Ruszyła kampania propagandowa na rzecz likwidacji polskiej waluty i wprowadzenia euro w Polsce – ostrzega Konfederacja Wolność i Niepodległość.

We wtorek na pierwszej dziennika “Rzeczpospolita” opublikowano artykuł zatytułowany: „Utracone zyski z euro”. Gazeta przekonuje w nim, że polski rząd powinien obrać kurs na przyjęcie europejskiej waluty. Powołuje się też na opinie wybranych ekonomistów, którzy twierdzą, że „korzyści przewyższają koszty”. Temu tekstowi towarzyszy drugi artykuł, w którym postawiono tezę, że wszystkie polskie rządy powinny obierać kurs na euro. „Ekonomiści są zgodni, że każdy rok bez euro przynosi Polsce straty” – twierdzi „Rz”.

Sprawę skomentował jeden liderów Konfederacji, wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak.

„Ekonomiści nie są i nigdy nie będą zgodni w kwestii euro. Większość argumentów za euro formułowana przez ekonomistów to argumenty polityczne, a nie ekonomiczne” – zaznacza poseł Konfederacji.

Bosak zwrócił też uwagę, że autor artykułu w „Rzeczpospolitej” jest były dziennikarz „Gazety Wyborczej” Zaznaczył, że dla środowiska GW „postępujące zacieśnianie integracji UE i likwidacja suwerenności państw to sprawa doktryny, a nie pragmatyzmu”.

„Pragmatycznie rzecz biorąc możliwość dostosowania wartości własnej waluty do własnej kondycji gospodarczej jest więcej warta niż redukcja ryzyka kursowego na jednym konkretnym kierunku. No i oczywiście nie opłaca się oddawać kontroli nad własną polityką finansową do instytucji nadzorczych z Frankfurtu, Brukseli i Paryża, bo władza nad rynkiem finansowym to autonomia w zakresie polityki gospodarczej na miarę XXI wieku (lub jej brak)” – uważa Bosak.

Interesujące, że podobnego zdania jest Adrian Zandberg, polityk neomarksistowskiej partii Razem, która wchodzi w skład rządzącej koalicji centrolewicowej, ale której przedstawiciele nie weszli do rządu Donalda Tuska. Zandberg uważa, że forsowane przez prounijne środowiska szybkie wejście do strefy euro jest nie tylko niemożliwe, ale mogłoby też być szkodliwe dla polskiej gospodarki.

Portal DoRzeczy.pl zwraca uwagę, że sprawa przyjęcia unijnej waluty przez Polskę nie jest tak prosta, jak chcieli by ją widzieć „entuzjaści forsowania waluty euro”. Zaznacza, że również wśród ekonomistów „głosy są ewidentnie podzielone”. Podobnie wygląda sytuacja w polskim społeczeństwie. Przypomnijmy, że niecałe pięć lat temu, wiosną 2019 roku, 2/3 Polaków było przeciwko wprowadzeniu euro, przede wszystkim z obawy o wzrost cen oraz spadek zarobków. Dodajmy, że wzrost cen po wprowadzeniu euro i rezygnacji z własnej waluty wyraźnie odnotowano i odczuto na Litwie.

Na początku 2018 roku w liście otwartym do premiera Morawieckiego znani prounijni ekonomiści twierdzzili, że albo Polska przyjmie euro, albo znajdzie się „w strefie wpływów Rosji”. Ówczesny szef Kancelarii Premiera, Michał Dworczyk przyznał wówczas, że wchodząc do UE Polska zobowiązała się do przyjęcia euro, ale powinno to nastąpić w lepszym momencie. Sam Mateusz Morawiecki wcześniej deklarował, że nie jest przeciwnikiem dołączenia Polski do strefy euro.

Niedługo przed listem prounijnych ekonomistów, według sondażu Kantar Public prawie połowa Polaków (47 proc.) uważała przyjęcie waluty euro za coś złego, a tylko 14 proc. twierdziło, że byłoby dla Polski dobre. W czerwcu 2017 roku 50 proc. ankietowanych uważało, że wprowadzenie euro będzie miało złe skutki, podczas gdy odmiennego zdania było 11 proc. badanych. Jesienią 2014 wg ówczesnego GfK Polonia przyjęciu euro sprzeciwiało się 76 proc. Polaków.

Wprowadzenia w Polsce euro chciałby zdecydowanie duży, a także średni biznes. Według sondażu przeprowadzonego Millward Brown z sierpnia 2018 roku, 74% dużych i średnich firm chciałaby rezygnacji z narodowej waluty. Tym samym, poziom poparcia w tej grupie zaczął wracać do bardzo wysokiego poziomu sprzed lat (85 proc. w 2010 roku), który później, do 2015 roku włącznie (42 proc.), malał.

Dodajmy, że Bruksela planuje wprowadzić cyfrowe euro. Latem ub. roku pisaliśmy, że plany Komisji Europejskiej zakładają, iż cyfrowe euro pojawi się mniej więcej w ciągu trzech lat, około 2026 roku. Zdaniem krytyków, Bruksela dąży do maksymalnego ograniczenia transakcji gotówkowych w UE, a docelowo do całkowitego wyeliminowania gotówki z obiegu.

Facebook / dorzeczy.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply