwami miejscowości w dwóch językach. Można spodziewać się, że Inspekcja odwoła się do sądu administracyjnego.
To nie pierwszy raz, gdy Państwowa Inspekcja Językowa Litwy zajmuje się zwalczaniem tabliczek na których napisy w języku polskim pojawiają się obok litewskojęzycznych.
Jeszcze w zeszłym roku na celowniku Inspekcji znalazły się dwujęzyczne napisy informacyjne umieszczone w Solecznikach przez tamtejszy samorząd. Również w tym przypadku Inpekcja wszczęła postępowanie administracyjne, co oznacza naliczanie kar pieniężnych wobec dyrektora administracji rejonu solecznickiego.
Administracja ta była okładana karami pieniężnymi jeszcze w zeszłej dekadzie. Wtedy Inspekcji Językowej przeszkadzały dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic miejscowościach rejonu. Ówczesny dyrektor administracji samorządu rejonowego Bolesław Daszkiewicz sądził się z Inspekcją, by ostatecznie przegrać i zapłacić w 2014 r. ponad 47 tys. litów kar i naliczonych od nich odsetek.
Stało się tak mimo tego, iż w 2012 r. instytucja nadrzędna wobec Inspekcji Językowej – Państwowa Komisja Języka Litewskiego uznała w swojej opinii, że dopuszczalne jest stosowanie nie tylko litewsko-języcznych nazw miejscowości czy ulic na tablicach i szyldach nieoficjalnych.
W zeszłym tygoniu komentując swoje działania w dyskusji medialnej Valotka uznał, że tego rodzaju wyrażanie tożsamości polskich mieszkańców, jakim jest umieszczanie nazw miejscowości Wileńszczyzny w dwóch językach, oznacza „strefa okupacyjna, w której miała miejsce gwałtowna polonizacja Litwinów”. Posunął się do porównywania umieszczania litewsko-polskich tablic z nazwami miejscowości do działań Rosjan w Donbasie.
W odpowiedzi na takie twierdzenie Valotki minister kultury Litwy Simonas Kairys, któremu podlega Inspekcja Językowa, powołał specjalną komisję, która ma zająć się oceną jego postawy.
Poseł na Sejm Litwy z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, pochodzący z rejonu wileńskiego Czesław Olszewski złożył wniosek do prokuratora generalnego, by zabadał, czy wypowiedź Valotki nie była podżeganiem do waśni na tle narodowościowym.
lrt.lt/kresy.pl
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!