Elbląg: samochód wjechał w Rondo Obrońców Birczy, władze miasta nie kwapią się z naprawą szkód

Rozpędzony samochód wjechał na Rondo Obrońców Birczy w Elblągu. Uderzył w wielki głaz z tablicą pamiątkową i przesunął go. Mimo interwencji, urzędnicy miejscy nie wykazują zainteresowania sprawą i nie kwapią się z naprawą szkód.

W piątek przed południem kierowca wjechał rozpędzonym samochodem w sam środek Ronda Obrońców Birczy, uderzając m.in. w głaz z tablicą pamiątkową. Uderzenie było tak silne, że przesunął  kilkutonowy głaz o około 90 stopni. Samochód zatrzymał się na nasypie z siatką zabezpieczającą po drugiej stronie.

Według policji, 43-letni kierowca zasłabł za kierownicą; według innego źródła, prawdopodobnie mógł mieć atak epilepsji. Trafił do szpitala, przy czym według reportera portalu elblag.net, Marcina Mongiałło, nic nie wskazywało na to, żeby poważniej ucierpiał w wyniku zdarzenia.

Szczęśliwie uszkodzeniu nie uległa tablica pamiątkowa na głazie, ani stojąca obok polska flaga. W rozmowie z portalem Kresy.pl Jacek Boki, elbląski działacz kresowy i inicjator powstania Ronda Obrońców Birczy, poinformował, że od razu skontaktował się z odpowiednimi pracownikami miejscowej administracji, m.in. z Zarządem Dróg Miejskich oraz dyrektorem Departamentu Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji, Sławomirem Skorupą. Chodziło o podjęcie działań przez odpowiednie służby miejskie i uprzątnięcie terenu. Według jego relacji, urzędnicy miejscy nie kwapią się jednak do tego.

– Pani z Zarządu Dróg Miejskich powiedziała mi, że muszą czekać na odpowiednie pismo z policji i dopiero wtedy mogą zacząć coś robić. Może zajmą się naprawą zniszczeń za jakieś kilka dni, może później… Widać, że nic ich to nie obchodzi – powiedział Jacek Boki.

Działacz przypomniał, że nie jest to żadna nowość w przypadku podejścia elbląskiego ratusza do sprawy Ronda Obrońców Birczy. Od miesięcy interweniuje w magistracie, by odnowiono napis na tablicy. Ustawiono ją raptem na jesieni ubiegłego roku, ale tuż przed oficjalnym otwarciem została sprofanowana. Obraźliwe napisy co prawda usunięto, ale sam napis stał się z czasem słabiej widoczny. Mimo wielokrotnych interwencji Bokiego, władze miasta, w tym wiceprezydent Janusz Nowak, całkowicie ignorują sprawę.

Co więcej, jak powiedział portalowi Kresy.pl Jacek Boki, urzędniczka z Zarządu Dróg Miejskich w Elblągu z niewiadomych powodów pytała go, dlaczego i po co akurat taka nazwa ronda i oświadczyła, że jeżeli tak mu zależy na tej sprawie, to może sobie sam kupić farbę i poprawić napisy. W podobnie aroganckim tonie na temat nazwy ronda wypowiadał się wcześniej policjant, który nie chciał przyjąć zgłoszenia ws. profanacji tablicy pamiątkowej. Również dyrektor Departamentu Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji twierdził, że teraz nic nie można zrobić i trzeba poczekać na dopełnienie formalności, bez których służby miejskie, jak twierdził, nie mogą nawet ustawić głazu na dotychczasowym miejscu.

Przeczytaj: IPN wydał pozytywną opinię ws. Ronda Obrońców Birczy w Elblągu [+DOKUMENTY]

Czytaj także: Prawdziwa tragedia Birczy

– Gdyby to było np. Rondo Ofiar Holokaustu, to służby miejskie byłyby na miejscu w 15 minut i zaraz wszystko byłoby uprzątnięte. Do tego przyjechałoby pełno mediów. A pan prezydent Wróblewski jeszcze przerwałby urlop, przyjechał jak najszybciej i razem ze swoimi ludźmi przepraszał przed kamerami za taką sytuację – mówił mocno oburzony Boki. Dodał, że dał to wyraźnie do zrozumienia urzędnikom miejskim, z którymi rozmawiał.

Jak informowaliśmy wczoraj, według informacji uzyskanych przez portal Kresy.pl, elbląska policja wznawia śledztwo ws. sprofanowania tablicy na Rondzie Obrońców Birczy w Elblągu, którego dokonano tuż przed jego oficjalnym otwarciem. Wcześniejsze postępowanie zostało umorzone. Oficjalnym powodem było niewykrycie sprawców. Jak poinformował elbląski działacz kresowy i inicjator powstania Ronda Obrońców Birczy, Jacek Boki, za umorzenie postępowania odpowiadał Wydział do Walki z Przestępczością Gospodarczą KMP w Elblągu, który nie był do tego uprawiony.

Niewykluczone, że postępowanie będzie prowadzone w związku ze sprawą Ukraińca, który kilka miesięcy temu wyrwał polską flagę z Ronda im. Obrońców Birczy w Elblągu, wrzucił do śmietnika i próbował podpalić. Jak pisaliśmy, obywatel Ukrainy przyznał się do winy, a jego sprawa trafiła do sądu. Grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Flaga ta została jesienią 2018 roku ustawiona na rondzie przez Jacka Bokiego oraz elbląskiego radnego Andrzeja Tomczyńskiego (SLD).

W nocy przed uroczystym otwarciem Ronda Obrońców Birczy w Elblągu, które odbyło się 13 października ub. roku, sprofanowano tablicę pamiątkową poświęconą obrońcom tej podkarpackiej miejscowości przed ukraińskimi nacjonalistami z OUN-UPA. U dołu napisu białą farbą zamalowano wyraz „Birczy” nanosząc wyraz „ubecji”, najprawdopodobniej z użyciem szablonu. Boki przypuszczał wówczas, że za sprawą mogą stać lokalne środowiska ukraińskie lub lewackie.

Przy okazji piątkowego zdarzenia miała też miejsce osobliwa sytuacja. Gdy na rondzie pracowała policja i strażacy, pojawił się tam biały samochód dostawczy, najpewniej Mercedes-Benz Sprinter, bez żadnych oznaczeń firmowych czy reklamowych. Wysiadł z niego kierowca i zaczął robić zdjęcia, choć nie był dziennikarze. Najbardziej interesował się m.in. Jackiem Bokim i jednym z lokalnych dziennikarzy. Mężczyzna pospiesznie i bez wyjaśnień odjechał, gdy dziennikarz sfotografował numer rejestracyjny jego samochodu. Sam Boki przyznaje, że w związku z tak licznymi incydentami trudno mu wierzyć po prostu w przypadki.

Kresy.pl / elblag.net

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply