Kontrolerzy NIK nie mają dostępu do umów zawartych przez PKN Orlen z nabywcami Grupy Lotos, m.in. z Saudyjczykami, a szef Izby skarży się marszałek Sejmu, że organy ścigania zastraszają kontrolerów.

Jak podało we wtorek Radio Zet, PKN Orlen i Fundacja Orlen odmawiają podjęcia czynności kontrolnych przez Najwyższą Izbę Kontroli. Prezes NIK Marian Banaś powiadomił o tym marszałek Sejmu Elżbietę Witek. W skierowanym do niej piśmie twierdzi m.in., że kontrolerzy są zastraszani przez koncern doniesieniami do prokuratury.

Według Radia Zet, pełnomocnicy Orlenu przekonują, iż koncern nie podlega kontroli NIK. Ponadto, państwowa spółka złożyła do prokuratury pozew przeciwko działaniom izby.

W piśmie do marszałek Witek szef NIK podkreślił, że organy ścigania wezwały w charakterze świadków 12 kontrolerów zaangażowanych w wymienione wcześniej kontrole.

„Z wezwań kierowanych do NIK wynika, że dotyczą one śledztwa prowadzonego w sprawie rzekomego przekroczenia uprawnień przez pracowników NIK, mającego polegać na podjęciu prób przeprowadzenia kontroli w PKN Orlen, czym miano działać na szkodę interesu prywatnego (…)” – napisał Marian Banaś w piśmie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek.

Prezes izby twierdzi też, że „PKN Orlen i Fundacja Orlen stawiają się ponad prawem oraz w sposób nieuprawniony wykorzystują organa ścigania do zastraszania kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli”.

Według szefa NIK, działania kontrolne, dotyczące bezpieczeństwa paliwowego w sektorze naftowym, zostały podjęte w Ministerstwie Aktywów Państwowych, Ministerstwie Klimatu i Środowiska oraz w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. Dodał, że pod lupą resortów jest także sprawa fuzji Orlenu z Lotosem i PGNiG.

Radio Zet podało, że podstawowym problemem dla kontrolerów NIK jest brak dostępu do umów zawartych przez PKN Orlen z nabywcami Grupy Lotos, Chodzi tu o spółki Aramco Overseas Company, MOL i Unimot. Kontrolerzy nie mają też dostępu do dokumentacji źródłowej zleconej zewnętrznym doradcom.

W swoim piśmie Marian Banaś prosi o skierowanie przez marszałek Sejmu wniosku do premiera Mateusza Morawieckiego „o wydanie podległemu ministrowi wiążących poleceń zmierzających do udostępnienia NIK żądanych dokumentów”. Prezes NIK twierdzi, że sprawa jest pilna.

Przeczytaj: TVN24: Polska straciła kontrolę nad Rafinerią Gdańską. PKN Orlen odpowiada

Zobacz także: Rafineria Gdańska pod ochroną. Niejasności przy fuzji Orlenu i Lotosu

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Jak pisaliśmy, dwa tygodnie temu biuro prasowe Ministerstwa Aktywów Państwowych przekazało, że „ze względu na charakter działalności Rafineria Gdańska podlega ochronie z mocy ustawy o ochronie niektórych inwestycji”. Dodano, że „aby tę ochronę dodatkowo wzmocnić, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, 9 grudnia Minister Aktywów Państwowych wystąpił z wnioskiem o wpisanie jej do wykazu podmiotów podlegających szczególnej ochronie”. Z dniem 1 stycznia 2023 roku Rafineria Gdańska znalazła się w wykazie podmiotów podlegających ochronie.

Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek w swoich wypowiedziach publicznych twierdzi, że w przypadku sprzedaży Saudyjczykom udziałów w Rafinerii Gdańskiej nie ma mowy o żadnych nieprawidłowościach, a wszelka krytyka w tym temacie to kłamstwa. Argumentuje też, że w aktualnej sytuacji międzynarodowej, dzięki alternatywie, jaką są dostawy paliw do Polski przez Saudi Aramco „mamy stabilność w Polsce i regionie”. Uważa, że krytyczne opinie na temat fuzji Orlenu i Lotosu mają zniechęcić Saudyjczyków do inwestowania w Polsce. Zapewnia też, że nie ma mowy o żadnym „ubezwłasnowolnieniu” czy staniu się „niewolnikami Saudi Aramco”. Koncernowi temu sprzedano 30 proc. udziałów Rafinerii Gdańskiej.

Obajtek twierdził zarazem, że zapisy uniemożliwiające stronie polskie prowadzenie inwestycji w Rafinerii Gdańskiej bez zgody Saudyjczyków są w przypadku tego rodzaju umów czymś normalnym. Dodał, że tu zostało to narzucone przez Komisję Europejską. Zapewniał też, że w umowach są odpowiednie zabezpieczenia, uniemożliwiające odsprzedanie rafinerii Rosjanom. Dodał zarazem, że „te aktywa należą do infrastruktury krytycznej” i „jeżeli Skarb Państwa w przyszłości na to wyrazi zgodę, to nikt tego nie zatrzyma”. Kontekst wypowiedzi wskazuje, że zapewne miał na myśli ewentualną decyzję jakiegoś przyszłego, bliżej nieokreślonego rządu.

Fuzji Orlenu i Lotosu zdecydowanie broni też premier Mateusz Morawiecki. Uważa, że dzięki temu Polska uniezależnia się od dostaw ropy z Rosji, a wszelka krytyka fuzji i związanych z tym aspektów to sprawka „ruskiej propagandy”. – Jestem przekonany, że stoją za tym ruscy agenci, ruscy lobbyści, ruscy propagandyści – oświadczył szef rządu.

Money.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply