Rosyjski gaz nadal płynie do Unii Europejskiej przez Ukrainę. Portal Wysokie Napięcie zwraca uwagę na “zwalczające się frakcje w ukraińskim rządzie”, pisząc o “chęci skręcenia kasy”.

Z końcem tego roku wygasa umowa na tranzyt rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej przez terytorium Ukrainy. W listopadzie ubiegłego roku szef ukraińskiego koncernu paliwowego Naftohaz Ołeksij Czernyszew ogłosił, że jego firma nie zamierza kontynuować tranzytu rosyjskiego gazu do europejskich odbiorców.

Zawarty w 2019 r. kontrakt przewiduje dostawy rzędu 40 mld m3 rocznie. “Ukraina kontynuuje dostawy rosyjskiego gazu do Europy przez swoje terytorium wyłącznie w celu wsparcia swoich europejskich kolegów” – deklarował Czernyszew.

Portal Wysokie Napięcie zwrócił uwagę w ubiegłym tygodniu, że za faktem ciągłego przepływu rosyjskiego gazu przez Ukrainę kryje się przyziemna “chęć skręcenia kasy” tam, gdzie właśnie pojawia się taka możliwość.

“I to kasy niemałej. A gaz jak płynął, tak płynąć będzie nadal, zmieni się jedynie kierunek w jakim płyną opłaty za jego tranzyt – z państwowej do prywatnej kieszeni” – czytamy.

Zobacz: Ukraina nie zamierza dłużej przesyłać gazu z Rosji przez swoje terytorium

Według informacji rosyjskiej agencji RBC Gazprom zobowiązał się płacić 31 dolarów za 1 tys. m3 gazu przesyłanego ukraińską siecią – łącznie daje to ok. 7 mld dolarów.

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę dostawy rosyjskiego gazu do Europy uległy znacznemu zmniejszeniu. W IV kwartale 2021 r. średnio w ciągu doby Gazprom dostarczał do UE 366 mln m3 – rok później było to już tylko 78 tys. m3 – wynika z danych europejskiej sieci operatorów gazociągów ENTSOG. Udział Gazpromu w unijnym imporcie gazu zmalał z 37 do 9 proc.

“W III kw. zeszłego roku łączne dostawy rosyjskiego gazu sięgały średnio 86 mln m3 na dobę, przy czym mniej więcej po równo ta wielkość dzieliły między siebie ukraińska sieć gazowa i ‘Turecki Potok'” – podkreśla Wysokie Napięcie.

Przeczytaj: Rosyjski gaz może dalej trafiać do Niemiec przez Austrię i kraje Beneluksu

Zapowiedź braku kontynuacji tranzytu wywołała obawy w Niemczech. Wicekanclerz Robert Habeck przestrzegł, że w razie przerwania dostaw od Gazpromu niemieckie przedsiębiorstwa będą zmuszone ograniczyć moce produkcyjne lub wręcz wstrzymać produkcję.

W trudnej sytuacji są jeszcze Węgry, ale mogą one otrzymać rosyjski gaz z “Tureckiego Potoku”. Jedynie Słowacja w praktyce skazana jest na dostawy gazu z Ukrainy.

Tymczasem pod koniec stycznia premier Słowacji Robert Fico komentując swoje rozmowy z ukraińskim premierem Denisem Szmyhalem przekazał, że najprawdopodobniej tranzyt gazu z Rosji będzie kontynuowany także w następnych latach.

Strona ukraińska twierdzi z kolei, że Szmyhal poinformował premiera Słowacji Roberta Fico, iż Ukraina nie będzie przedłużać obowiązującego kontraktu z Gazpromem.

“Skąd ta rozbieżność relacji z tych samych rozmów? Zdaniem części ukraińskich komentatorów między obiema informacjami nie ma wcale sprzeczności a po prostu pokazują one tę samą sytuację z różnych ujęć. Brak wypowiedzi samego Szmyhala i dość wodnistą odpowiedź biura prasowego na pytanie dziennikarza, czyli faktycznie brak oficjalnego stanowiska rządu, należy odbierać jako  potwierdzenie ‘zwolnienia miejsca przy stole’ przez państwowy Naftohaz Ukrainy i wstęp do negocjacji biznesowych” – komentuje sprawę portal Wysokie Napięcie.

Zdaniem medium, państwową spółkę mieliby zastąpić ludzie z rządzącej w Kijowie ekipy, a pieniądze z tranzytu zamiast zasilać budżet państwa trafiałyby do prywatnych kieszeni. “A Fico po prostu wygadał się co do tego, że ludzie z otoczenia ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zelenskiego zamierzają położyć rękę na strumieniu rosyjskich pieniędzy za tranzyt gazu” – czytamy.

Zobacz także: Rosja może prawie czterokrotnie zwiększyć eksport gazu do Uzbekistanu

Tym bardziej, że pod koniec stycznia rosyjski minister energetyki Nikołaj Szulginow informował, że “najprawdopodobniej uda się znaleźć” rozwiązanie dla przedłużenia tranzytu rosyjskiego gazu do Europy i “nie wykluczył, że mogą także być włączeni inni pośrednicy”.

Podczas marcowej konferencji prasowej ukraiński premier Denis Szmyhal ogłosił, że Ukraina jest gotowa kontynuować transport rosyjskiego gazu swoją siecią rurociągów, jeśli z taką inicjatywą wystąpią kraje Unii Europejskiej. Wykluczył jednocześnie możliwość przedłużenia obowiązującego kontraktu.

Kilka dni później ukraiński minister energetyki Herman Hałuszczenko przekonywał o braku możliwości przedłużenia tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy.

Wcześniej KE oświadczyła, że nie zamierza uczestniczyć w ewentualnych rozmowach w tej sprawie.

Portal zauważa, że frakcja skupiona wokół Szmyhala jest zainteresowana zarabianiem na tranzycie. “Po 31 grudnia nie będzie kontraktu na tranzytu zawieranego na poziomie państwowym, w ewentualnym przyszłym rozwiązaniu nie będzie też uczestniczyć instytucjonalnie Unia Europejska, natomiast w kręgach ukraińskiej władzy ewidentnie mamy dwie grupy interesów, które chciałyby położyć rękę na pieniądzach jakie generuje infrastruktura gazowa Ukrainy” – czytamy.

wysokienapiecie.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply