W miejscowościach graniczących z Ukrainą w pobliżu Dunaju Rumunia zwiększa środki ochrony ludności cywilnej.

W piątek rumuński Komitet Narodowy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych podjął decyzję o wzmocnieniu ochrony mieszkańców osiedli położonych naprzeciwko ukraińskich portów Reni i Izmail w obwodzie odeskim, które w ostatnich dniach były aktywnie ostrzeliwane przez Rosję.

W efekcie rumuńskie Ministerstwo Obrony Narodowej zostało upoważnione do zidentyfikowania obszarów po rumuńskiej stronie Dunaju, gdzie należy wdrożyć dodatkowe środki ochrony ludności cywilnej.

Teraz Rumuni mieszkający naprzeciwko ukraińskich portów Reni i Izmail otrzymają wiadomości Ro-Alert w przypadku wykrycia zagrożenia spadającymi „elementami należącymi do sprzętu wojskowego używanego w konflikcie”.

Ryzyko związane jest m.in. z wykorzystaniem przez Rosjan dronów Shahed i pocisków manewrujących.

Powiatowe inspektoraty ratunkowe ponadto poinstruują mieszkańców, jak postępować w sytuacjach zagrożenia.

M.in. w miejscowościach Plauru i Chatalkioi zostaną zbudowane schrony.

Strona ukraińska podała, że podczas ataku na ukraińskie porty nad Dunajem w nocy 4 września po drugiej stronie rzeki, na terytorium Rumunii, spadły rosyjskie drony Shahed. Dodano też zdjęcie przedstawiające eksplozję. Jak pisaliśmy, Ministerstwo Obrony Rumunii zdementowało te informacje. Dodajmy, że jeszcze we wtorek rumuński prezydent Klaus Iohannis twierdził, że rosyjski atak miał miejsce niespełna kilometr o granicy państwa, ale nie ma żadnych dowodów, że drony doleciały do Rumunii. Zapewnił też, że jego kraj, jako członek NATO, jest bardzo dobrze broniony.

Jednak w środę władze Rumunii zmieniły stanowisko. Po południu minister obrony Angel Tilvar przyznał, że na rumuńskie terytorium spadły fragmenty rosyjskiego drona.

„Potwierdzam, że znaleziono części, które mogą być elementami drona” – powiedział Tilvar, cytowany przez agencję Reutera za HotNews. Minister dodał, że okolica nie została ewakuowana, ponieważ nic nie wskazywało na to, aby znaleziono fragmenty stanowiły jakieś zagrożenie. Wyjaśnił też, że poszukiwania prowadzono w okolicy, którą w dyskusji publicznej wskazywano jako domniemane miejsce upadku bezzałogowca.

Wcześniej, po początkowym dementi ze strony Rumunii, szef ukraińskiej dyplomacji, Dmytro Kułeba oświadczył, że jego kraj posiada „wizualne dowody” na to, że rosyjskie drony spadły na rumuńskie terytorium. Dodał, że zaprzeczanie temu „jest bezcelowe”.

Jens Stoltenberg, Sekretarz Generalny Sojuszu, w przemówieniu, które cytuje Reuters poinformował, że NATO nie widzi żadnych przesłanek, jakoby wrak znalezionego na terytorium Rumunii drona powstał w wyniku celowego ataku Moskwy na Rumunię.

Dodajmy, że na początku sierpnia pojawiły się doniesienia, że podczas nalotu na ukraińskie miasto Izmaił rosyjskie drony wleciał na terytorium Rumunii. Lokalne władze powoływały się na mieszkańców, którzy twierdzili, że widzieli bezzałogowce przelatujące nad ich domami. Jeden z nich miał spaść w lecie, ale poszukiwania przeprowadzone przez rumuńskie siły powietrzne nie znalazły niczego na potwierdzenie tych relacji.

Jak pisaliśmy, w lutym tego roku strona ukraińska twierdziła, że podczas ataku rakietowego na Ukrainę, dwie rosyjskie rakiety manewrujące Kalibr wleciały w przestrzenie powietrzne Mołdawii i Rumunii. Władze Mołdawii potwierdziły, że doszło do incydentu, natomiast Rumunia zaprzeczyła.

Kresy.pl / digi24.ro

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply