Doktor Lucyna Kulińska, historyk i ekspert do spraw ukraińskiego nacjonalizmu oraz zasłużona działaczka kresowa została uniewinniona w pierwszej instancji od zarzutów „zniesławienia” znanego z prowokacji ukraińskiego aktywisty Igora Isajewa (Krawetza).

W czwartek 13 czerwca rano Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia ogłosił wyrok w sprawie dr Lucyny Kulińskiej, historyka i eksperta do spraw ukraińskiego nacjonalizmu, a także zasłużonej działaczki kresowej. Została oskarżona w trybie prywatnoskargowym o rzekome “zniesławienie” znanego z prowokacji ukraińskiego aktywisty Igora Isajewa (Krawetza). Przed południem redakcja Kresy.pl otrzymała nieoficjalną informację, że została ona uniewinniona.

Wieczorem tego samego dnia potwierdziła to sama dr Kulińska, zamieszczając wpis w serwisie społecznościowym.

„Kochani moi Przyjaciele i Znajomi! Chciałam Państwa poinformować, że dzisiaj zostałam uniewinniona od zarzutów stawianych przez pana Isajewa – Krawetza przed sądem w Warszawie” – napisała dr Kulińska. Zaznaczyła, że jest to pierwsza instancja, więc spodziewa się, że ukraiński aktywista będzie odwoływał się od wyroku.

Podziękowała też w osobnym wpisie wszystkim tym, którzy ją wspierali i pomagali jej.

Dodajmy, że podczas drugiej rozprawy 3 czerwca br. w wypowiedzi dla mediów dr Lucyna Kulińska zaznaczyła, że w jej trakcie „doszło do zderzenia dwóch sposobów myślenia o przyszłości Europy”. Wyjaśniła, że ona prezentowała tu opcję propolską, a druga strona koncepcję „przyszłej Europy, jaką chcą budować ludzie o poglądach lewicowych, gdzie nie ma już miejsca na narodowość, religię, jakiekolwiek odmienności kulturowe”. Uważa, że w celu zbudowania „czegoś nowego”, środowiska te chcą wcześniej zamknąć usta środowiskom patriotycznym i konserwatywnym, używając do tego narzędzia w postaci walki z tzw. mową nienawiści.

„Po to są te procesy – jak powiedział oskarżyciel, żeby nas wychować… To następna próba zamknięcia Polakom ust, na co my się nie możemy zgodzić” – powiedziała dr Kulińska. Zaznaczyła też, że jej zdaniem, podobnie jak Isajewa, ten wyrok będzie miał duże znaczenie, „bo pokaże nasze szansę”.

„To nie będzie jedyna taka sprawa. Już ich było kilkadziesiąt, będzie ich jeszcze o wiele więcej, a być może, gdyby zapadł wyrok oddalający ten pozew, to to szaleństwo zostanie zatrzymane” – podkreśliła działaczka kresowa.

Sprawa dotyczy wpisu w mediach społecznościowych sprzed kilku lat. Wpis miał związek z włamaniem do mieszkania lokalnego działacza kresowego i patriotycznego, Jacka Bokiego, do którego doszło w 2021 roku w Elblągu. Sprawa została wówczas umorzona. Dr Lucyna Kulińska skrytykowała wtedy w mediach społecznościowych Isajewa i prokuratura Macieja Młynarczyka. Ukraiński aktywista poczuł się “zniesławiony” tym wpisem.

“W naszym kraju niestety głosiciele chwały morderców Polaków, obrażający ich, nazywający ich ‘zwierzętami’ jak niejaki Isajew, mają się doskonale i są bezkarni. To się musi skończyć! Gdzie są służby, gdzie policja, gdzie polskie sądy! Bezkarność Ukraińców rozzuchwala! Wyrażam swoje oburzenie i wyrazy współczucia dla pana Jacka Bokiego i jego rodziny. Proszę Państwa – nie zostawmy tej sprawy bez echa, bo za chwilę przyjdą nas we własnym kraju MORDOWAĆ [sic!]” – napisała wówczas w mediach społecznościowych dr Kulińska.

W związku ze wspomnianą publikacją stanęła przed sądem. Została oskarżona w trybie prywatnoskargowym. Miała rzekomo “zniesławić” ukraińskiego aktywistę.

Jak pisaliśmy, w piątek 5 kwietnia w Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia odbyła się pierwsza rozprawa. Pozwana wnioskowała o przeniesienie procesu do Krakowa, gdzie mieszka, argumentując to swym podeszłym wiekiem, złym stanem zdrowia i skromną emeryturą. Do jej wniosku nie przychylił się jednak sąd. Decyzją sądu rozprawy miały charakter tajny.

Isajew twierdzi, że “dwukrotnie zapraszał dr Kulińską na rozprawę pojednawczą”, na którą miała się ona nie stawić. Oferował “ugodę” w postaci “przeprosin” i wpłacenia ustalonej kwoty na rzecz ukraińskiej armii. Dr Kulińska podkreśla w rozmowie z portalem Kresy.pl, że aż do lutego 2024 roku nie dostała jednak aktu oskarżenia i wezwań, co potwierdzono przed sądem.

Druga rozprawa odbyła się 3 czerwca br. Doktor Lucyna Kulińska podkreślała, że chodzi o jej zdyskredytowanie, co jest elementem działań przeciwko środowiskom kresowym i badaczom ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu. Jak dodaje, mamy do czynienia ze “szczuciem” na działaczy kresowych.

Przeczytaj: Ukrainiec profanował polskie godło i porównywał Polaków do zwierząt, został ekspertem Onetu od relacji polsko-ukraińskich

Czytaj również: Obrażał Polskę, porównywał Polaków do zwierząt – teraz chce ich uczyć jak walczyć z „mową nienawiści”

O kolejnych kontrowersyjnych działaniach i prowokacyjnych wypowiedziach Igora Isajewa, Ukraińca mieszkającego w Polsce, informowaliśmy przy licznych okazjach. Jest on byłym dziennikarzem m.in. Polskiego Radia i ukraińskiego czasopisma wydawanego w Polsce „Nasze Słowo”. Niedawno nazwał nazwał śp. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego “kremlowską prostytutką”.

W 2016 roku w komentarzu dla ukraińskiej stacji Hromadske Igor Isajew m.in. krytykował politykę Polski ws. ludobójstwa na Wołyniu. Jego zdaniem Polacy kreują ofiary ludobójstwa na męczenników, zaś polskie postulaty dotyczące ich upamiętnienia uważał za przejaw ukrainofobii. Według Isajewa strona polska w kwestii Wołynia dopuszcza się manipulacji.

W Wigilię 2016 r. Isajew opublikował głośny wpis, w którym porównał Polaków do zwierząt. „Wesołych świąt dla Polaków, którzy dzisiaj obchodzą Wigilię. Dziękuję za milczenie części z was w tym roku. Wiecie, powiadają, że w Boże Narodzenie nawet zwierzęta zaczynają mówić. Umiejętności mówić i rozmawiać wam wszystkim życzę” – napisał (pis. oryg. – red.), zamieszczając link do artykułu na łamach „Ukraińskiej Prawdy” ws. odebrania rządowej dotacji jego portalowi Prostir.pl.

Aż do końca 2016 r. prowadzony przez Isajewa portal Prostir.pl finansowany był z pieniędzy polskiego podatnika. Otrzymał z budżetu blisko 100 tys. zł. W reakcji na odebranie dotacji on zaczął krytykować decyzje polskich władz, m.in. na Facebooku. W jednym z wpisów ironicznie stwierdził, że odebrano mu ją „za aktywną postawę obywatelską w 2016 roku, w tym za udział w dyskusji o „wołyńskim ludobójstwie” [zapis oryg. – red.] i współpracę z ukraińskimi mediami”. Podkreślał też, że jego portal zyskał popularność na Ukrainie „poprzez naświetlanie ‘dyskusji wołyńskiej’ i napiętej sytuacji w Przemyślu”. Ubolewał też, że polskie MSW „niszczy” jego zespół. On sam zapowiada, że może dalej prowadzić prostir.pl „nawet bez pieniędzy”.

Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Pani dr Kulińska nawet nie powinna stanąć przed sądem.,A ten isajew wyglada na to ze jest pod “ochroną” nie wiem czy rzadu czy służb.Hula po całym kraju i atakuje kogo tylko chce a sam jest bezkarny za swoje wypociny.

  2. Roman1
    Roman1 :

    Takie mamy czasy – “demokratyczne czasy”, że Polka musi bronić się przed zwolennikami banderowców, czyli osoba z narodu mordowanego musi wykazywać swoją niewinność w procesie wytoczonym przez przedstawiciela narodowości morderców. A to wszystko dzięki bratu tych zwolenników morderców, który zawetował przepisy ustawy o IPN dotyczące karalności propagowania banderyzmu w Polsce i, wbrew obietnicy, przyznaję g…o wartej, nie przedstawił sejmowi nowej propozycji przepisu. To zaniechanie niewątpliwie podoba się zwolennikom koalicji z 13 grudnia i to jest całe nieszczęście wielu Polaków.