Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i służby wywiadowcze we Włoszech alarmują: “Obawiamy się zamieszek, szczególnie na południu kraju”. Burmistrz Palermo, Leoluca Orlando, zaapelował do rządu o ustalenie dochodu podstawowego i ostrzegł, że mafia może inicjować burdy.

W Palermo od rana, jak donosi “La Repubblica”, policja i karabinierzy pilnują supermarketów, aby zapobiec epizodom przemocy.

CZYTAJ TAKŻE: Niemcy: Lewicowi ekstremiści chcą zaatakować “ciało kapitalistyczne” przez łamanie kwarantanny i wzniecanie zamieszek

Na południu Włoch miliony ludzi zarabia “na czarno” i nie posiada oficjalnych dochodów. W tym rejonie bardzo aktywna jest także mafia. Straganiarze czy “wymuszacze opłat parkingowych” stracili przez pandemię koronawirusa z dnia na dzień wszelki zarobek. Nie ma turystów, knajpy są pozamykane. Wedle gazety 80% włoskiego czarnego rynku to południe tego tego kraju.

Ludzie są zdesperowani, o czym świadczą ich wpisy w mediach społecznościowych. Pewien mężczyzna opublikował film na którym mówi, że gdy nie będzie miał jak zdobyć chleba i nutelli na kanapkę dla córki, to po prostu pójdzie i splądruje sklep.

W telewizji opowiedziano historię rodziny z Bari, która również została bez żadnego dochodu. Mężczyzna płakał i krzyczał przed bankiem prosząc o pieniądze. Otrzymał wsparcie od przypadkowego przechodnia, a ostatecznie także dziesiątków rodaków, którzy usłyszeli o jego sytuacji.

CZYTAJ TAKŻE: Salvini: Unia Europejska to “nora żmij i szakali”

W Kampanii, Apulii, na Sycylii codziennie doch0dzi do kradzieży czy ataków z bronią m.in. na apteki.

Burmistrz Palermo zaapelował do premiera Conte o szybkie działania i ustanowienie dochodu minimalnego, który umożliwiłby wielu ludziom przynajmniej zakup jedzenia.

Na biurku włoskiego premiera znalazł się także raport ostrzegający o możliwych zamieszkach i rewoltach, zorganizowanych i spontanicznych, które mogą być podsycane przez grupy przestępcze.

Plany działań “rewolucyjnych” powstają w mediach społecznościowych. Np. czwartkowa próba splądrowania supermarketu w Palermo, która okazała się nieudana dzięki szybkiej interwencji policji, rozpoczęła się od nawiązania kontaktu przez grupę na Facebooku o nazwie “Rewolucja Narodowa”. Co prawda ma ona jedynie kilka tysięcy członków, ale, jak dowiedział się portal urbanpost.it, wiele osób w Kampanii i w Apulii organizuje się np. za pomocą WhatsAppa. Wedle dziennikarzy południe Włoch jest jak beczka z prochem, które tylko czeka na iskrę, aby wybuchnąć.

Kresy.pl / ubranpost.it

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply