Putin i Erdogan rozmawiali na temat sytuacji w Syrii

Podczas rozmowy telefonicznej prezydenci Turcji i Rosji podkreślili m.in., że nie można dopuścić do starć pomiędzy siła tureckimi i syryjskimi w północnej Syrii. Władimir Putin zwrócił uwagę na pogorszenie sytuacji humanitarnej w rejonie tureckiej operacji, zaprosił też Erdogana do Rosji.

We wtorek sytuacja na północy Syrii, w związku z trwającą tam od tygodnia turecką operacją wojskową, była przedmiotem rozmowy między prezydentami Rosji i Turcji, Władimirem Putinem i Recepem Tayyipem Erdoganem. Według Kremla, rozmowa odbyła się z inicjatywy strony tureckiej.

Według oficjalnego komunikatu, przywódcy ci podkreślili konieczność zabiegania o to, by nie doszło do starć między regularnymi oddziałami tureckimi i syryjskimi. Putin miał też zwrócić Erdoganowi uwagę na pogorszenie sytuacji humanitarnej w rejonie operacji. Jego zdaniem, nie do przyjęcia jest dopuszczanie do sytuacji, by konflikt wykorzystywali dżihadyści z ISIS, których dotąd pilnowali zwalczani przez Turków Kurdowie.

Putin i z Erdogan mówili też o rozwiązaniu sytuacji w ramach procesu politycznego, czemu miałoby pomóc zorganizowanie spotkania Komitetu Konstytucyjnego ds. Syrii w Genewie, do czego miałoby dojść w końcu października. Ponadto, Putin zaprosił Erdogana do Rosji w najbliższych dniach, prezydent Turcji miał przyjąć zaproszenie. Obie strony potwierdziły też przywiązanie do zapewnienia Syrii integralności terytorialnej.

Tureckie media potwierdzają, że Putin zaprosił Erdogana na wizytę roboczą. Z kolei rosyjski resort obrony zaznacza, że wzdłuż linii kontaktowej między siłami tureckimi a syryjskimi w rejonie Manbidż, patrole prowadzi rosyjska żandarmeria wojskowa. Pojawiły się też przedstawiające to nagrania wideo:

Wcześniej Aleksandr Ławrientiew, przedstawiciel prezydenta Rosji ds. Syrii oświadczył, że turecka operacja w północno-wschodniej Syrii jest “niedopuszczalna”. Przyznał, że Rosja i Turcja nie porozumiały się w sprawie tureckiej ofensywy przed jej rozpoczęciem. Zaznaczył, że Moskwa zawsze apelowała do Turcji o powściągliwość, uznając za niedopuszczalne wszelkie tureckie operacje wojskowe na syryjskim terytorium. Wcześniejsze ustalenia pozwalają Turkom na wejście nie dalej, niż 5-10 km w głąb Syrii. Ławrientiew poinformował też, że Rosja pośredniczyła w rozmowy między przedstawicielami władz syryjskich i sił kurdyjskich. Odbywały się one m.in. w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim. Ławrientiew powiedział, że jego zdaniem Turcja nie wycofa się z Turcji póki nie pokona ugrupowań, które uznaje za terrorystyczne i dodał, że tylko regularne siły syryjskie mogą ustabilizować sytuację wzdłuż granicy.

Jak informowaliśmy, w związku z sytuacją na północy Syrii, amerykańska delegacja na czele z wiceprezydentem Mikem Pence’em udaje się do Turcji na rozmowy. Wcześniej prezydent Erdogan oświadczył, że nie zgadza się na żadne zawieszenie broni i nie obawia się amerykańskich sankcji. Rosja uznaje turecką inwazję za niedopuszczalną i potwierdza, że pośredniczyła w rozmowach Kurdów z syryjskim rządem.

– Powiedziałem już prezydentowi Trumpowi, że Turcja nigdy nie będzie negocjować z organizacją terrorystyczną – oświadczył Erdogan. Trwająca od tygodnia turecka operacja w północnej Syrii wymierzona jest głównie w Kurdów – ich oddziały i struktury parapaństwowe. Kurdyjskie oddziały YPG, stanowiąca trzon tamtejszych Syryjskich Sił Demokratycznych, są uznawane przez Turcję za ściśle związane z Partią Pracujących Kurdystanu. Dla Ankary są to organizacje terrorystyczne.

W poniedziałek prezydent USA Donald Trump podpisał rozporządzenie wykonawcze o nałożeniu sankcji na trzech tureckich ministrów: energii, obrony i spraw wewnętrznych. Ponadto, amerykańskie restrykcje dotknęły samych tureckich resortów obrony i energii. Waszyngton zagroził, że jeśli to nic nie zmieni, to sankcje będą zwiększane, czym tureckie władze, przynajmniej oficjalnie, się nie przejmują.

Amerykanie również omawiali sytuację w Syrii z Rosjanami. Wczoraj przez telefon rozmawiali ze sobą szefowie resortów obrony obu krajów, a także obaj prezydenci – Donald Trump i Władimir Putin.

Aleksandr Ławrientiew, przedstawiciel prezydenta Rosji ds. Syrii oświadczył, że turecka operacja w północno-wschodniej Syrii jest “niedopuszczalna”. Przyznał, że Rosja i Turcja nie porozumiały się w sprawie tureckiej ofensywy przed jej rozpoczęciem. Zaznaczył, że Moskwa zawsze apelowała do Turcji o powściągliwość, uznając za niedopuszczalne wszelkie tureckie operacje wojskowe na syryjskim terytorium. Ławrientiew poinformował też, że Rosja pośredniczyła w rozmowy między przedstawicielami władz syryjskich i sił kurdyjskich. Odbywały się one m.in. w rosyjskiej bazie lotniczej Hmejmim.

Jak informowaliśmy, we wtorek siły koalicji pod wodzą USA wycofały się z miasta Manbidż, dokąd wkroczyły już jednostki regularnej armii Syrii, a także Rosjanie. Oddziały syryjskie dotarły też w rejon autostrady M4 na północy kraju. Z kolei chińskie MSZ wezwało władze Turcji do wstrzymania swojej operacji wojskowej w północnej Syrii. Około tysiąca amerykańskich żołnierzy zostanie wycofanych z północnej Syrii do Iraku i Kuwejtu, a być może również do Jordanii.

Erdogan podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami powiedział, że nie ma nic przeciwko wkroczeniu syryjskiej armii do miasta Manbidż. – W końcu to ich terytorium – powiedział. Dodał zarazem, że miasto należy „oczyścić z terrorystów”.

– Powiedziałem to Putinowi. Jeśli oczyścisz Manbidż z organizacji terrorystycznych, to idź dalej i zapewnij sobie logistykę albo sam, albo z siłami [syryjskimi – red.] – powiedział Erdogan. Zaznaczył, że oświadczył rosyjskiemu prezydentowi, że jeśli nie może tego zrobić, to wówczas „lokalne plemiona mogą poprosić nas [tj. Turcję – red.] o przybycie i ocalenie ich, gdyż Manbidż w 85-90 proc. jest zamieszkiwany przez Arabów, a nie przez Kurdów”.

Jak pisaliśmy, przywództwo syryjskich Kurdów, usiłujących od lat zbudować własne parapaństwo w Syrii, zdecydowało się na podporządkowanie władzom centralnym tego państwa. Armia syryjska miała w związku z tym wkroczyć na terytorium kontrolowanego dotychczas przez PYD i podporządkowane jej Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) i zająć stanowiska nad granicą Syrii o czym już pisaliśmy na naszym portalu. Informowaliśmy też, że według części źródeł Amerykanie mieli celowo opóźniać swój wymarsz w jednej lokalizacji, blokując drogę syryjskiej armii do miasta Ajn al-Arab (kurd. Kobane).

Jak informowaliśmy wcześniej, w poniedziałek z wizytą do Arabii Saudyjskiej przybył prezydent Rosji Władimir Putin. Rozmawiając z miejscowymi dziennikarzami wypowiadał się na temat Syrii, w której granice wtargnęła, za przyzwoleniem Waszyngtonu, turecka armia. Jak powiedział rosyjski prezydent, wszystkie oddziały zbrojne przebywające nielegalnie na terytorium tego państwa muszą je opuścić.

Tass / dailysabah.com / PressTV/ Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply