Rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości UE uważa, że polski podatek od sprzedaży detalicznej nie narusza prawa Unii w dziedzinie pomocy państwa, podobnie jak węgierski podatek od reklam. „Prawo z dziedziny pomocy państwa nie stoi na przeszkodzie progresywnemu opodatkowaniu przychodów przedsiębiorstw”.

Jak podał w czwartek portal „Wiadomości Handlowe”, rzecznik generalna Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Juliane Kokott uznała, polski podatek od sprzedaży detalicznej, jak również węgierski podatek od reklam, nie naruszają prawa UE w zakresie pomocy państwa. W przedłożonych opiniach zaproponowała, aby Trybunał oddalił odwołania Komisji i utrzymał w mocy wyroki Sądu UE.

Portal zaznacza przy tym, że opinia rzecznika generalnego nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości, natomiast ich zdaniem jest przedkładaniu muz, przy zachowaniu całkowitej niezależności, propozycji rozstrzygnięć prawnych w rozpatrywanych przez nich sprawach. Zwrócono również uwagę, że „poglądy przedstawiane w opinii rzecznika generalnego często pokrywają się z późniejszymi wyrokami Trybunału Sprawiedliwości”.

 

Z uwag na tempo rozpatrywania spraw przez TSUE można spodziewać się, że wyro może zostać wydany pod koniec tego roku lub na początku przyszłego roku. Sama rozprawa odbyła się 1 września br.

W maju 2019 roku Polska wygrała z Komisją Europejską w sprawie podatku handlowego przed Sądem UE, jednak Komisja Europejska odwołała się od wyroku anulującego jej dwie decyzje z 2016 r. Zmuszały one nasz kraj do wycofania się z podatku od sprzedaży detalicznej. Polskie władze liczą na to, że wyrok TSUE będzie podobny i otworzy Polsce drogę do pobierania podatku handlowego. W przyszłorocznym budżecie rząd założył, że dzięki niemu do budżetu państwa wpłynie około 1,5 mld zł.

Początkowo podatek ten miał obowiązywać od września 2016 roku i objąć około stu największych detalistów w Polsce. Przewidziano dwie stawki podatku: 0,8 proc. dla przychodów w przedziale 17 mln – 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. dla przychodów powyżej 170 mln zł miesięcznie. Firmy o mniejszych przychodach miały być z podatku zwolnione.

Przeczytaj: Polska: Podatek handlowy został zawieszony do stycznia 2018 roku

Rzecznik generalna TSUE w wydanej 15 października br. opinii odesłała do wypracowanego w ostatnim czasie orzecznictwa Trybunału. Uważa, że w jego myśl opodatkowanie progresywne może opierać się na obrocie, ponieważ kwota obrotu stanowi neutralne kryterium odróżniające, a także istotny wskaźnik zdolności płatniczej podatników. Jej zdaniem, te wnioski należy odnieść także do prawa z dziedziny pomocy państwa, a z unijnego prawa nie da się wywieść „normalnego opodatkowania”.

„Punktem wyjścia dla określenia, co dany  ustawodawca  krajowy uważa za normalne opodatkowanie, może być zatem każdorazowo jedynie decyzja tego ustawodawcy. W analizowanych   sytuacjach jest to progresywny podatek przychodowy pobierany od przedsiębiorstw prowadzących działalność w sektorze handlu  detalicznego bądź od przedsiębiorstw z branży publikacji reklam, którego podstawę wymiaru stanowi obrót. Powszechnie obowiązująca ustawa podatkowa – która, jak w tym przypadku, ustanawia dopiero ramy odniesienia, może zatem stanowić pomoc tylko wtedy, gdy została skonstruowana w sposób wyraźnie niespójny. Wobec tego Sąd słusznie wykluczył istnienie takiej niespójności odpowiednio w przypadku polskiego podatku od sprzedaży detalicznej i węgierskiego podatku od reklam” – podają służby prasowe TSUE.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„Podatek pobierany od przychodu, podobnie jak podatek pobierany od zysku, ma swoje wady i zalety. Ich rozważenie i wzięcie za nie odpowiedzialności nie jest jednak zadaniem organu czy sądu, ale umocowanego demokratycznie ustawodawcy. Ustawodawca   podatkowy (w tym przypadku ustawodawca polski lub węgierski) może zdecydować, który podatek jest w jego ocenie odpowiedni. W każdym razie prawo z dziedziny pomocy państwa nie wymaga wprowadzenia podatku, który byłby najbardziej odpowiedni z punktu widzenia Komisji” – czytamy w cytowanym przez „Wiadomości Handlowe” komunikacie. Podkreślono w nim też, że podatki pobierane od przychodu „zyskują na znaczeniu na całym świecie, o czym świadczy również  zaproponowany przez Komisję podatek od usług cyfrowych”. Zdaniem rzecznik generalnej również skala progresywna, jako taka, nie stanowi niespójności.

„Wysoka wartość obrotu nie  musi wprawdzie być równoznaczna z osiąganiem dużych zysków. Jest ona jednak jedną z przesłanek świadczących o istnieniu dużych  zysków. Wprowadzone rozróżnienie nie jest zatem niespójne” – zaznaczono. Zwrócono również uwagę, że przewidziane przez Węgry uwzględnienie strat w rozumieniu prawa podatkowego w pierwszym roku obowiązywania podatku od  reklam nie oznacza przyznania pomocy państwa.

„Ponieważ istnienie strat poniesionych w roku poprzednim jest kryterium  obiektywnym, a przedsiębiorstwa, które w poprzednim roku poniosły straty i te, które osiągnęły w owym roku zyski, różnią się pod względem zdolności do ponoszenia dodatkowego, niezależnego od zysków podatku, wdrożenie tego przepisu przejściowego także nie stanowi działania niespójnego” – napisano w komunikacie.

Czytaj również: Polskie sieci handlowe jednoczą się przeciwko zagranicznym konkurentom

W komentarzu dla „Wiadomości Handlowych” Maciej Ptaszyński, wiceprezes i dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu zaznaczył, że progresywny podatek handlowy jest dla mniejszych sprzedawców detalicznych szansą w walce z dyskontami.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„Od początku popieraliśmy podatek od sprzedaży detalicznej w konstrukcji progresywnej, z kwotą wolną na poziomie unijnej definicji obrotu małych i średnich przedsiębiorstw. Czekamy cierpliwie na wyrok w tej sprawie” – powiedział Ptaszyński. Zaznaczył, że w ostatnich 10 latach udział dyskontów w rynku polskim wzrósł z 10 proc. do 33 proc., a ich ekspansja odbywa się kosztem małych, niezależnych sklepów. Dodał, że według danych Nielsena, w pierwszym półroczu br. przybyło 128 dyskontów, podczas gdy zamknęło się ponad 1,2 tys. małych sklepów spożywczych.

Czytaj również: Lobbyści zagranicznych supermarketów chcą zniesienia zakazu handlu w niedzielę pod pretekstem obrony małych sklepów. W mediach trwa kampania dezinformacyjna

Jak pisaliśmy, wielkie sieci handlowe płacą wykazują zyski minimalne w porównaniu do swoich przychodów, toteż podatki jakie płacą w Polsce również są bardzo niewielkie.

Zwracaliśmy też uwagę, że na opublikowaną przez Ministerstwo Finansów listę największych płatników podatku od dochodów spółek za rok 2019. Podium zajęły banki. Jeśli chodzi o sieci handlowe najwięcej zapłaciły Biedronka, Lidl i Dino. Jeronimo Martins Polska, czyli właściciel sklepów Biedronka, wobec 3,27 mld zanotowanego dochodu zapłacił 623,8 mln zł podatku.

Lidl w ubiegłym roku miał 1,45 mld złotych dochodu od którego zapłacił 97,1 mln złotych podatku. Sieć Dino miała 378,1 mln zł dochodu i zapłaciła 71,8 mln złotych podatku. Żabka zapłaciła 55,7 mln zł podatku, Kaufland 44,8 mln zł, Carrefour 40 mln zł, Netto i Delikatesy Centrum po 22 mln złotych, Selgros 15 mln zł, Eurocash hurtownia 13 mln zł, Eurocash produkty impulsowe 6 mln zł, Tesco 5 mln zł oraz Specjał, do której należą sieci m.in. Nasz Sklep i Livio 2 mln zł. Kilkaset tysięty złotych podatku CIT zapłaciły Auchan, Makro, Polomarket i Lewiatan. Do budżetu nic nie wpłaciły Stokrotka, Intermarche i Aldi – te sieci wykazały straty w swojej działalności.

Przeczytaj: „DGP”: właściciel Biedronki wyprowadził z Polski ponad 2 mld złotych

wiadomoscihandlowe.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply