Armia USA chce wprowadzić pierwszą baterię rakiet ziemia-ziemia średniego zasięgu w 2023 roku, po czym do służby mają wejść trzy koleje – informuje Defense News. W praktyce będzie to oznaczać faktyczny koniec traktatu INF.

Jak podaje serwis Defense News, armia USA planuje wprowadzić do służby swoją pierwszą, mobilną baterię wyrzutni rakiet ziemia-ziemia średniego zasięgu nie później, niż we wrześniu 2023 roku. Tak wynika z dokumentów dotyczących uzasadnienia przyszłorocznego budżetu Pentagonu. Co więcej, jakiś czas później do służby mają wejść trzy kolejne baterie tego systemu.

Defense News już wcześniej informował, że armia USA dąży do pozyskania zdolności balistycznej średniego zasięgu (Mid-Range Capability – MRC), żeby wypełnić lukę pomiędzy pierwotnie zakładanym (499 km) zasięgiem systemu pocisków precyzyjnego rażenia (Precision Strike Missile – PrSM) a oczekiwanym zasięgiem odpalanych z ziemi pocisków hipersonicznych.

Jak podano, amerykańska armia mogłaby rozpocząć projekt pomiędzy wnioskami budżetowymi, pozyskując dodatkowe 88 milionów dolarów ze środków Kongresu zapisanych w budżecie na ten rok i wnioskując o 286,46 mln dolarów w budżecie na rok budżetowy 2022, który będzie bardzo ważny dla rozwoju zdolności. Wiadomo, że koncern Lockheed Martin otrzymał już kontrakt na opracowanie i budowę lądowego systemu wystrzeliwania pocisków Standard Missile-6 i Tomahawk jako rozwiązania w zakresie zdolności MRC.

Czytaj także: USA tworzą nowy system rakiet średniego zasięgu w oparciu o rakiety Tomahawk i SM-6

Zgodnie z dokumentami budżetowymi, armia USA planuje wykorzystać fundusze z budżetu na 2022 rok do wdrożenia prototypowej baterii, co obejmuje prace integracyjne oraz zakup sprzętu i innych materiałów do produkcji systemu i przeprowadzenia kwalifikacji na poziomie komponentów i samego systemu. W przyszłym ma powstać zarówno system wyrzutni zMRC oraz pierwsze centrum operacyjne (kierowania i dowodzenia) dla pierwszej baterii. Będzie ona składać się z 4 wyrzutni i jednego centrum dowodzenia. Nie wiadomo jednak, ile rakiet będzie wchodzić na stan uzbrojenia każdej baterii.

Amerykańskie wojsko planuje wydać 46,5 mln dol. na system wyrzutni, 100,2 mln dol. na sprzęt wsparcia naziemnego i blisko 140 mln dol. na rakiety. Takie kwoty zapisano w projekcie do budżetu na 2022 rok.

W 3. kwartale roku budżetowego 2022 (tj. w 2. kwartale 2023 roku) zaplanowano integrację i testy systemu. Następnie, wstępne wdrożenie i szkolenie pierwszej jednostki ma nastąpić w 1. kwartale roku budżetowego 2023, a zakończenie całości w 2. kwartale roku budżetowego 2024.

Według dokumentów, wojskowi będą dożyć do tego, żeby system wszedł do użytku w trzecim kwartale roku budżetowego 2023. W tym samym okresie mają odbyć się testy wystrzeliwania pocisków Standard Missile-6 i Tomahawk.

W praktyce, wprowadzenie tych systemów oznacza faktyczny koniec traktatu INF, który zakazywał stosowania lądowych pocisków balistycznych i manewrujących ziemia-ziemia o zasięgu od 500 do 5500 km.

Jak pisaliśmy, Armia Stanów Zjednoczonych planuje w 2022 roku zwiększyć zasięg pocisków precyzyjnego rażenia (Precision Strike Missile, PrSM) z 400 km do 1000 km. W maju br. pocisk osiągnął rekordowy zasięg 400 km. Pocisk został wystrzelony z wyrzutni HiMARS.

Opisywana broń ma charakter priorytetowy dla armii USA. Docelowo ma zastąpić taktyczne systemy balistyczne precyzyjnego rażenia bardzo krótkiego zasięgu ATACMS (Army Tactical Missile System). Będzie odgrywać ważną rolę w przyszłości, w ramach zdolności do głębokiego uderzenia. Początkowo zakładano, że zasięg broni będzie wynosił do 499 km, żeby „zmieścić się” w ograniczeniach wynikających z traktatu INF z Rosją, zakazującego opracowywania i stosowania wystrzeliwanych z ziemi rakiet balistycznych o zasięgu od 499 do 5 000 km. Jednak po tym, jak Rosja i USA w 2019 roku wycofały się z niego, Amerykanie mają możliwość opracowywania pocisków o zasięgu ponad 500 km.

Jak pisaliśmy, w sierpniu 2019 roku Pentagon poinformował, że amerykańska armia przeprowadziła powietrzny test pocisku rakietowego typu, który przez ponad 30 lat był zakazany na mocy traktatu rozbrojeniowego INF. Chodzi o zmodyfikowaną wersję rakiety manewrującej Tomahawk, odpalanej nie z morza, ale z wyrzutni na lądzie. Zmodyfikowany Tomahawk z głowicą konwencjonalną odpalono z wyspy San Nicolas i jak poinformowano trafił on dokładnie w cel zlokalizowany ponad 500 km dalej. Oznacza to, że tego rodzaju broń łamałaby zasady traktatu INF z 1987 roku, gdyby ten nadal obowiązywał. Zakazywał on bowiem posiadania jakichkolwiek pocisków rakietowych odpalanych z lądu o zasięgu od 500 km do 5,5 tys. km. 2 sierpnia ub. roku USA i Rosja ostatecznie wycofały się z tego układu.

Test ten wywołał reakcję Moskwy. Według prezydenta Rosji, nowy typ amerykańskiej rakiety manewrującej Tomahawk może być wystrzeliwany z baz rakietowych w Rumunii i w Polsce. Zaznaczył, że to nowe zagrożenie dla Rosji, wymagające odpowiedzi. Twierdzeniom Putina zaprzeczał Pentagon.

Przeczytaj: Rosja szykuje „symetryczną odpowiedź” na test nowej amerykańskiej rakiety manewrującej

defensenews.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply