Według Unii Europejskiej, standardy stosowane w przypadku Katalonii i Hiszpanii nie różnią się od tych, które odnoszą się do Serbii i Kosowa. Zapewnia, że nie ma tu żadnych podwójnych standardów.
Rzeczniczka Europejskiej Służby Zewnętrznej Maja Kocijancic zaprzecza twierdzeniom, jakoby Unia Europejska stosowała podwójne standardy w kwestii sytuacji w Hiszpanii. Wcześniej wytykano Brukseli i Komisji Europejskiej, że do sprawy Katalonii podchodzi ona zupełnie inaczej, niż do sytuacji Kosowa i Serbii.
– Prawo międzynarodowe jest uniwersalne, a UE w pełni je respektuje – powiedziała we wtorek Kocijancic. Odnosząc się do stanowiska KE, według którego sprawy Kosowa i Katalonii to „nieporównywalne przypadki” rzeczniczka Europejskiej Służby Zewnętrznej zapewniła, że „nie ma [tu] żadnych podwójnych standardów”.
– Jak potwierdziła Rada [Europejska], Kosowo jest przypadkiem sui generis [swego rodzaju] i jako taki nie może być porównywany z żadną inną sytuacją. Nie ma żadnych podwójnych standardów. Prawo międzynarodowe musi być uniwersalnie stosowane, a UE w pełni to respektuje – powiedziała Kocijancic.
Powtórzyła zarazem, że Serbia i kraje Bałkanów Zachodnich mają „jasną unijną perspektywę”, co potwierdził m.in. szef KE, Jean-Claude Juncker. Dodała, że oczekuje przyjazdu do Brukseli premier Serbii, Any Brabić na rozmowy ws. członkostwa tego kraju w Unii. Ma on nastąpić w przyszłym tygodniu.
Przypomnijmy, że wcześniej serbski prezydent Alaksandr Vucić ostro zareagował na oświadczenia Brukseli nt. „nieporównywalnej” sytuacji Katalonii i Kosowa. Prezydent Serbii oskarżył UE o hipokryzję, porównując sprawy Kosowa i Katalonii. Vucić pytał władze Unii Europejskiej dlaczego akceptując separatyzm Kosowa nie zaakceptowały separatyzmu Katalończyków.
– Jak to jest, że w Katalonii referendum [w sprawie niepodległości] nie jest ważne, a w Kosowie może być nawet [niepodległość zbuntowanego regionu] bez referendum – pytał Vucić. – To najlepszy chyba przykład podwójnych standardów i hipokryzji światowej polityki – dodał prezydent Serbii. Zadeklarował przy tym, że „popiera integralność terytorialną i suwerenność Hiszpanii”.
W latach 90. XX wieku walkę z władzami Jugosławii w Kosowie, prowadzoną także metodami terrorystycznymi, podjęła stworzona przez miejscowych Albańczyków Wyzwoleńcza Armia Kosowa. Zdecydowana interwencja serbskich sił bezpieczeństwa i armii spotkała się ze zbrojnym atakiem NATO na Jugosławię w 1999. Zarówno Sojusz Północnoatlantycki jak Unia Europejska roztoczyły następnie protektorat nad zorganizowanymi przez albańskich separatystów strukturami parapaństwowymi.
W 2008 roku kosowscy Albańczycy jednostronnie proklamowali niepodległość Republiki Kosowa. Została ona natychmiast uznana przez USA, Unię Europejską i większość państw członkowskich UE. Jedynym, oprócz Grecji i Słowacji, państwem UE nie uznającym niepodległości Kosowa jest Hiszpania. Prowadząc negocjacje w sprawie członkostwa zarówno z Serbią jak i Republiką Kosowa, Bruksela narzuca Serbom konieczność faktycznego uznania władz separatystycznych w Prisztinie i całkowitego wycofania swoich struktur administracyjnych z tego regionu.
B92.net / Kresy.pl
To Unia Europejska jest przypadkiem swego rodzaju(sui generis) i jako taki nie może być porównywany z żadną sytuacją,szczególnie z deklarowaną demokracją.W niej nie ma żadnych podwójnych standardów,chyba że sprawa dotyczy Niemiec,czy Francji.Prawo międzynarodowe musi być uniwersalnie stosowane a UE w pełni je respektuje,chyba że sprawa dotyczy poszanowania wyników wyborów społeczeństwa polskiego.
@zefir Mamy więc w UE ubaw na całego.
Należy wyjaśnić, że mafia albańska ostrzeliwała serbskie wsie i policję, aby sprowokować odwet. Serbowie nie stosowali odwetu, lecz ostrzeliwali jedynie teren, z którego byli ostrzeliwani. Albańscy terroryści wypędzali ludność kosowską, a światu przedstawiali to jako ucieczkę ludności przed serbskimi zbrodniami. Jakoś do dzisiaj nigdzie w Kosowie nie znaleziono masowych ofiar rzekomych serbskich prześladowań.
To wszystko zrobiono z inicjatywy USA i UE. Stworzono mafijne państwo, w którym USA ma swoje ogromne bazy wojskowe. Podobny numer z Krymem nie wypalił.