Setki milionów hrywien, przeznaczonych na odbudowę obwodu kijowskiego ze zniszczeń wojennych, trafiło do firm figurujących w śledztwach, „kupionych na OLX” i należących do osób powiązanych z władzami lokalnymi i centralnymi – ustalił ukraiński portal śledczy.

Ukraiński portal Bihus.info opisał ostatnio sprawę korupcji na wielką skalę w związku z odbudową obwodu kijowskiego ze zniszczeń wojennych. W toku śledztwa dziennikarskiego ustalono, że setki milionów hrywien trafiło do „figurantów postępowań karnych, firm kupionych na OLX i strukturom, których właściciele lub dyrektorzy doprowadzili dziennikarzy do Państwowej Administracji Obwodu Kijowskiego [odpowiednik polskiego urzędu wojewódzkiego – red.] i Biura Prezydenta Ukrainy”.

Według relacji dziennikarzy Bihus.Info, wszystko zaczęło się latem ubiegłego roku, gdy ruszała odbudowa obwodu kijowskiego ze zniszczeń. Zlecenia na prace budowlane wydawały rady miejskie i wiejskie, a także organy centralne, poprzez odpowiednio departament Państwowej Administracji Obwodu Kijowskiego. Cały proces zamienił się jednak w „kompletny chaos”. Większość umów podpisywano bezpośrednio ze zleceniobiorcami, bez przetargów, a samych dokumentów nie publikowano lub robiono to z dużym opóźnieniem. Co więcej, na prace na tych samych obiektach mogło być od razu kilka zleceń.

Kluczowe znaczenie miał mieć jednak sam proces wyboru wykonawców prac, którzy zajmowali się, lub rzekomo zajmowali się, odbudową. Przykładowo, ponad 200 mln hrywien na odbudowę w Buczy, w tym na prace na znanej ulicy miasta, Kolejowej, bez przetargu dostała „jedna rodzina z obwodu rówieńskiego”. Pracami zajmował Serhij Cybulśkij, prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą, jego syn Dmytro oraz ówcześnie firma jego brata „Hriłana”.

Rodzina zajmowała się działalnością lokalną i dotąd nie miała doświadczenia w realizacji wielkich robót budowlanych. Sam Cybulśkij tłumaczył, że po wyparciu Rosjan z Buczy woził tam chleb jako wolontariusz i poznał miejscowych działaczy, którzy jakoby zaproponowali mu, by pracował przy odbudowie miasta. W rozmowie z dziennikarzami nie był jednak w stanie podać liczby obiektów, która ma odbudować. Z kolei z nieopublikowania części umów w publicznym systemie tłumaczył się tym, że jakoby jakoby dogadał się z urzędnikami ustnie.

Inna firma, która dostała łącznie około 40 mln hrywien na prace w Buczy, ma z kolei błąd ortograficzny (literówkę) w nazwie [można go swobodnie przełożyć na j. polski: Firma bufodlana „Odbudowa” – red.].

Pomyłka prawdopodobnie wynika z pośpiechu, gdyż firmę zarejestrowali prawnicy, wystawili ją na sprzedać na portalu ogłoszeniowym OLX i niemalże od razu po zakupie przez nowych właścicieli otrzymała pierwsze zamówienia” – czytamy na Bihus.info.

Ustalono też, że dyrektor firmy, Borys Lisowski (Lisowśkyj) pracował wcześniej dla kijowskiej spółki komunalnej „Київблагоустрій” (Kyjiwbłahoustrij), zajmującej się m.in. nadzorem nad robotami publicznymi. W tym samym czasie pracował tam Timur Tkaczenko, były partner biznesowy Ołeksija Kułeby, obecnie wiceszef Biura Prezydenta Ukrainy, a wówczas gubernator – szef Państwowej Administracji Obwodu Kijowskiego, która kierowała odbudową i brała udział w udzielaniu zleceń. Sam Kułeba wcześniej pracował w spółce Kyjiwbłahoustrij, jako kierownik departamentu. Z kolei Lisowski równolegle pracował dla prywatnych firm, powiązanych z Serhijem Łewadą, byłym szefem władz dzielnicy-rejonu darnickiego w Kijowie, a Tkaczenko swego czasu był jego zastępcą.

Jak czytamy, mieszkańcy, których domy były remontowane przez firmę „Odbudowa”, bardzo narzekają na niską jakość prac. Twierdzą, że nie pracowali tam profesjonaliści, ale przypadkowo zatrudnione osoby. Ponadto, mimo upływu terminów, części prac wciąż nie wykonano.

Inna spółka, Last Bud Capital, otrzymała od Kijowskiej Obwodowej Administracji Państwowej około 40 mln hrywien. Co ważne, wraz z kilkoma innymi firmami, stworzonymi przez osoby powiązane, pojawia się w szeregu postępowań karnych związanych m.in. z uchylaniem się od płacenia podatków i fałszowaniem dokumentów. Właściciel firmy odmówił rozmowy z dziennikarzami.

Kolejna firma, Ukrbud-Projekt-Rekonstrukcja, która otrzymała 240 mln hrywien, jest przedmiotem śledztwa organów ścigania obwodu sumskiego, gdzie dotąd głównie działała. Sama firma należy do syna urzędnika z Krymu, Ołeha Kizmenki, który po aneksji pozostał na miejscu jako zastępca mera Sewastopola.

Ukraińscy śledczy prowadzą też śledztwo w sprawie firmy Atmosfera Engineering Systems, powiązana ze znanym kijowskim deweloperem, Andrijem Wawryszem. Firma dostała zlecenie naprawy uszkodzonego dachu w bloku zniszczonym przez Rosjan w Borodiance. Mieszkańcy twierdzą, że robotnicy jesienią rozebrali dach i zostawili to tak do stycznia, przez co budynek został zalany, a w części mieszkań pojawiła się pleśń.

Co ciekawe, w tym samym czasie firma planowała wydać ponad 80 mln hrywien na remonty kapitalne. Mianowicie, za 30 milionów musiała odnowić ten sam budynek, w którym „naprawiła” dach, a za kolejne 50 milionów – uszkodzony wieżowiec w pobliżu. Kiedy jednak dziennikarze zaczęli zadawać pytania, urzędnicy nagle zmienili zdanie i nieoczekiwanie rozwiązali umowę ze spółką.

Ołeksij Kułeba w rozmowie z dziennikarzami twierdzi, że podejrzeniami względem kontrahentów powinni zająć się śledczy, a władze obwodu kijowskiego o niczym takim nie wiedziały. Zaznaczył, że sam z nikim nie prowadził żadnych negocjacji ani nie zawierał umów. Władze Buczy tłumaczą, że całe zamieszanie wynika z wojny i pośpiechu.

Przeczytaj: Były wiceminister obrony Ukrainy aresztowany. Jest podejrzany o korupcję

Czytaj również: Ukraińscy urzędnicy brali łapówki za eksport zboża

Bihus.info / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz