Rząd USA oświadczył w poniedziałek, że nie wyklucza nałożenia cła odwetowego w wysokości 100 procent na niektóre francuskie towary. To odpowiedź na wprowadzenie przez Paryż specjalnego podatku cyfrowego.

Cło miałoby objąć tylko niektóre importowane produkty, pochodzące głównie z regionu Champagne. Chodzi m.in. o wina, luksusowe torebki i sery. Całkowitą wartość opodatkowanych dóbr szacuje się na 2,4 miliarda dolarów.

Już w momencie uchwalania podatku przez francuski parlament, Stany Zjednoczone groziły “podjęciem niezbędnych kroków”.

Przedstawiciel ds. handlu z ramienia rządu Stanów Zjednoczonych, Robert Lighthizer, powiedział, że prowadzone przez niego dochodzenie wskazuje na niezgodność podatku cyfrowego ze standardami prawa międzynarodowego.

Jak czytamy, francuski podatek dochodowy jest “niezgodny z obowiązującymi zasadami międzynarodowej polityki podatkowej i jest wymierzony przede wszystkim w amerykańskie firmy”.

Lighthizer poinformował także, że amerykański rząd zastanawia się nad wszczęciem podobnych procedur względem Austrii, Włoch i Turcji.

Biuro Przedstawicielstwa Handlowego USA koncentruje się na przeciwdziałaniu rosnącego protekcjonizmu państw Unii Europejskiej, którego koszty ponoszą amerykańskie firmy – dodał. Urzędnik w swoim oświadczeniu nie wspomniał o Kanadzie czy Wielkiej Brytanii, które także wprowadziły podatek cyfrowy.

Na razie nie określono daty wejścia zaproponowanych ceł. 7 stycznia ma się natomiast odbyć wysłuchanie publiczne ws. nowelizacji prawa celnego w tym zakresie.

Lista produktów objętych cłem dotyczy głównie towarów, które uniknęły 25-procentowego cła nałożonego w wyniku sporu Stanów Zjednoczonych z Francją o wspieranie europejskiego przemysłu lotniczego przez UE.

W praktyce oznacza to, że na nowym podatku stracą producenci luksusowych dóbr – win musujących, serów, torebek i kosmetyków. Chodzi o takich gigantów francuskiej gospodarki, jak LVMH czy L’Oreal.

Nowe cło spotkało się z uznaniem amerykańskiego lobby technologicznego, które od dawna mocno protestuje przeciwko podatkowi cyfrowemu.

Wprowadzenie cła popierają główne siły polityczne Stanów Zjednoczonych. – Francuski podatek cyfrowy jest nierozsądny, protekcjonistyczny i dyskryminacyjny – czytamy we wspólnym oświadczeniu senatorów Charlesa Grassleya i Rona Wydena, czołowych przedstawicieli Republikanów i Demokratów.

Do sprawy nie odnieśli się jeszcze francuski ambasador w USA i przedstawiciele UE. Jednak jeszcze przed oficjalnym zakończeniem dochodzenia prowadzonego przez organy USA, Paryż zapowiedział, że będzie oponował przeciwko jego werdyktowi.

Raport Biura Przedstawicielstwa Handlowego USA był poprzedzony miesiącami negocjacji między ministrem finansów Francji, Brunem Le Mairem i sekretarzem skarbu USA, Stevenem Mnuchinem. Podczas ostatniego szczytu G7 zawarto kompromis – Francja miała zwracać różnicę między francuskim podatkiem cyfrowym a podobnym podatkiem opracowanym przez OECD. Jednak prezydent USA Donald Trump nigdy oficjalnie nie zaakceptował tego rozwiązania.

Francuski podatek cyfrowy zakłada pobieranie kwoty w wysokości 3 procent od przychodu, którego źródłem są usługi cyfrowe. Danina dotyczy firm, których roczny przychód przekracza 25 milionów euro we Francji i 750 milionów euro globalnie.

Przeczytaj także: Polskie władze wycofały się z opracowania podatku od potentatów branży usług cyfrowych

Kresy.pl / Reuters

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply