„Raport Najwyższej Izby Kontroli o szkoleniu podoficerów i szeregowych w jednostkach szkolnictwa wojskowego jest druzgocący dla resortu obrony narodowej” – pisze „Rzeczpospolita”, opisując braki w wyposażeniu, sprzęcie i kadrach szkoleniowych.

Brakuje symulatorów, ślepej amunicji, instruktorów, programy są przestarzałe, a nauka w ośrodkach szkolnictwa wojskowego to niekiedy fikcja – alarmuje NIK.

Jak pisze dziennik „Rzeczpospolita” w swoim ostatnim wydaniu internetowym, Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła raport po zakończonej w ubiegłym miesiącu kontroli w polskiej armii, dotyczącej lat 2016-2018. Objęła ona jednostki podległe Dowództwu Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych, gdy na jego stali najpierw generał Mirosław Różański (obecnie związany z zapleczem politycznym Szymona Hołowni), a od lutego 2017 roku gen. Jarosław Mika.

 

„Raport Najwyższej Izby Kontroli o szkoleniu podoficerów i szeregowych w jednostkach szkolnictwa wojskowego jest druzgocący dla resortu obrony narodowej” – pisze gazeta. Zaznacza, że dokument opisuje absurdy i braki w wyposażeniu. Według NIK, w wojsku brakuje symulatorów, ślepej amunicji i instruktorów. Programy są przestarzałe, „a nauka w ośrodkach szkolnictwa wojskowego to niekiedy fikcja”.

NIK po kontroli ocenia, że „szkolenie podoficerów i szeregowych zawodowych w jednostkach szkolnictwa wojskowego podległych Dowódcy Generalnemu Rodzajów Sił Zbrojnych nie było prowadzone w sposób pozwalający na zgodne z potrzebami Sił Zbrojnych RP przygotowanie żołnierzy do realizacji zadań”. Potrzeby szkoleniowe miały być zaspokajane tylko na poziomie od 63 do 66 proc. zgłoszonych przez żołnierzy, co wynikało z braku sprzętu czy urządzeń szkolno-treningowych. Innym czynnikiem było „niepełne ukompletowanie kadry instruktorskiej”, gdzie braki kadrowe wynosiły od 20 do 25 proc. Doprowadzało do m.in. do sytuacji takich jak w Świętoszowie, gdzie egzaminy z budowy, eksploatacji czy nauki jazdy w czołgu Leopard przeprowadzali nieposiadający odpowiednich kwalifikacji żołnierze z Ośrodka Szkolenia Kierowców Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych (CSWL) z Poznania.

W raporcie podkreślono brak środków bojowych wykorzystywanych przy szkoleniu, czyli np. amunicji ślepej, ręcznych granatów dymnych czy petard. Przykładowo, podczas kursów prowadzonych w 2016 roku w CSWL żołnierze mieli zaplanowane do wykorzystania od 400 do 800 sztuk naboi ślepych do kałasznikowa, ale nie wykorzystali żadnych.

NIK zwraca także uwagę na przestarzałe programy, nie zapewniające żołnierzom odpowiedniego przygotowania do wykonywania obowiązków na stanowisku dowódcy. Nadzór Dowództwa Generalnego nad ilością i stanem wyposażenia jednostek szkolnictwa wojskowego określono jako iluzoryczny.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Według raportu, na który powołuje się „Rzeczpospolita”, brakujący sprzęt pozyskiwano z innych jednostek wojskowych, żeby nie rezygnować z kursów i szkoleń. To jednak generowało większe koszty, np. wynikające z konieczności transportu sprzętu, w tym wozów Rosomak i BWP-1. Często używano w ten sposób sprzętu liczącego około 30 lat, a nawet takiego, która w zasadzie ma już „wartość muzealną”.

Według NIK, problemy te wynikały m.in. „z braku nadwyżek pojazdów, niedofinansowania zadań, konieczności zaspokojenia potrzeb WOT, a także <<braku rozstrzygnięć w sprawie planowanych programów modernizacyjnych i zamówień>>”. Kontrolerzy proponują, żeby poprawić sytuację poprzez uzupełnienie kadry. Wnioskują też, żeby podjąć działanie, które kreowałyby „system motywacyjny przeciwdziałający jej odpływowi”. Zaznaczono też, że powinien zostać uzupełniony potrzebny sprzęt.

Z artykułu „Rz” wynika, że resort obrony wie o sytuacji, ale jego dotychczasowe reakcje nie dają „nadziei na radykalną poprawę sytuacji”. Wiceminister obrony Sebastian Chwałek odpowiadając na wnioski pokontrolne NIK w zasadzie oświadczył, że nie ma co liczyć na uzupełnienie brakującego sprzętu w jednostek szkolnictwa wojskowego czy stworzenie osobnego systemu motywacyjnego dla instruktorów. Wskazano przy tym, że ważniejsze są „priorytety dotyczące doposażenia jednostek ściany wschodniej, w tym 18. Dywizji Zmechanizowanej oraz Wojsk Obrony Terytorialnej”.

Ponadto, Chwałek zapewnia, że w tym roku zgłoszone potrzeby na środki bojowe zostały w pełni zabezpieczone. Z kolei Dowództwo Generalne Rodzajów SZ zdecydowało, jak pisze „Rz”, o przesunięciach między jednostkami urządzeń szkolno-treningowych „celem zapewnienia ich optymalnego wykorzystania”. Ustalono nową lokalizację dla symulatorów i trenażerów,a także oszacowano, ile kosztowałby zakup nowych urządzeń.

Czytaj także: W 2020 roku armia wezwie na ćwiczenia 80 tysięcy rezerwistów

rp.pl / Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaro7
    jaro7 :

    Tylko próbka dyletantów z PiS
    “LEO 2PL do tej pory nie przeszedł testów odbioru, ponieważ …..jest poważny problem z poziomem odporności wieży. Wieża prototypu ( czytaj pierwszego! dostarczonego egzemplarza ) NIE przeszła testów balistycznych. JEDNA piguła z Twardego i z wieży 2PL została kupa złomu. ! To główny zonk ale nie jedyny. MON nie dopatrzył się, że wybiera inne wkłady pancerza specjalnego niż prezentowana wersja Revolution, która osiągała odporność leoparda 2a7. Ktoś w MON’ie dał d..y do potęgi. Przypominam kto podpisywał umowy w 2015r. W uroczystości, jaka miała miejsce w siedzibie Polskiej Grupy Zbrojeniowej w Radomiu, wziął udział wiceminister obrony Bartosz Kownacki. a także szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. bryg. Adam Duda, który umowę ze strony gestora podpisał. To są ogólno dostępne informacje.
    ” Nasze ” wkłady to 2ga generacja dla 2a4 ( moduł AMAP-B firmy IBD ), a Revolution ( na której wzorowano modernizację 2PL ) miał 4tą generację dla 2a4 o znacznie, znacznie lepszych parametrach ( moduł AMAP-D ). Dlaczego tak ? Bo było taniej !!!
    Poziom opancerzenia naszych ” gołych ” 2a4 jest prawie, że identyczny jak PT-91 z Erawa 2. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby …..alby wymuszenie od Niemców wymianę na ich koszt wkładów ( co raczej jest niemożliwe z racji niezbyt klarownej sytuacji w grupie RHM i praw do modernizacji wewnątrz wieży ) ….. LUB dopłacenie i wymianę wkładów na najnowsze co w połączeniu z zewnętrznymi modułami dałoby ogromny przeskok i odporność na praktycznie każdą obecnie stosowaną amunicję 120/125mm .
    Podobnie z poziomem odporności wkładów podwozia, który nie jest zbyt mocne i wymagałoby wymiany na najnowsze wkłady. , ale tutaj musielibyśmy mocno wzmocnić dno podwozia i w 100% wzmocnić same wałki skrętne kół, aby zwiększyć dopuszczalny limit masy do 70ton. Oraz dopancerzyć podwozie do poziomu min. STRV122 czy 2a7.
    Dopiero wtedy 2PL byłby jednym z najlepiej opancerzonych czołgów NATO.
    Tak dopancerzony Leo 2PL mógłby również (za dopłatą) dostać nową L55a1 i być porównywalnym z M1a2c czy Leo 2a7+ . Z ogromną siłą ognia. Ale to już jakby osobna kwestia nie zawarta w treści umowy modernizacyjnej.
    W umowie na modernizację Leo 2A4 do wersji 2PL — nie ma kosztu remontów F6 żadnego z leosi !!!. Remontu, …..który MUSI przejść każdy leo bo taki jest warunek przejścia do etapu moderki. I to właśnie dlatego w bumarze stoją praktycznie od stycznia 2019r rozkręcone czołgi i nic się nie dzieje. Czekają na DECYZJE. Nie ma prototypu po testach zatwierdzonego przez IU —– czekamy. Rozłożyli ile szt. się dało na hali , F6 zrobiony i …..cisza. Czy aby na pewno ?
    Uwielbiam stwierdzenie pt.. “słyszałem, że… ” . Zawsze się wtedy pytam czy po stronie zamawiającego pracują dzieci czy amatorzy z buławą w plecaku. Skoro są problemy, to znaczy, że ktoś nie dopilnował, nie dopracował warunków, dał się owinąć producentowi itd. Są jeszcze jakieś kompetencje po stronie gestora czy już wszyscy się zwolnili i założyli sklep z bronią albo burdel ?
    Gdzie dziś jest szef IU który umowę ze strony gestora podpisał. Nie widziały gały co podpisały ??? TERAZ robią z tego zarzut ? komu ???
    Jak to jest możliwe, źe przeprowadza się modernizacje nie ustalając jej szczegółowych warunków w konsultacji z producentem. Producent wie co trzeba zrobić, żeby uzyskać mniej więcej oczekiwania klienta, a klient musi wiedzieć na ile jego życzenia są realne, dostępne możliwe do wykonania. .
    Niestety widzę, że u nas rządzi polityka, specjalistów się tłamsi aż się zwolnią, a potem plecak musi podjąć decyzje… więc producent robi go w konia.
    Braaawo wy.
    Od samego początku skąpstwo pisu sprawia, że nawet taką modernizację można skopać !!!. Europejskie kraje kupują – modernizują Leopardy do wersji 2a7V. /vide bracia madziarzy /
    Dzisiaj wszakże czytamy, że na pudrowanie T-72 Błaszczak chciałby przeznaczyć więcej kasy niż na modernizacje Leoparda. Są jeszcze jakieś wątpliwości o co chodzi?
    Konkludując . Przez ostatnie 30 lat ludzie odpowiedzialni za MON przez kolejne lata analizują!! rozważają!! planują!! prowadzą dyskusje i dialogi!! organizują przetargi i targi !! redefiniują założenia byle tylko NIE zrobić niczego szybko, tanio, efektywnie. Robią tak by WP nadal było rozbrojone!!
    Brawo MON!!
    Zęby bolą jak się nie raz czyta tak piramidalne głupoty… np. uwagi o “braku kasy”. Zachęcam do sprawdzenia ile i jakiego sprzętu mają na wyposażeniu: Królestwo Holandii, Królestwo Norwegii czy choćby Singapur lub pobliska Finlandia. Zdziwicie się… A teraz sprawdźcie jeszcze jaki mają budżet. Zdziwienie będzie tym większe.
    A wszystko powyższe w kontekście tego, że jest coś o czym jakoś nikt nigdzie w komentarzach nawet się nie zająknie. Decyzją rządów dobrej zmiany sfinalizowany ( czytaj oficjalnie zatwierdzony i podpisany ) kontrakt – zamówienie na sprzęt jest finansowany z góry.
    Nie po dostawie ! nie po wykonaniu np. 50% zamówienia !. Z góry – dziś podpisy jutro przelew 🙂 Ma , ( miałoby ) to uzasadnienie gdyby zgodnie z założeniami dotyczyło to wyłącznie zamówień w dajmy na to PGZ. Ale jeśli w ten sam sposób płacimy kontrahentom zagranicznym to….. Jest jak jest. Na tą chwilę w ostatnich 4 latach poszły przelewy na kwotę ca.40mld za sprzęt kupiony w zachodnich koncernach (wiadomo jakich ) Sprzętu nie mamy, (bo dopiero będzie produkowany ) kasa wypłacona!. Jednoroczny budżet MON !! leży sobie gdzieś na kontach zachodnich banków i odsetki pracują … nie dla nas.
    Mamy czołgi ale bez amunicji. Mamy rakiety, ale bez systemów naprowadzania itd. itd.. Zatem zakupom zawsze czegoś brakuje by były skuteczne, podnosiły wartość bojową WP. Ponieważ dotyczy to wszystkich rodzajów wojsk i typów uzbrojenia jest chyba jasne. że ktoś musi centralnie czuwać nad tym by w kluczowym momencie pozbawić nasz sprzęt skuteczności. Pytanie zatem kto? na jakim szczeblu ??
    Ale w PR to Ho ho Ho,ho,…..modernizacja idzie “pełną parą” … Przykład ? pierwszy z brzegu.
    CYTAT.
    ” W wyniku zakończenia trwającego od maja 2016 roku analizy rynku, realizowanej przez Inspektorat Uzbrojenia, 12 września 2018 MON zadecydował o zakupie pocisków AARGM. Faza analityczno-koncepcyjna dotycząca zakupu pocisków przeciwradiolokacyjnych AARGM dla Wojska Polskiego została zakończona. Minister Obrony Narodowej zatwierdził wniosek w sprawie pozyskania pocisków AARGM. ” KONIEC CYTATU
    Analiza rynku / faza analityczno-koncepcyjna trwała blisko 2,5 roku !!! Pytanie ILE tego typu rakiet jest dostępnych dla nas na tym rynku ? Kiedy ta niebezpieczna, zabójcza dla obronności kraju (a do tego jeszcze płatna! ), urzędniczo-biurokratyczna farsa się skończy ?
    Przecież to jest jawna kpina z elementarnej inteligencji człowieka, obywatela, żołnierza.

    (tekst znaleziony w sieci)