Szef MSZ Witold Waszczykowski przyznał, że Polska przez 2 lata nadstawiała drugi policzek w relacjach z Ukrainą.
W rozmowie z „Polską The Times”, Witold Waszczykowski był pytany o przysłowiowe nadstawianie drugiego policzka w relacjach z Ukrainą. „Nadstawialiśmy przez dwa lata. Ukraina zaczęła piętrzyć problemy we współpracy. Zaczęło się od zakazu wjazdu dla prezydenta Przemyśla i cofnięcia pozwoleń na ekshumacje. Później narosły jeszcze dziwne wypowiedzi o historii” – powiedział szef MSZ.
Waszczykowski stwierdził, że pomimo ustępstw i dobrej woli ze strony Polski, Kijów nie był skłonny do kompromisowej współpracy. „Chcieliśmy pokazywać bohaterów Polski i Ukrainy, którzy pomagali drugim w tych trudnych czasach, czy upamiętnić Niebiańską Sotnię i żołnierzy z jednostki ATO walczącej w Donbasie. Niestety, minął rok, ale ze strony Kijowa nie było reakcji na tę propozycję. A jeszcze pojawiły się problem z nauczaniem Polaków mieszkających na Ukrainie i zakaz ekshumacji ofiar II wojny światowej” – przypomniał Waszczykowski.
Jak dodał, wobec Ukrainy, Polska wykazała się „anielską cierpliwością”. Waszczykowski zaznaczył rownież, że Polska nie przyłączyła się do stanowczej reakcji Węgrów na ukraińską ustawę o nauczaniu w szkołach języków obcych. Szef MSZ przyznał, że pewne problemy celowo nie były nagłaśniane przez stronę polską. „Stawialiśmy na rozmowy z partnerami z Ukrainy, a oni prosili, by tych tematów nie nagłaśniać, bo oni mają wojnę, a konflikt służyłby tylko Rosjanom. Ulegaliśmy tym prośbom” – stwierdził. Zwrócił uwagę na to, że pomimo chęci rządu Beaty Szydło, Ukraińcy nie chcą Polski w tzw. formacie mińskim. „My proponujemy powrót do szerszego formatu, np. genewskiego, który obejmuje też USA. Ale Amerykanie nie są tym zainteresowani – z kolei Niemcy i Francja kuszą Kijów zapewnieniami, że format miński przyniesie jednak efekty” – przypomniał szef MSZ.
Na temat relacji z Rosją, Waszczykowski wyraził zdanie, że nie należy eskalować sytuacji. „Ale jeśli Rosja zabrała Ukrainie Krym, a mimo to Kijów nie jest w stanie wojny z Moskwą, to dlaczego my mamy być? Owszem, Rosja łamie standardy międzynarodowe, ale czy to oznacza, że to my mamy eskalować napięcie?” – pytał.
Kresy / Polska The Times
obudził się w porę….żołędny dupek !…Teraz kiedy już jest na wylocie zaczyna wydawać trele….z UPAdliną mogą rozmawiać ci Polacy,którzy przeżyli okupację i doświadczyli zbrodni ludobójstwa ze strony tych dzikich plemion azjatyckich….Z nimi nie należy sie bawić w Wersal…..upadlińcy, ludobójstwo wobec bezbronnych mają we krwi….
Niech PO+czyta stary i niedouczony PiS-ior chociaż odrobinkę na gogle pod hasłem >>> Feliks Koneczny – cywilizacje.
Tępe popisiory od lat nie słuchały prawdziwych ekspertów i Kresowian, którzy najlepiej znają Ukraińców, tych dobrych i tych złych. Wyhodowali sobie i nam, żmiję u naszej wschodniej granicy. Przesiąknięta fałszem i podstępem banderia od zawsze była plugawym wrzodem na ciele spoleczeństwa ruskiego i ukraińskiego. Z Rzeczpospolitą mieli za dobrze, II RP ochroniła ich przed „hołodomorem”, ochroniła i pozwoliła rozwinąć język ukraiński, a mimo to, ci notoryczni i programowi niewdzięcznicy, zamiast to docenić mnożą tylko żądania i pretensje. Tępi bandero-nazistowscy barbarzyńcy i zwyrodnialcy, niczego istotnego nie zyskawszy, bestialskim ludobójstwem na ponad 160 tys. polskiej ludności cywilnej na Wołyniu i w Młp. Wsch., na dziesięciolecia storpedowali sobie stosunki z Polską (i całym cywilizowanym światem), a nie mają ani odrobiny przyzwoitości by w sposób chrześcijański i cywilizowany z tego wyjść. Z bandersynami trzeba zdecydowanie i konsekwentnie, i nie odpuszczać ani na cal, bo uznają to za słabość i będą gardzić frajerami, jak przystało na typowych barbarzyńców, wyrosłych w antycywilizacji turańskiej. Rosja dała im wycisk, dlatego choć jej nie lubią to ją szanują. Podaj wściekłemu psu rękę to ją ugryzie, zdziel go pięścią w łeb, to będzie się przymilnie łasił. Dość już dalszego demoralizowania spoganionych banderowskich degeneratów! Ostatnia chwila by ich zacząć uczyć moralności i in. cech cywilizacji łacińskiej!
@greg. Raptem ok. 40 tys. aktywnych bandersynów po banderowskim przewrocie za 4 mld $ z Dep. Stanu USA (por. secretary Nuland) przejęło władzę i razem z oligarchami zaczęło się obławiać. Zniechęciłi do siebie wszystkich dookoła, a są tak tępi, i nieprzewidyjący, że nie widzą, iż od dawna żadnej innej drogi nie mają jak tylko słuchać mądrzejszych, którzy dobrze im życzą. Inaczej, będą się dalej sami kisić w swoim przytęchłym ksenofobicznym banderowskim g.wnie, do czasu aż gnębione przez nich społeczeństwo znowu nie wytrzyma udręki i powstanie ścierając ich w pył i wyrzucając tam gdzie ich miejsce, czyli na śmietnik historii. Z jakim przystajesz, takiem się stajesz, więc wara od zadawania się i dalszego wspierania tych degeneratów! Są na Ukrainie normalne i zrównoważone siły na które należy postawić, a banderowskich zwyroli izolować i tępić bezwzględnie, aż do skutku.
Bynajmniej nie zaczęło się od cofnięcia wjazdu chomy, skądinąd i słusznie postrzeganego jako ukrofila, lecz znacznie, znacznie wcześniej. Problemem jest to, że ten żart historii w ogóle powstał, z ziemiami ukradzionymi innym państwom i teraz trzeba się z tym bękartem zmierzyć. Mogło to przynieść tylko nieszczęście, jak już w latach 30-tych XX wieku pisał R. Dmowski. Kult banderowski tlił się tam przez cały czas pojałtański i po 1991 roku tylko przybierał na sile. A przecież należy pamiętać o początkach tej dziczy, o powstaniu Chmielnickiego, o hajdamakach, a także o przypadkach mordów w polskich dworach już w 1918 r. Ta swołocz jak tylko poczuje zwolnienie uprzęży zaraz przechodzi do mordowania.
Niezrozumiały jest ten dziwny pęd do dogadywania się z jakimiś „umiarkowanymi siłami” na tzw. „ukradlinie”, które to miałyby być nam przychylne. Im prędzej się to zrozumie, tym lepiej. Tzw. „umiarkowane siły” również negują polskość Kresów. A już wyjątkową podłością i nieznajomością historii jest nazywanie ich „braćmi” – wbrew staropolskiemu przysłowiu.
Na niebycie tej stepowej atrapy państwa moglibyśmy zyskać nie tylko my; Węgrzy mają dużo większe ambicje odnośnie Zakarpacia i ich stosunek do swoich ziem stoi na nieporównywalnie innej płaszczyźnie. Tyle tylko, że gdyby polskojęzyczni otrzymali możliwość zwrócenia Kresów, co miało już poniekąd miejsce, byliby skonfundowani i niewątpliwie do tego by nie doszło, co w ich stricte giedroyciowskim, chorym stylu myślenia jest do przewidzenia. Irracjonalny strach przed Rosją i to w sytuacji, gdy graniczymy z ruskimi bezpośrednio na północy skutecznie ich paraliżuje.
Jednak gwoli przypomnienia, nie tak znowu dawno nikt nie myślał, że upadną sowiety i że mur berliński runie.
@Gaetano m. Osobiscie znam wielu umiarkowanych, a nawet pro-polskich Ukraincow, zwlaszcza ze srodkowej i wschodniej Ukrainy. Nawet w czasie Ludobojstwa okolo 1000 przyplacilo zyciem za pomoc i ratowanie Polakow. Ostatnio coraz czesciej odzywaja sie tez obiektywni ukrainscy historycy, tylko wszyscy oni jeszcze sie boja mowic stale i donosnym glosem prawde. A nasze zaprzane nie-rzady ciagle jeszcze, zamiast wspierac tych odwaznych Ukraincow, swoja biernoscia i wchodzeniem w dUPAe banderii, tylko ich w tej niepewnosci i bojazni utwierdzaja!
@greg Polacy zrobili jeden wielki błąd, robiąc z przychylnych nam Ukraińców ze wschodu, wrogów.Po tym jak jawnie stanęliśmy po stronie banderowców.
@greg Paradoksem jest, że ukry, a de facto Rusini, dostali państwo za darmo, a stricte narodem, w pełni tego słowa znaczeniu nie są. To dokładnie inaczej niż w przypadku Kurdów, którzy narodem są, a państwa nie mają. Dlatego jest to żart historii i to określenie jak najbardziej adekwatne.
Ponadto, problemem jest to, że banderowska hydra jest już na tyle silna i rozrośnięta, że naiwnością byłoby twierdzenie, że da się ją wytępić, a przecież trzeba wiedzieć, że się rozrasta.
Niech sobie tam żyją, ale w granicach innych państw. Tak by było najlepiej. A jeśli państwo, to co najwyżej wielkości Belgii; pod kontrolą. Swoją drogą, ciekawa byłaby opinia tzw. „pro-polskich ukraińców” nt. zwrotu ukradzionych nam ziem. Bo nam, jako Polakom, nie wolno nigdy zapomnieć o ich polskości i należy dążyć do ich zwrotu, jeśliby była ku temu sprzyjająca sytuacja. Wiem, że Węgrzy nie porzucili myśli o oddaniu Zakarpacia. Lecz nawet w takiej wielonarodowej Rosji Kresowiacy mieliby z pewnością o niebo lepszą egzystencję.
„Chcieliśmy upamiętnić niebiańską sotnię ,czy żołnierzy ATO walczących w Donbasie”.To już żenada.Jak można upamiętniać żołnierzy ,którzy z dział dużego kalibru,ostrzeliwali szkoły,szpitale i osiedla mieszkaniowe Donbasu,zabijając przy tym tysiące mieszkańców. Przecież za podobne czyny ,Serbowie byli sądzeni w Hadze.
ty debilu wykazałeś się służalczością i gotowością do robienia banderowcom laski na kolanach za darmo