W związku z sytuacją na północy Syrii, delegacja USA na czele z wiceprezydentem Mikem Pence’em udaje się do Turcji na rozmowy. Wcześniej prezydent Erdogan oświadczył, że nie zgadza się na żadne zawieszenie broni i nie obawia się amerykańskich sankcji. Rosja uznaje turecką inwazję za niedopuszczalną i potwierdza, że pośredniczyła w rozmowach Kurdów z syryjskim rządem.

We wtorek amerykańskie media podały, że niebawem do Turcji uda się wiceprezydent USA Mike Pence. Celem jego wizyty, która ma nastąpił najdalej w środę, będzie zabieganie o zawieszenie broni między armią turecką i walczącymi u jej boku islamistycznymi bojówkami, a Kurdami w północno-wschodniej Syrii. Informację przekazał mediom wysokiej rangi przedstawiciel amerykańskiej administracji.

Jak podał Biały Dom, w skład amerykańskiej delegacji poza wiceprezydentem wejdą również: szef dyplomacji, sekretarz stanu Mike Pompeo, nowy doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Robert O’Brien, a także specjalny wysłannik Stanów Zjednoczonych do Syrii, Jim Jeffrey. Wszyscy mają spotkać się z prezydentem Turcji, Recepem Tayyipem Erdoganem.

Stacja ABC News cytuje republikańskiego senatora Mitcha McConnella, który cieszy się z takich kroków rządu, ale zaznacza, że idea rozmów została już odrzucona przez Erdogana. Skrytykował też Donalda Trumpa w Senacie za decyzję o wycofaniu sił USA z północno-wschodniej Syrii. Spotkało się to z krytyką nie tylko ze strony Demokratów, ale też Republikanów, szczególnie neokonserwatystów i tzw. jastrzębi.

We wtorek turecki prezydent powiedział dziennikarzom, że nie ma mowy o żadnym zawieszeniu broni w północno-wschodniej Syrii, o co apelują Amerykanie.

– Powiedziałem już prezydentowi Trumpowi, że Turcja nigdy nie będzie negocjować z organizacją terrorystyczną – oświadczył Erdogan. Trwająca od tygodnia turecka operacja w północnej Syrii wymierzona jest głównie w Kurdów – ich oddziały i struktury parapaństwowe. Kurdyjskie oddziały YPG, stanowiąca trzon tamtejszych Syryjskich Sił Demokratycznych, są uznawane przez Turcję za ściśle związane z Partią Pracujących Kurdystanu. Dla Ankary są to organizacje terrorystyczne.

W poniedziałek prezydent USA Donald Trump podpisał też rozporządzenie wykonawcze o nałożeniu sankcji na trzech tureckich ministrów: energii – Fatiha Donmeza, obrony – Hulusi Akara i spraw wewnętrznych – Suleymana Soylu. Zamrożono ich aktywa w Stanach Zjednoczonych i zablokowano możliwość prowadzenia transakcji międzynarodowych w dolarach . Ponadto, amerykańskie restrykcje dotknęły samych tureckich resortów obrony i energii.

Waszyngton zagroził, że jeśli to nic nie zmieni, to sankcje będą zwiększane. Erdogan wyraźnie bagatelizuje te groźby. – Nie przejmujemy się sankcjami – powiedział prezydent Turcji. – YPG szybko tracą swoje pozycje. Naszym zadaniem jest odepchnąć terrorystów na odległość 32 km od granicy. Wcześniej pytał, „co to za głowa państwa, która proponuje mediację między nami a grupą terrorystyczną”.

Fahrettin Altun, doradca Erdogana ds. komunikacji powiedział agencji AFP, że Turcja będzie dalej zwalczać grupy terrorystyczne, w tym także tzw. państwo islamskie. Z kolei anonimowy oficjel amerykański uważa, że Turcy rozważają obecnie możliwy wpływ sankcji ma nadzieję, że skłoni ich do do otwartości na negocjacje ws. wstrzymania działań zbrojnych. Senator McConnell wezwał Turcję, by „uważnie wsłuchała się w gniew Waszyngtonu”, kiedy na miejsce przyjedzie Pence ze swoją delegacją.

Jak informowaliśmy, we wtorek siły koalicji pod wodzą USA wycofały się z miasta Manbidż, dokąd wkroczyły już jednostki regularnej armii Syrii, a także Rosjanie. Oddziały syryjskie dotarły też w rejon autostrady M4 na północy kraju. Z kolei chińskie MSZ wezwało władze Turcji do wstrzymania swojej operacji wojskowej w północnej Syrii. Około tysiąca amerykańskich żołnierzy zostanie wycofanych z północnej Syrii do Iraku i Kuwejtu, a być może również do Jordanii.

Jak pisaliśmy, przywództwo syryjskich Kurdów, usiłujących od lat zbudować własne parapaństwo w Syrii, zdecydowało się na podporządkowanie władzom centralnym tego państwa. Armia syryjska miała w związku z tym wkroczyć na terytorium kontrolowanego dotychczas przez PYD i podporządkowane jej Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) i zająć stanowiska nad granicą Syrii o czym już pisaliśmy na naszym portalu. Informowaliśmy też, że według części źródeł Amerykanie mieli celowo opóźniać swój wymarsz w jednej lokalizacji, blokując drogę syryjskiej armii do miasta Ajn al-Arab (kurd. Kobane).

Jak informowaliśmy wcześniej, w poniedziałek z wizytą do Arabii Saudyjskiej przybył prezydent Rosji Władimir Putin. Rozmawiając z miejscowymi dziennikarzami wypowiadał się na temat Syrii, w której granice wtargnęła, za przyzwoleniem Waszyngtonu, turecka armia. Jak powiedział rosyjski prezydent, wszystkie oddziały zbrojne przebywające nielegalnie na terytorium tego państwa muszą je opuścić.

abcnews.go.com / rmf24.pl / PAP / Tass / kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Po tym co wyczyniaja Turcy i ich bandyccy wspólnicy to widać kto tu jest terrorystą.Bombarduja szpitale,atakuja ambulansy i mordują ich załogi,gwałcą kobiety ,mordują cywili.Oczywiście usa,zachód,nato które zawsze maja gęby pełne frazesów o demokracji,wolności ,prawach człowieka NIE reagują ,po te pozorne działania sa tylko pozorne.