Paradise Papers: LNG z Rosji trafia do Europy na statkach z USA

Skroplony gaz LNG docierający do Europy na amerykańskich statkach jest kupowany w Rosji, a dostarcza je firma powiązana z sekretarzem handlu USA – podają media, powołując się na ustalenia dziennikarzy śledczych ws. Paradise Papers.

W ramach sprawy Paradise Papers, czyli śledztwa dziennikarskiego prowadzonego przez Międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych (ICIJ) ujawniono szczegóły transakcji dotyczących dostaw gazu skroplonego przez amerykańskie gazowce do portów w Europie Zachodniej.

Belgijska gazeta „Le Soir” opisując wyniki dochodzenia podała, że do portu w Antwerpii w Belgii dotarły cztery amerykańskie gazowce z LNG. Nie przywiozły jednak gazu skroplonego z USA, ale surowiec wyprodukowany przez rosyjską firmę Sibur. LNG zatankowano zaś w terminalu w Ust-Łudze pod St. Petersburgiem. Gaz ten ma mieć wyższą cenę od tego, który Zachód kupuje w Gazpromie.

Firma Sibur ma według doniesień ICIJ należeć w części (niespełna 4 proc udziałów.) do Kiriła Szamałowa, powszechnie nazywanego zięciem prezydenta Rosji, Władimira Putina. Nie został on objęty amerykańskimi sankcjami. Jest on mężem Kateriny Tichonowej, której jednak Putin nie uznał publicznie za swoją córkę. Udziałowcem Sibur jest także oligarcha Giennadij Timczenko, powiązany z Putinem.

Dostawcą gazu, według tych doniesień, jest firma Navigator Holdings Ltd, zarejestrowana w raju podatkowym na Wyspach Marshalla. Ponad 30 proc. jej udziałów ma należeć do amerykańskiego sekretarza ds. handlu, Wilbura Rossa. Podczas negocjacji w Stanach Zjednoczonych w kwietniu br., to m.in. z nim prowadził rozmowy wicepremier Mateusz Morawiecki, ogłaszając po nich bliską perspektywę dostaw LNG z USA do Polski.

Przeczytaj: Polska kupuje gaz LNG od Amerykanów

Navigator Holdings Ltd reklamuje się jako posiadacz największej na świecie floty gazowców. Posiada 38 tego rodzaju statków, zdolnych do transportu LNG. Ross w latach 2012-2014 był szefem tej firmy. Sprawa jego powiązań z Rosją wzbudziła spore poruszenie w Stanach Zjednoczonych. Rzecznik departamentu handlu USA zapewniał w poniedziałek, że Ross nigdy nie brał udziału w żadnych negocjacjach z rosyjską firmą Sibur. Sam sekretarz handlu USA w rozmowie z dziennikarzami zaznaczał, że fakt, iż Sibur to rosyjska firma nie oznacza, że „tkwi w niej zło”.

ICIJ jest organizacją międzynarodową, finansowaną m.in. przez Fundusz George’a Sorosa.

Serwis RP.pl pisze, że „to może być największy przekręt w branży”. Zaznacza, że gaz skroplony, który dociera do Europy na amerykańskich statkach, jest kupowany faktycznie w Rosji.

Według mediów rosyjskich opisujących tę sprawę, świadczy ona za tym, że powstające w Europie terminale LNG, w założeniu mające zmniejszyć zależność krajów UE od gazu z Rosji, „działają zgodnie z prawem rynku”. W ten sposób, że otrzymują gaz z najbliższego źródła, tj. z Rosji, a nie z USA – choć po wyższej cenie. LNG z USA miałby według takiej wersji trafiać na rynki azjatyckie.

Czytaj również: Waszczykowski dla RIA Novosti: Amerykański gaz jest znacząco droższy od rosyjskiego

Qz.com / rp.pl / sputniknews.com / tankershipping.com /zerohedge.com / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Działając zgodnie z prawami rynku w handlu skroplonym gazem,jesteśmy wszyscy artystycznie robieni w jaja,przez cwaniaków sorosów,Rossów,rajskich Nawigatorów,działających pod ochronnym parasolem Hegemona.

  2. Gaetano
    Gaetano :

    Blady strach padł na polskojęzycznych. Jak to możliwe, kupiliśmy gaz od pana zza oceanu, ale okazuje się, że jest rosyjski, dlaczego nic nam nie powiedzieli? W min. Energii trwa zapewne posiedzenie sztabu antykryzysowego w tej sprawie, z udziałem ludzi maliniaka.
    W skrócie: rosyjski tańszy gaz jest kupowany przez amików i następnie odsprzedawany dużo drożej, z dużym zyskiem dla siebie, takim przygłupim naiwniakom, co to myśleli, że dokopią w ten sposób ruskim, kosztem polskich podatników, rzecz jasna. Ussrael niczego nie robi w ramach tzw. przyjaźni, w dodatku za pół darmo. Nie kieruje się kryteriami jakiegoś strategicznego partnerstwa. Podstawowym kryterium, mottem przewodnim, jest zysk.

    Co teraz; Kuwejt, Katar? O nie, nie. Błędem jest takie założenie; to na później. Teraz pan kazał kupować, cena nie gra większej roli, w przeciwnym razie papierowa armia wraz z dowództwem będzie wycofana lub przeniesiona np. do szaulisów.
    I tak was wasi przyjaciele elegancko wyrolowali na cacy.