Polscy przewoźnicy walczą w sądzie o prawo do protestu w Dorohusku

Protestujący na granicy z Ukrainą polscy przewoźnicy po cofnięciu zgody na protest przez wójta gminy Dorohusk skierowali sprawę do sądu. Zapowiadają, że będą walczyć o prawo do kontynuowania protestu.

Przypomnijmy, że w związku z uchyleniem zgody na protest na przejściu granicznym w Dorohusku przez miejscowego wójta, Wojciecha Sawę, protestujący polscy przewoźnicy złożyli do Sądu Okręgowego w Lublinie zażalenie na jego decyzję. Sprawa miała być rozpatrywana w środę 13 grudnia.

Czytaj również: Przedstawiciel ukraińskiego biznesu interweniował u wójta Dorohuska przed rozwiązaniem protestu przewoźników

Tego samego dnia jeden ze współorganizatorów protestu, Rafał Mekler poinformował, że sąd „dał sobie jeszcze czas na rozpatrzenie naszego wniosku o uchylenie decyzji wójta Dorohuska rozwiązującej protest” na przejściu w Dorohusku. Dodał, że termin rozprawy ma zostać wyznaczony pod koniec tego tygodnia.

„Nie czekając na wynik rozprawy wcześniej zgłosiliśmy zgromadzenie obok dotychczasowego. To też zostało odrzucone, mamy odmowę już na ręku. To dobra wiadomość bo możemy się od tej decyzji odwołać, a decyzja musi być w ciągu 24 godzin” – poinformował Mekler.

„Dodatkowo obstawimy zgłoszeniami każde miejsce oddzielone co 300m na odcinku od granicy, od przejścia, w stronę Chełma. Każde zgłoszenie zostanie przez wójta oczywiście zostanie uchylone, lecz my każdą odmowę odeślemy do sądu. Tutaj sędziowie będą losowani, więc prawdopodobieństwo, że któreś zgłoszenie przejdzie rośnie wraz z ilością zgłoszeń. Jeżeli nie będzie systemowego sekowania nas i wpływania na decyzje sądów, powinniśmy wkrótce wrócić na granicę” – napisał współorganizator protestu.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie, Barbara Markowska poinformowała, że pierwsze zażalenie złożone przez przewoźników nie będzie rozpoznawane, bo nie podlega rozpoznaniu w trybie 24-godzinnym.

„Kurier Lubelski” potwierdza, że przewoźnicy złożyli do wójta Dorohuska powtórny wniosek o zgodę na protest, wskazując jako termin okres od 18 grudnia br. do 8 marca 2024 roku. Gazeta zaznacza, że protestujący walczą o swoje firmy, „które stają przed widmem bankructwa”.

Wójt Dorohuska podtrzymuje swoją decyzję. Uzasadnia to twierdzeniem, że „przebieg zgromadzenia zagraża mieniu w znacznych rozmiarach”. Według niego działające na terenie gminy i w innych częściach kraju firmy zgłaszały mu „olbrzymie straty finansowe” z powodu zmniejszenia wymiany towarowej z Ukrainą. Uważa też, że zorganizowanie kolejnego protestu, mającego trwać do 8 marca 2024 r. „niewątpliwie spotęguje wskazane powyżej okoliczności”.

Wiadomo, że protestujący przewoźnicy odwołają się od tej decyzji do sądu. Zapewniają zarazem, że burmistrz Lubyczy Królewskiej nie zamierza odwoływać blokady dojazdu do przejścia w Hrebenne, podobnie jak wójt gminy Radymno nie planuje odwołania blokady w Korczowej.

Dodajmy, że w środę przedstawiciele protestujących spotkali się z nowym ministrem infrastruktury, Dariuszem Klimczakiem z PSL. Według relacji Meklera, było to konstruktywne spotkanie, a minister okazuje „dobrą wolę”.

„Prawie dwie godziny rozmawialiśmy o problemach branży, dobrze świadczy, że w chwilę po zaprzysiężeniu zainicjował z nami spotkanie i pojawił się w Lublinie. Mamy nadzieję mieć w osobie ministra ambasadora branży. Dajemy mandat zaufania i wracamy na granicę z nadzieją rozwiązania naszych problemów w bliższej niż dalszej perspektywie” – czytamy we wpisie Meklera.

Przeczytaj: Ukraińcy blokują tiry z pomocą humanitarną i wojskową, stawiają żądania polskim przewoźnikom

Jak pisaliśmy, w poniedziałek wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa podjął decyzję o rozwiązaniu protestu przewoźników przy granicy z Ukrainą. Należy zaznaczyć, że według współorganizatora protestu przewoźników, Rafała Meklera, Ukraińcy już na dwa dni przed ogłoszeniem decyzji o rozwiązaniu protestu w Dorohusku mieli informacje, że taka decyzja niebawem zapadnie.

Dodajmy, że w poniedziałek wieczorem w mediach społecznościowych pojawiły się nagrania pokazujące, jak policja usiłowała siłą usunąć protestujących przy granicy z Ukrainą przewoźników. Wcześniej odgrodziła ich kordonem od trasy przejazdu tirów.

Protesty polskich przewoźników trwają przy granicy od 6 listopada. Polscy przedsiębiorcy skarżą się na brak równego dostępu do rynku Ukrainy w porównaniu do możliwości operowania przewoźników ze wschodu w Polsce. Chodzi o zniesienie pozwoleń na prowadzenie transportu dla podmiotów ukraińskich, podczas gdy obowiązują one polskie firmy na Ukrainie. W dodatku ukraińskie firmy nie muszą spełniać wszystkich regulacji narzucanych przez normy unijne. W poniedziałek do protestu dołączyli także słowaccy i węgierscy kierowcy.

Kresy.pl  / X / “Kurier Lubelski”

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    W “sądzie” nic nie wskórają,raz że w konfliktach między polakami a ukraińcami stają po stronie tych drugich.A jeszcze teraz ministrem został facet o ukraińskich korzeniach,a ze “sądy” nie sa apolityczne to wiadomo co będzie sie działo.Zobaczycie jak załatwia Brauna by sie przypodobac Bodnarowi.