Sąd w Tbilisi uznał byłego gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwiliego winnym nadużyć władzy i skazał go zaocznie na 6 lat więzienia. To już drugi w tym roku wyrok, wydany zaocznie na tego polityka.

W czwartek sąd w Tbilisi skazał zaocznie byłego prezydenta Gruzji, a także byłego gubernatora obwodu odeskiego na Ukrainie, Micheila Saakaszwilego, na 6 lat więzienia za nadużycie władzy i ukrywanie dowodów w sprawie pobicia opozycyjnego deputowanego Walerego Gelaszwilego, w czasie gdy był gruzińskim prezydentem. Ponadto, były prezydent otrzymał zakaz sprawowania funkcji i urzędów publicznych przez 2 lata i 3 miesiące.

Zda niem zwolenników byłego prezydenta werdykt jest umotywowany politycznie. Sam Saakaszwili odrzuca wszystkie oskarżenia pod swoim adresem. Sędzia Szorena Guncadze podkreślała, że „sąd kategorycznie odrzuca jakikolwiek polityczny motyw wydanego wyroku”.

Sąd i urząd prokuratorski straciły zaufanie narodu i nie mają prawa podejmować takich decyzji – uważa z kolei Nika Melia z ugrupowania Saakaszwilego – Zjednoczonego Ruchu Narodowego.

W styczniu bieżącego roku sąd w Tbilisi skazał zaocznie Saakaszwilego na trzy lata więzienia za nadużycie władzy. Chodziło o ułaskawienie przez niego w 2008 roku czterech urzędników MSW, którzy byli oskarżeni o zabicie pracownika banku Sandro Girwglianiego w 2006 roku. Według sądu akt łaski odbył się z pominięciem komisji ds. ułaskawień. Były prezydent miał także brać udział w fałszowaniu śledztwa. Zabicie Girwglianiego przez pracowników MSW wywołało w Gruzji polityczny skandal. Saakaszwili nie zgadzał się z wyrokiem, a proces nazwał „politycznym”. Sądzenie go za korzystanie z przysługującego mu prawa łaski uważa za dowód, że gruzińskie władze przez pięć lat nie znalazły żadnych istotnych dowodów przeciwko niemu.

Saakaszwili był prezydentem Gruzji od stycznia 2004 roku do listopada 2007 i od lutego 2008 do listopada 2013 roku. Opuścił Gruzję w połowie listopada 2013, kilka dni przed końcem swojej kadencji i inauguracją obecnej głowy państwa. Gruzińska prokuratura oskarżyła go o nadużywanie władze, między innymi poprzez stłumienie opozycyjnej manifestacji czy szykanowanie krytycznych mediów. W związku z ucieczką, władze Gruzji zadecydowały w 2015 roku o pozbawieniu go obywatelstwa tego kraju.

Po swojej wyprowadzce z Gruzji Saakaszwili mieszkał w Stanach Zjednoczonych i na Ukrainie. Tam został najpierw szefem Międzynarodowej Rady Reform, a następnie w maju 2015 roku gubernatorem obwodu odeskiego. Wówczas otrzymał też ukraińskie obywatelstwo.

Jako odeski gubernator szybko popadł w konflikt z partią i otoczeniem swojego promotora i dotychczasowego sojusznika, prezydenta Petra Poroszenki, a także z lokalnymi układami w związku ze swoim zaangażowaniem w walkę z korupcją, co uczynił głównym hasłem swoich działań. Uważa się, że od samego początku postrzegał stanowisko gubernatora jako trampolinę do objęcia najwyższych stanowisk w ukraińskiej polityce, przede wszystkim szefa rządu, o czym mówił publicznie wiele razy. Wspominał też, że gdy już zmieni Ukrainę, to chcę osiąść w Odessie i zostać merem miasta.

7 listopada 2016 roku ogłosił swoją rezygnację z dotychczasowej funkcji argumentując ją korupcją na szczytach władzy i zaczął ostro krytykować władze w Kijowie, szczególnie Poroszenkę. Na próbę animowania opozycyjnego ruchu politycznego, później partii Ruch Nowych Sił, prezydent Ukrainy zareagował pozbawieniem Saakaszwilego obywatelstwa Ukrainy latem 2017 roku.

Po wyjeździe z tego kraju Saakaszwili otrzymał nawet zakaz wjazdu, ale we wrześniu ub. roku nielegalnie przekroczył granicę i ponownie zjawił się na Ukrainie. Od tego czasu organizował marsze i wiece przeciwko Poroszence. Wśród jego zwolenników byli m.in. była premier Julia Tymoszenko, szefowa partii Batkiwszczyna, obecnie lider sondaży prezydenckich, a także mer Lwowa i szef partii Samopomoc Andrij Sadowyj. Stanął na czele tzw. MichoMajdanu, protestu przeciwko Poroszence i korupcji na Ukrainie, chcąc rozszerzyć go na cały kraj. Wszedł też w wówczas we współpracę m.in. z częścią środowisk ukraińskich nacjonalistów; na jego marszach i wiecach licznie powiewały czerwono-czarne, banderowskie flagi.

W grudniu 2017 został oskarżony przez ukraińską prokuraturę o próbę przeprowadzenia zamachu stanu za pieniądze z Rosji, jednak sąd nie zdecydował o umieszczeniu go w areszcie. Po próbie zatrzymania, został odbity przez swoich zwolenników. Były gubernator Odessy twierdził, że rzekome dowody przeciwko niemu, tzw. taśmy Saakaszwiliego, zostały spreparowane przez ukraińskie służby na polecenie Poroszenki.

Niedługo później, na początku stycznia 2018 roku został skazany przez sąd w Tbilisi na 3 lata pozbawienia wolności za nadużycie władzy.

12 lutego Saakaszwili został ponownie aresztowany, a następnie deportowany do Polski. Wiadomo, że Saakaszwili przyleciał do Polski samolotem wynajętym od polskiej firmy. Lot kosztował 8 tys. euro, ale nie wiadomo, kto za to zapłacił. Później mówił, że jest „pod opieką” polskiej policji i MSW. Nocował w jednym z warszawskich hoteli, który według ukraińskich mediów przydzieliły mu polskie władze. Sam Saakaszwili podziękował polskim władzom za gościnę.

Przeczytaj: Kto płacił za „goszczenie” Saakaszwiliego w Polsce? MSW nabiera wody w usta

Niedługo potem Saakaszwili opuścił Polskę i udał się do Holandii, do czego najprawdopodobniej przygotowywał się już wcześniej, uzyskując m.in. potrzebne dokumenty w holenderskiej ambasadzie w Kijowie. Tam związał się Akademią Wykładowców Holandii i, jak pisał, będzie „zarabiać na życie wykładami w Europie”. Nie wyrzekł się politycznych ambicji wobec Ukrainy, gdzie wciąż toczy się przeciwko niemu postępowanie ws. rzekomego przyjmowania pieniędzy z Rosji, od otoczenia byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, na organizację protestów i „zamach stanu”.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz