Do Polski w ramach kontyngentu bezcłowego, o którym decyduje KE, trafia 1,5 mln ton zboża z Ukrainy, którego jakość budzi zastrzeżenia. Kontrole na granicach nie spełniają swojej roli. Zdaniem Krajowej Federacji Producentów Zbóż, Ukraina jest pod tym względem zagrożeniem dla Polski.

Jak czytamy na portalu topagrar.pl, problem nadmiernego importu taniego ziarna zbóż z Ukrainy do Polski coraz bardziej martwi polskich rolników. Szef Krajowej Federacji Producentów Zbóż Rafał Mładanowicz odpowiadając w rozmowie z tym portalem na pytanie, ile zboża wjeżdża do Polski z Ukrainy odpowiedział, że „statystycznie kontyngent wynosi około 1,5 mln ton z rozpisaniem na pszenicę, jęczmień i kukurydzę”. Zaznacza, że jest to kontyngent bezcłowy, o którym co roku decyduje Komisja Europejska.

Przeczytaj: Ukraińska produkcja rolna zaleje Polskę – tego chce Bruksela

Prowadzący rozmowę redaktor naczelny topagrar.pl Karol Bujoczek zwrócił uwagę, że zdaniem rolników ze wschodniej Polski, do naszego kraju wjeżdża za dużo ukraińskiego zboża. Mładanowicz przypomniał, że resort rolnictwa ma dokładne dane na ten temat, a jego organizacja jeszcze za czasów poprzedniego ministra, Krzysztofa Jurgiela zwracała uwagę na kwestię jakości ziaren zbóż z Ukrainy.

– Są wyrywkowe kontrole jakości. Zgłaszaliśmy niejednokrotnie, że kukurydza jest bardzo często z patogenem, że jest to chore ziarno. Uważamy, że wybiórcza kontrola, np. w godzinach 7:00-15:00, kiedy wszyscy wiedzą, że będzie kontrola, według nas nie ma sensu – powiedział prezes Krajowej Federacji Producentów Zbóż. Przyznał, że powinna być kontrolowana każda partia zboża, a stałe kontrole na granicach powinny być finansowane przez Brukselę. Dodał, że chodzi nie tylko o zboże, ale np. również o kurczaki.

Przeczytaj: Ukraina zalewa rynek tanim mięsem drobiowym, obchodząc unijne przepisy

Czytaj także: Polscy hodowcy drobiu: Ukraina wyrasta nam na poważnego konkurenta

Przypomniano też, że polscy rolnicy zwracają uwagę, iż zboże na Ukrainie jest hodowane według zupełnie innych standardów. Pytany dlaczego, Polska nie zatrzyma tego na poziomie UE, Mładanowicz powiedział, że może to wynikać z tego, że być może „mamy zbyt słabą reprezentację w Parlamencie Europejskim, która za słabo lobbuje za naszymi sprawami”. – Trudno im znaleźć wspólne stanowisko w tej sprawie, bo są podzieleni politycznie – uważa Mładanowicz.

Zobacz także: KE usankcjonowała obchodzenie limitów importu drobiu z Ukrainy. “Polska nie protestowała”

Red. Bujoczek zwrócił uwagę, że liberalizacja handlu z Ukrainą może się nasilić, a jeżeli w UE będzie tendencja, żeby pozwolić Ukraińcom zarobić na europejskim rynku, „to jesteśmy na pierwszej linii”. Zdaniem Mładanowicza, „Ukraina jest potężnym zagrożeniem”, przy czym zaznaczył, że jest tam już obecny kapitał zachodni, np. duński czy niemiecki. – Oni zawsze będą lobbować za tym, że by ten surowiec wypracowywany przez ich kapitał wchodził do Europy, żeby ten towar dobrze sprzedać – powiedział. Dodał też, że obawia się też gwałtownego rozwoju rolnictwa rosyjskiego. – Surowiec produkowany w Rosji przez ukraińskie drzwi wchodzi „z automatu” do Europy.

 

Jak informowaliśmy, w roku kalendarzowym 2018 Ukraina uzyskała z eksportu zbóż 7,2 mld dolarów, co stanowi rekordowe osiągnięcie. Informacje podała Ekonomiczna Prawda powołując się na obliczenia zastępcy dyrektora „Instytutu Gospodarki Rolnej” w Kijowie Mykoły Pugaczowa.

CZYTAJ TAKŻE: Za przyjaźń PiS-u z Ukrainą polscy rolnicy zapłacą miliardy złotych

Topagrar.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply