Poseł Krzysztof Mulawa (Konfederacja) z komisji śledczej ds. afery wizowej ujawnił w Radiu Wnet projekt rozporządzenia z MSZ, według którego rocznie do Polski miało trafiać nawet 800 tys., a po korekcie – do 400 tys. imigrantów, głównie z Azji, krajów arabskich i afrykańskich.

We wtorkowym wywiadzie dla Radia Wnet poseł Konfederacji i Ruchu Narodowego Krzysztof Mulawa, członka sejmowej komisji śledczej ds. afery wizowej, zapytano o dotychczasowe wyniki i wnioski z prac.

„Mam dostęp do projektów rozporządzeń, które już zniknęły ze strony MSZ; mam tako obraz, że PiS szykowało bardzo grubą akcję. Dotarłem do dwóch rozporządzeń, które mówiły o tym, co ministerstwo, a więc cały aparat PiS, szykuje Polakom. Pierwsze z nich mówiło o 800 tysiącach imigrantów z 21 krajów – takich jak Pakistan, Nigeria, Wietnam, ZEA – rocznie” – powiedział Mulawa. Dodał, że chodzi o projekt dokumentu, który wszedł do oficjalnego obiegu i „został zaakceptowany przez kilka wydziałów”.

„Na ostatnim etapie ten dokument o 800 tysiącach został przerobiony na nowy, który mówił o 400 tysiącach. Ten dokument w lipcu [2023 r. – red.], po tym jak wybuchła afera wizowa, został – tak jak zeznał wiceminister Wawrzyk – z powodów politycznych potraktowany jako niebyły” – dodał. Potwierdził, że chodziło o sprowadzania 800 tys. lub 400 tys. imigrantów co roku przez okres kilku lat.

Dopytywany przez prowadzącego rozmowę red. Krzysztofa Skowrońskiego, czy rzeczywiście miał przed sobą dokument, o którym mówi, poseł Konfederacji odpowiedział, że ma jego kopię w plecaku, który przyniósł ze sobą do studia. Według niego, za stworzenie tego projektu mógł odpowiadać były wiceszef MSZ, Piotr Wawrzyk, pod nadzorem ministra Zbigniewa Raua. Byl on też opiniowany pod względem legislacyjno-prawnym przez ówczesnego dyrektora w MSZ, Jakuba Osajdę.

„Jakie były powody? To dobre pytanie, ale dla mnie to sprawa wtórna. Ważne jest to, że coś takie polskie ministerstwo, rząd PiS, który przez osiem lat łudził Polaków, który mówił – słusznie – nie chce zgadzać się na sprowadzenie 7 tys. przymusowych imigrantów… To było największe oszustwo PiS: nie chciał zgodzić się na 7 tysięcy ludzi, a chcieli się zgodzić na 800 tysięcy legalnych imigrantów” – mówił Mulawa.

W dokumencie, który poseł pokazał dziennikarzowi napisano, że liczba sprowadzanych do Polski imigrantów jest uzależniona „od szeregu czynników zewnętrznych”, przy czym „należy założyć, że nie będzie to mniej niż 400 tysięcy rocznie”. Zaznaczono też, że chodzi o osoby, wobec których miałby zostać zastosowany tryb przyspieszonego wydawania wiz, celem pracy w Polsce. Napisano też, że chodzi o imigrantów z takich państw jak: Arabia Saudyjska, Armenia, Białoruś, Gruzja, Filipiny, Indie, Indonezja czy Kuwejt. Miało to jakoby dać finansów publicznym dodatkowe wpływy na poziomie ponad 5 mld zł.

„Powiem, jak oni chcieli to zrobić. (…) Minister Wawrzyk i minister chcieli „zaopiekować się” swoimi okręgami wyborczymi i zrealizować postulaty z tego dokumentu. Chcieli stworzyć centra decyzji wizowych w Kielcach, informacji [wizowych – red.] w Łodzi, które miały hurtowo decydować o tym, kto zostanie do Polski wpuszczony… PiS chciało przerzucić odpowiedzialność za realną weryfikację… z konsulów na pracowników zatrudnionych w Kielcach czy w Łodzi” – powiedział poseł Konfederacji. Dodajmy, że Wawrzyk był posłem z Kielc, a Rau z Łodzi.

Mulawa wspomniał też o firmie VFS, mającej prowadzić „outsorcing wizowy”, gdzie miało dochodzić do „wielu nieprawidłowości”. Jak opisywał, konsulowie dostawali wnioski wizowe od dużej grupy osób, które najpierw otrzymywały wizy jednorazowe, a później wielokrotne do strefy Schengen. Dzięki temu, mogli przez Polskę przedostać się do innych państw, w tym za ocean. Wspomniał, że tak było na przykład w tzw. sprawie filmowców z Indii, którzy przez Polskę i Meksyk nielegalnie trafili do USA. Poseł przekonywał też, że rząd PiS miał świadomość, że w MSZ prowadzone są prace nad takim rozporządzeniem. Później powiedział też, że minister Wawrzyk pod wpływem Edgara Kobosa, swojego współpracownika i działacza PiS, niezatrudnionego w MSZ, załatwiał wizy pracownicze np. dla obywateli Bangladeszu i Indii. Według niego, udowodnionych miało być około tysiąca takich przypadków.

Afera wizowo-migracyjna wybuchła latem 2023 roku. Przypomnijmy, że Piotr Wawrzyk został odwołany z funkcji wiceministra spraw zagranicznych przez premiera Mateusza Morawieckiego 31 sierpnia br. Oficjalnie, powodem był „brak satysfakcjonującej współpracy”, jednak według ustaleń dziennikarzy, powodem dymisji było to, że to on stał za kontrowersyjnym projektem rozporządzenia w sprawie ułatwienia wjazdu do Polski imigrantom z ponad 20 krajów. Po ujawnieniu sprawy przez media w lipcu, rząd PiS wycofał się z tego projektu.

Według wrześniowej publikacji Onetu, wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk został wyrzucony z rządu, gdyż rzekomo pomagał swoim pracownikom stworzyć nielegalną drogę przerzutu imigrantów z Azji i Afryki do Stanów Zjednoczonych. Wiceminister miał m.in. przesyłać konsulom wiadomości, w których znajdowały się szczegółowe instrukcje co do wydawania wiz. Listy liczyły od kilkudziesięciu do ponad stu nazwisk, czasem dodatkowo z numerami telefonów. Według poleceń, osoby te miały otrzymać wizy priorytetowo, poza kolejności. Portal Onet przytaczał historię, według której grupa imigrantów z Indii miała udawać ekipę filmowców Bollywood w celu uzyskania wielokrotnych wiz do strefy Schengen – ostatecznie mieli znaleźć się w Meksyku, skąd próbowali dostać się do USA. Przynajmniej części z nich się to udało. O sprawie rzekomo miały dyskretnie poinformować stronę polską amerykańskie służby.

Czytaj więcej: Onet: Wawrzyk pomagał w przerzucie imigrantów do Stanów Zjednoczonych

Pisaliśmy, że sprawa dymisji Wawrzyka ma mieć związek „z intensywnym śledztwem” prowadzonym przez CBA. Chodzi o aferę z „korupcjogennym systemem” wydawania wiz do Polski. Wiceminister stracił stanowisko z końcem sierpnia – kilka godzin po tym, jak do MSZ weszli funkcjonariusze CBA.

Prokuratura Krajowa poinformowała we wrześniu, że w sprawie tzw. afery wizowo-migracyjnej zarzuty postawiono 7 osobom, z których trzy aresztowano.

Należy w tym kontekście przypomnieć, że afera wizowa z 2023 roku to nie pierwszy tego rodzaju przypadek w polskim MSZ. Podobny proceder miał miejsce w latach 2009-2011 w Konsulacie Generalnym RP w Łucku na Ukrainie. Pełniący wówczas funkcję szefa MSZ Radosław Sikorski (KO) nie robił nic, by ją wyjaśnić.

Radio Wnet / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply