Według ustaleń dziennikarzy śledczych, mimo kwarantanny i zakazu restauracja w Kijowie regularnie gościła m.in. polityków proprezydenckiej partii Sługa Narodu i ludzi powiązanych z oligarchami, którzy odbywali tam niejawne spotkania.

W poniedziałek serwis Naszi Groszi opublikował reportaż ukraińskich dziennikarzy na temat ekskluzywnej kijowskiej restauracji Welur, rzekomo należącej do deputowanego proprezydenckiej partii Sługa Narodu, Mykoły Tyszczenki. Wynika z niego, że mimo obowiązującego w ramach reżimu kwarantanny zakazu, nie została ona zamknięta ani nie przeszła na tryb zamówień na wynos z dowozem. Wykazano, że w połowie kwietnia br. spotykali się tam m.in. ważni politycy Sługi Narodu, a także osoby z otoczenia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i z jego kancelarii.

Wśród osób, które dość regularnie odwiedzały oficjalnie zamkniętą restaurację i najpewniej odbyłaby tam spotkania, byli m.in. deputowani Sługi Narodu Anton Jacenko i Ołeksandr Kabanow, a także Witalij Kisiel, manager należącego do oligarchy Rinata Achmetowa Metinvestu. Często przyjeżdżali tam także m.in. pierwszy zastępca szefa biura prezydenta Serhij Trofimow (wcześniej członek Kwartału 95, z którego wywodzi się obecny prezydent), Pawło Kuftyrjew , związany z otoczeniem oligarchy Ihora Kołomojskiego, czy deputowany Ihor Nehułewśkij.

W tym samym czasie, gdy związane z obozem prezydenta osoby ze świata polityki były w restauracji, dziennikarze próbowali telefonicznie zarezerwować tam stolik. Okazało się to niemożliwe i powiedziano im, że lokal w związku z kwarantanną jest nieczynny.

Później dziennikarze zapytali pod budynkiem ukraińskiego parlamentu deputowanych o ich tajemnicze spotkania. Jacenko zaprzeczał i twierdził, że w ostatnim czasie nie był w żadnych restauracjach – choć został parokrotnie nagrany przed wejściem. Kabanow przyznał, że tam był, ale tylko po to, żeby spotkać się z Tyszczenką.

Co więcej, mimo wcześniejszych deklaracji ten ostatni zaprzeczył, jakoby był właścicielem restauracji Welur. Zapytany o to, dlaczego dygnitarze odwiedzają jego oficjalnie zamknięty lokal odparł, że to nie jest pytanie do niego. Z kolei Nehułewśki tłumaczył się, że tylko przyjeżdżał tam po jedzenie.

– Deputowani, biznesmeni, byli członkowie Partii Regionów odwiedzają tę restaurację. Ktoś coś tam w niej świętuje… Restauracja pozostaje otwarta, ale nie dla wszystkich. Tylko dla VIP-ów, dla odpowiednich klientów – mówi ukraińska dziennikarka, Anastazja Usenko. Dodała, że tak się dzieje w czasie, gdy wszystkie podobne lokale są zamknięte, a niektóre z nich borykają się w poważnymi problemami. Zaznaczała też, że ludzie podjeżdżali tam samochodami na konkretne godziny, co sugeruje, że chodziło o umówione wcześniej spotkania, trwające nawet po kilka godzin.

Zdaniem ukraińskich dziennikarzy, wspomniane osoby mogły spotykać się w restauracji, żeby tam omawiać pewne kwestie polityczne, prawdopodobnie m.in. dotyczące przyszłych wyborów lokalnych.

Odnośnie deputowanego Jacenki przypomnijmy, „zasłynął” on jako największy „pianista” w ukraińskim parlamencie. W 2018 roku, wówczas jako niezrzeszony deputowany, głosował za innych 91 razy. Kiedyś udało mu się zagłosować w jednym głosowaniu za 6 osób.

Naszi Groszi  / Bihus.info / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply