„Eskalacja nienawiści kierowców ukraińskich wobec nas jest bardzo duża. Wygrażają nam, pokazują zdjęcia naszych żon, naszych domów, wznoszą okrzyki „śmierć Lachom” – powiedział jeden z uczestników protestu polskich przewoźników, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

W tym tygodniu w jednym z artykułów dotyczących protestu polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. Zacytowano w nim wypowiedź jednego ze strajkujących, Jacka Sokoła, który opisywał sytuację.

„Eskalacja nienawiści kierowców ukraińskich wobec nas jest bardzo duża. Wygrażają nam, pokazują zdjęcia naszych żon, naszych domów, wznoszą okrzyki „śmierć Lachom” – powiedział Sokół, cytowany przez „Rzeczpospolitą”.

 

Uczestnik protestu dodał też, że ukraińscy kierowcy, którzy stoją w kolejce do przejazdu na Ukrainę, blokują przejazd cystern, pomocy humanitarnej i łatwo psujących się towarów, które są przepuszczane poza kolejką.

„Nasze stosunki są zaprzepaszczone w imię miliardów zarabianych przez oligarchów. Pomocą humanitarną był luksusowy jacht za kilkaset tysięcy euro. Cofnęliśmy ten transport do kolejki” – relacjonuje Sokół. Dodał też, że „podrabiane są dokumenty, ale policja nie chce robić z tego notatek, więc proceder pozostaje bezkarny”.

Gazeta przypomniała wypowiedzi ukraińskiego wiceminister rozwoju i infrastruktury, Serhija Derkacza. Twierdził on, że kierowcy z Ukrainy „cierpią w zimnie z powodu działań osób, które za zgodą lokalnych władz zablokowały granicę”. Jednak „Rz” napisała, że gmina Dorohusk zapewniła, iż o cierpieniu nie ma tu mowy.

„Wzdłuż kolejki rozstawione są przenośne toalety na koszt gminy i GDDKiA, a ponadto gmina rozdaje kierowcom koce termiczne, butelkowaną wodę i dwa razy dziennie gorące napoje. Polscy przewoźnicy pytają, dlaczego tak samo nie traktuje się polskich kierowców czekających na wyjazd z Ukrainy” – czytamy w artykule.

Przeczytaj: Ukraińcy zablokowali drogę między Chełmem a Dorohuskiem

Jak pisaliśmy, według reportażu portalu Onet z sytuacji na granicy spowodowanej strajkiem przewoźników, polscy kierowcy są zastraszani po ukraińskiej stronie granicy. “Jako Polak jestem niższą rasą w Ukrainie” – mówił jeden z kierowców.

Jak pisaliśmy, Komisja Europejska szykuje się do ukarania Polski za protest przewoźników. Komisja oczekuje od Polski likwidacji blokad organizowanych przy granicy z Ukrainą. Jeśli tak się nie stanie, eurokraci spróbują ukarać nasz kraj.

Przeczytaj: Unijna komisarz: UE i Ukraina nie mogą być zakładnikami polskich przewoźników

Przypomnijmy, że w rozmowach z protestującymi polskimi przewoźnikami brali już udział przedstawiciele Komisji Europejskiej zaproponowali m.in., by za straty spowodowane zniesieniem systemu pozwoleń dla ukraińskich kierowców Polacy otrzymywali rekompensaty ze środków polskich.

Przeczytaj także: Komisja Europejska ostrzega Polskę, oczekuje zakończenia protestu polskich przewoźników

Przewoźnicy zrzeszeni w Unii Przewoźników Słowacji (UNAS) oświadczyli, że przyłączają się do protestu Polaków na granicach z Ukrainą. Zdecydowali, że od piątku zablokują jedyne słowacko-ukraińskie przejście graniczne, Vyżne Nemeckie-Użhorod, które jest przeznaczone dla ciężarówek. Protest będzie trwać do odwołania. „Nie możemy zostawiać ich osamotnionych w walce” – oświadcza UNAS.

Przeczytaj: “Porozumienie UE-Ukraina należy wypowiedzieć”. Wspólne oświadczenie przewoźników z Polski, Węgier, Czech, Słowacji i Litwy

W przyszłym tygodniu, 4 grudnia, w Brukseli odbędzie się spotkanie ministrów transportu państw członkowskich UE.

Ukraina zdecydowanie krytykuje protest na granicy. Twierdzi, że poszkodowani są ukraińscy kierowcy, czekający w długich kolejkach oraz, że przez blokadę cierpi ukraińska gospodarka, m.in. przez utrudniony import gazu LPG. Kijów utrzymuje też, że główne postulaty strony polskiej są niemożliwe do zrealizowania. Oskarża protestujących Polaków o blokowanie pomocy humanitarnej i wojskowej, co ci, a także osoby obserwujące sytuację na miejscu, stanowczo dementują. Na Ukrainie w przestrzeni publicznej otwarcie formułowane są zarzuty o działanie polskich przewoźników w interesie Rosji lub o ich rzekomej współpracy z rosyjskimi służbami. Władze w Kijowie . Dodajmy, że podobne twierdzenia pojawiają się też w Polsce, głównie wśród społeczności ukraińskiej oraz w radykalnych środowiskach proukraińskich, w tym u części dziennikarzy. Zwracaliśmy uwagę, że także w polskich mediach trwa akcja dyskredytacji protestu przewoźników. Część dziennikarzy, analogicznie jak ich koledzy z Ukrainy, atakuje organizatorów protestu i wspierających strajk polityków Konfederacji.

PRZECZYTAJ: Współorganizator strajku przewoźników trafił na listę „wrogów Ukrainy”, polski samorządowiec jest zastraszany

Protesty polskich przewoźników trwają przy granicy od 6 listopada. Polscy przedsiębiorcy skarżą się na brak równego dostępu do rynku Ukrainy w porównaniu do możliwości operowania przewoźników ze wschodu w Polsce. Chodzi o zniesienie pozwoleń na prowadzenie transportu dla podmiotów ukraińskich, podczas gdy obowiązują one polskie firmy na Ukrainie. W dodatku ukraińskie firmy nie muszą spełniać wszystkich regulacji narzucanych przez normy unijne.

rp.pl /Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Ktoś mocno powinien zająć się działalnością milicji.To jest nieprawdopodobne co oni robią a własciwie nie robią! Za co im płaci POLSKI podatnik? A takie zachowania ukraińców nagrywać i pokazywać oczywiście w mediach internetowych bo prawdy w gownym ścieku typu tvn czy tvpis nie pokażą.