Morozowski (TVN): Bandera dla Ukraińców jest jak Piłsudski

Bandera dla części Ukraińców jest bohaterem, trochę takim, jak dla nas Piłsudski… uważam, że Bandera w ogóle brał przykład z Piłsudskiego – twierdzi dziennikarz TVN24, Andrzej Morozowski.

We wtorek podczas programu „Tak jest” na antenie TVN24, prowadzący Andrzej Morozowski w rozmowie z prezesem PSL, Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem poruszył temat stosunku Ukraińców do lidera OUN, Stepana Bandery.

– Pewnie każdy Polak wie, że Bandera źle nam się kojarzy, z… yyy… – mówił Morozowski. – Jest odpowiedzialny za ludobójstwo – stanowczo dopowiedział szef ludowców.

– OK, ale jednocześnie dla części Ukraińców jest bohaterem, trochę takim, jak dla nas Piłsudski. No bo zawsze walczył o Ukrainę niezależną, co by się nie działo. Zresztą siedział w niemieckim więzieniu, żeby nie było wątpliwości – kontynuował swój wywód dziennikarz TVN. – Czy to nie jest tak, że jak oni toczą wojnę z Rosjanami, to można by im było, na chwilę, odpuścić, czy nie? – zapytał.

Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że co prawda jako ludowiec nie jest zwolennikiem Józefa Piłsudskiego, ale oświadczył, że musi zaprotestować przeciwko zrównywaniu go ze Stepanem Banderą.

– Bandera jest odpowiedzialny za ohydne ludobójstwo, za rzeź wołyńską i tu nie ma usprawiedliwienia. Tu nie chodzi o to, żeby rozdrapywać… – mówił polityk. Morozowski przerwał mu, twierdząc, że ma na myśli działania Piłsudskiego do 1918 roku.

– Gdyby Piłsudski po [19]18 roku… Ja nie wiem, co by było. Nie podejrzewam, żeby się stał taki jak Bandera. Ale, jakby, do [19]18 roku… no… uważam, że Bandera w ogóle brał przykład z Piłsudskiego. [W tle lider PSL zaprzecza, mówiąc „nie” – red.] On mu się przyglądał i uważał, że takie działania… Przecież terror osobisty Piłsudski też stosował – oświadczył Morozowski.

Nie, to nieuprawnione porównanie – skomentował Kosiniak-Kamysz.

W przeszłości do Piłsudskiego porównywał Banderę m.in. były szef ukraińskiego IPN, „kłamca wołyński” Wołodymyr Wjatrowycz, a także były prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko. Z kolei w grudniu 2016 roku na łamach „Naszego Słowa”, pisma mniejszości ukraińskiej w Polsce wydawanego za pieniądze polskich podatników napisano, że to Józef Piłsudski, a nie Stepan Bandera, odpowiada kryteriom „międzynarodowego terrorysty”.

Przeczytaj: Ukraiński IPN: Ukraińcy nie muszą już na nikogo się oglądać, bo mają Stepana Banderę

Czytaj również: Redakcja gazety Ukraińców w Polsce dotowanej przez polski rząd broni tezy, że Piłsudski był terrorystą

Przypomnijmy, że w niedzielę na Ukrainie świętowano 114. rocznicę urodzin Stepana Bandery. Kwestia gloryfikowania lidera OUN na Ukrainie z okazji kolejnej rocznicy jego urodzin w tym roku wywołała polskiej przestrzeni medialnej, społecznej i politycznej relatywnie większą dyskusję, niż w poprzednich latach. Stało się tak za sprawą zamieszczenia przez Radę Najwyższą Ukrainy oficjalnego wpisu z tej okazji oraz uroczystego, pomimo sytuacji wojennej, upamiętnienia go w różnych miastach na Ukrainie, szczególnie we Lwowie i przez władze tego miasta.

Dodajmy, że w poprzednich latach na Ukrainie miały miejsce obchody rocznicy urodzin szefa OUN. Zwykle w Kijowie odbywał się marsz z tej okazji. Ukraińskie media podkreślają, że w tym roku było to niemożliwe z powodu trwającej wojny.

Jak pisaliśmy, że we wtorek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Jakub Kumoch w wywiadzie dla RMF FM uznał, że istnieje perspektywa, iż Ukraińcy będę w mniejszym stopniu identyfikować się z przywódcą zbrodniczej OUN, Stepanem Banderą.

Posunął się przy tym do porównywania upamiętniania jednego z ojców II Rzeczpospolitej Romana Dmowskiego do gloryfikowania przez Ukraińców banderowców, zwracając uwagę, że Dmowski „przez Żydów jest zupełnie inaczej kojarzony niż przez nas”.

– Nie zgodzę się do końca z przesłaniem, że Ukraina buduje na tym swoją tożsamość, uważam że przeciwnie, to budowanie będzie bardzo mocno ograniczone w najbliższych dziesięcioleciach, bo pojawiają się bohaterowie tej wojny wyzwoleńczej i oni przyćmią UPA – twierdził Kumoch.

Inną formę działania przyjął szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak – od lat jeden z największych zwolenników masowego sprowadzania do Polski pracowników z Ukrainy, znany z wyraźnie proukraińskiego nastawienia. W swoim komentarzu zamieszczonym w sieci w zasadzie powtarzał twierdzenia probanderowskich historyków ukraińskich, według których nie można przypisywać Banderze odpowiedzialności za mordy na Polakach.

Niezależnie co kto tam o nim sądzi – Bandera o Wołyniu (podobnie jak Szuszkewycz) dowiedział się po fakcie, bo siedział w niemieckim wiezieniu w tym czasie. Może warto żeby wzmożeni krytycy tej postaci wzięli, to pod uwagę i nie posługiwali się informacjami łatwymi do obalenia [pis. oryg. – red.]” – napisał Kaźmierczak.

Dodajmy, że Kaźmierczakowi chodzi najpewniej o głównodowodzącego UPA, Romana Szuchewycza, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków, a nie o pierwszego przywódcę niepodległej Białorusi, Stanisława Szuszkiewicza. W kolejnych wpisach konsekwentnie pisze jednak „Szuszkewycz”. Parę lat temu w swoich wpisach na temat dowódcy UPA używał z kolei nazwiska „Szuszchewycz”.

Czytaj także: Prezes ZPP: Szuchewycz nie wiedział o rzezi wołyńskiej

Wpis szefa ZPP udostępnił prezes Warsaw Enterprise Institute (WEI), były redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, Tomasz Wróblewski. Dołączył do tego następujący komentarz:

Więcej. Całe doświadczone dowództwo ukraińskie siedziało w niemieckich obozach, albo wymordowane było przez ruskich. Władza była w rękach młodych, narwanych, którzy nadrabiali brak doświadczenia agresją i łatwo dawali się werbować”.

W tym kontekście należy zaznaczyć, że w czasie apogeum ludobójstwa na Wołyniu w 1943 roku Bandera miał 34 lata, a Szuchewycz 36 lat. Obaj w 1941 roku w porozumieniu z Niemcami utworzyli kolaboracyjny batalion „Nachtigall”, złożony z Ukraińców. Po tym, jak w czerwcu 1941 we Lwowie proklamowano niepodległe państwo ukraińskie pod egidą III Rzeszy, Niemcy aresztowali m.in. „premiera” Jarosława Stećko i „członka rządu” Romana Ilnyćkyja, działaczy OUN-B, którzy byli młodsi od 32-letniego wówczas Bandery. Z kolei dowódca UPA na Wołyniu Dmytro Klaczkiwski ps. Kłym Sawur, bezpośrednio odpowiedzialny za mordowanie Polaków, miał w lipcu 1943 roku niecałe 32 lata.

Bandera został w 1936 roku skazany przez polski sąd na karę śmierci za zorganizowanie zabójstwa ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego (karę później zamieniono na dożywocie). Później został też skazany za zdradę stanu i akty terroryzmu.

Dodajmy też, że zdaniem satyryka i publicysty „Gazety Polskiej”, Marcina Wolskiego, lider OUN Stepan Bandera jest w Polsce „postacią zdemonizowaną”. W swoim tekście relatywizował, a zdaniem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego wręcz usprawiedliwiał zlecone przez Banderę zabójstwo polskiego ministra i jego kolaborację z III Rzeszą.

Przypomnijmy, że zbrodnie OUN-UPA na ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zostały w 2016 roku uznane przez Sejm RP i Senat RP za ludobójstwo. Określenia „ludobójstwo” wobec tych zbrodni używał również w swoich wystąpieniach prezydent Andrzej Duda. Tak zakwalifikowała te zbrodnie także Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Ludobójczemu charakterowi wydarzeń na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej zaprzeczają natomiast władze Ukrainy. Tezę o trwającym w latach 1918-1947 „konflikcie polsko-ukraińskim” promuje m.in. były szef ukraińskiego IPN, skompromitowany historyk Wołodymyr Wjatrowycz, autor obowiązującego do dzisiaj zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar, który jest m.in. autorem książki „Druga wojna polsko-ukraińska 1942-1947”. Według niego była to kontynuacja wojny polsko-ukraińskiej z lat 1918-1919. Wjatrowycz promował w swojej książce m.in. kłamliwą tezę, że zbrodnie na Wołyniu zostały sprowokowane przez działania polskiej partyzantki wobec Ukraińców na ziemi chełmskiej w 1942 roku. Utrzymywał także, że pojęcie „ludobójstwo” nie ma zastosowania w przypadku, gdy ofiary mają możliwość obrony.

Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów, której przywódcą był Stepan Bandera (OUN-B), wraz z jej zbrojnym ramieniem – Ukraińską Powstańczą Armią odpowiada za ludobójstwo Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w czasie II wojny światowej. W czasie rzezi wołyńskiej Bandera był przetrzymywany przez Niemców w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, w związku z czym kwestionowana jest jego odpowiedzialność za tę zbrodnię. Obrońcy Bandery nie biorą pod uwagę, że był on przetrzymywany w dobrych warunkach i utrzymywał stały kontakt ze swoją organizacją. Oprócz tego Bandera odpowiada za liczne zbrodnie swojego ugrupowania popełnione w czasie przebywania na wolności.

PRZECZYTAJ: Jak prokuratura legalizuje propagowanie banderyzmu w Polsce

Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Roman1
    Roman1 :

    Hitler walczył o potężne Niemcy i uzdrowił jej gospodarkę. To może był jeszcze lepszy od Piłsudskiego, panie Morozowski? Jeżeli Polska odpuszcza banderowcom teraz, kiedy tak bardzo potrzebują polskiej pomocy, to jacy oni będą, gdyby zwyciężyli? Przecież to banderowcy, a nie Rosjanie, mają roszczenia terytorialne wobec Polski.

  2. jaro7
    jaro7 :

    Morozowski pochodzi z narodu wybranego a to wiele tłumaczy o stosunku do Polaków.Morozowskiemu zapewne jak i Żełeńskiemu i Morawieckiemu nie przeszkadza fakt ze ich też rżnęli.Jak widać obecne cele tej nacji każą im o tym nie wspominać.