Miesiąc po brutalnej pacyfikacji pokojowej manifestacji w Kijowie nadal nikt nie został ukarany. Przypomnieli o tym w nocy protestujący na placu Niepodległości w ukraińskiej stolicy.

Kilkaset osób zebrało się na placu Niepodległości o 4 rano. Dokładnie wtedy miesiąc temu rozpoczął się atak funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut. Ci, którzy pamiętają te wydarzenia, zwracają uwagę, że brutalność milicji nie miała żadnego uzasadnienia – manifestujących było tak mało, że funkcjonariusze mogli po prostu wypchnąć ich z placu Niepodległości, a nie pałować i kopać leżących. Z taką agresją milicji Ukraińcy nie spotkali się co najmniej od 2001 roku i akcji Ukraina bez Kuczmy.
W połowie grudnia odsunięto od wykonywania obowiązków służbowych trzech wyższych rangą urzędników: szefa kijowskiej milicji Walerija Koriaka, zarządzającego stolicą (szefa Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej) Ołeksandra Popowa i wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Wołodymyra Siwkowicza. Nadal nie wiadomo jednak, kto wydał rozkaz zaatakowania pokojowej manifestacji. Według mediów i opozycji, powinni zostać ukarani minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko oraz szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Klujew.
IAR/KRESY.PL
0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply