W piątek wieczorem w kilkunastu miejscach na polskiej granicy odbyły się protesty mieszkańców pogranicza. Domagali się oni przywrócenia możliwości przekraczania granicy dla osób dojeżdżających do pracy lub do szkoły – podaje Portal Samorządowy.
Do protestów doszło m.in. na przejściach Rosówek-Rosow, Zgorzelec-Goerlitz, Słubice-Frankfurt nad Odrą i Pojarów-Zittau na granicy z Niemcami oraz na prześciu w Chałupkach na granicy z Czechami. W Zgorzelcu zebrało się około 200 osób, które skandowały m.in. hasło “Wolne granice!”. W Rosówku w pobliżu Szczecina po stronie polskiej demonstrowało około 70 osób, a po stronie niemieckiej – 20. “Wpuśćcie nas do pracy!”, “Chcemy powrotu do normalności” – pod takimi hasłami manifestowano.
Uczestnicy protestów domagali się zniesienia obowiązku 14-dniowej kwarantanny wprowadzonego pod koniec marca przez polskie władze dla niemal wszystkich Polaków wracających do kraju. Postawiło to w trudnej sytuacji dziesiątki tysięcy osób, które codziennie dojeżdżały do pracy po drugiej stronie granicy. Z dnia na dzień osoby te musiały wybrać, w którym kraju będą przebywać. Ci, którzy zdecydowali się na pobyt za granicą, by świadczyć pracę, cierpią rozłąkę z rodziną i muszą wynajmować jakieś lokum. Ci, którzy pozostali w Polsce, otrzymują już sygnały, że zagraniczne firmy, w których pracowali, znajdują sobie pracowników ich miejsce.
#Dolnośląskie: już ponad 200 osób na PL-DE przejściu w #Zgorzelec domaga się zniesienia obowiązkowej kwarantanny. #granice #koronawiruspolska @RMF24pl pic.twitter.com/PaEyIFMdxQ
— Mateusz Czmiel (@MCzmiel) April 24, 2020
Protest mieszkańców przygranicznych w Rosówku. Musieli zrezygnować albo z pracy, albo z domu. @RMF24pl pic.twitter.com/QrxrZOoB2K
— Aneta Łuczkowska (@aneta_l) April 24, 2020
“Coraz więcej osób otrzymuje wypowiedzenia umów pracy, ci którzy prowadzą swoje firmy w Polsce, a mieszkają w Niemczech nie mogą wrócić do domu i zmuszeni są wynajmować mieszkania w Polsce, co generuje dodatkowe koszty” – napisali organizatorzy protestów w mediach społecznościowych. Jako problem wymieniono również brak możliwości dojeżdżania uczniów do niemieckich szkół, które zostaną otwarte na początku maja.
Według organizatorki protestu w Rosow Marty Szuster zamknięcie granic tylko w Euroregionie Pomerania uderzyło w 15 tys. pracowników. Ocenia się, że problem może dotyczyć co najmniej kilkudziesięciu tysięcy osób pracujących w Niemczech i w Czechach.
Przypomnijmy, że podczas czwartkowej konferencji prasowej na granicy Polski i Czech kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak apelował o przywrócenie ruchu granicznego dla Polaków, którzy pracują za granicą.
Kresy.pl / Portal Samorządowy / RMF FM / Money.pl
Dla interesów niewielkiej grupy ludzi i niemieckich szpitali i firm mamy ryzykować importem zakarzeń? Swój interes jasno wyrażaja Niemcy na DW ,
najlepsze w tym jest to,że firmy pośredniczące w zatrudnieniu Polaków nie udzielają im pomocy takiej jaka udzielana jest Niemcom i zrywają kontrakty.
Wypada poszukac pracy w Polsce.
@tagore
Ludzie ci muszą pracować-często to jedyni żywiciele rodzin!
Załóż OP-1 i śpij w kagańcu, jakeś taki strachliwy popisowy ormowcu!