W Moskwie odbyła się rosyjska premiera filmu „Wołyń”

Pokaz odbył się w ramach Festiwalu Polskich Filmów „Wisła”. Po projekcji doszło do dyskusji z udziałem aktora Lecha Dyblika.

Wczoraj wieczorem w moskiewskim kinie „Pięć gwiazd na Pawieleckiej” odbył się pierwszy w Rosji pokaz filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń”. Film wyświetlono w ramach Festiwalu Polskich Filmów „Wisła”.

Jak pisze Swietłana Chochriakowa, jeszcze w trakcie projekcji z sali wychodzili mniej wytrzymali widzowie ze słowami „śmierć chachłom” [obraźliwe określenie Ukraińców – red.]. Po pokazie doszło do spotkania z polskim aktorem Lechem Dyblikiem, który w filmie grał rolę Ukraińca Hawryluka.

Mój ojciec urodził się we Lwowie. Wtedy to było terytorium Polski. Mówię po rosyjsku, słucham rosyjskiego radia. Był problem ze znalezieniem ukraińskich aktorów. Zaczęliśmy zdjęcia rok po zajęciu Krymu [przez Rosję – red.]. Wysyłano scenariusz do Moskwy i do Kijowa, nikt nie chciał nas wspomóc. Pomógł mój polski kolega, pracujący 15 lat w Moskwie i Kijowie. I znaleźliśmy we Lwowie odtwórców ról ukraińskich nacjonalistów. Chłopcy bali się, jednak zgodzili się na zdjęcia, gdy tylko zrozumieli, że film nie jest przeciwko Ukraińcom. – mówił Dyblik.

Według Chochriakowej jeden z widzów, który przedstawił się jako zastępca nieżyjącego rosyjskiego deputowanego Rochlina, zaatakował film nazywając go “paszkwilem FSB”. Wasza grupa będzie osądzona za nazistowską propagandę. Za pieniądze FSB zrobiliście film. Jak możecie zadawać cios w plecy Ukrainie w czasie wojny. Jesteście rosyjskimi nazistami i przyjechaliście rozniecać wojnę. To nie film, to fejk – miał mówić widz. Dyblik obrócił sprawę w żart. Przyjechałem w gości, a to pan został gwiazdą – powiedział.

Uczestnicy spotkania przywoływali analogie do znanego filmu wojennego Elema Klimowa „Idź i patrz”. Dyblik dodał, że twórcom filmu chodziło o stworzenie obrazu, który spodoba się świadkom rzezi wołyńskiej. W tym czasie z widowni było słychać komentarze: „osądźcie rosyjski nazizm!”, „oni stawiają pomnik Banderze”, „Bandera całą wojnę przesiedział w obozie koncentracyjnym”, „Dobrze wychowani ludzie nie najeżdżają na inny kraj”. W pewnym momencie dyskusja zeszła na temat filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy.

Autorka relacji z projekcji napisała, że nie można uznać „Wołynia” za „wielkie kino”, jednak uznała, że twórcom filmu należy się pochwała za podjęcie tak trudnego tematu wiedząc, jaką burzę on wywoła.

Przypomnijmy, że pokazy “Wołynia” za granicami Polski odbywają się z kłopotami. Przeciwko pokazywaniu filmu na Litwie wystąpiły Wileńska wspólnota i Bałtyckie Stowarzyszenie Ukraińców. Ukraińcy sugerowali, że “Wołyń” podżega do nienawiści na tle narodowościowym, przypominając, że jest to czynem karalnym. W ubiegłym roku odwołano zamknięty pokaz „Wołynia” w Instytucie Polskim w Kijowie; stało się to po “usilnych zaleceniach” MSZ Ukrainy. W kwietniu br. Instytut Polski w Budapeszcie odwołał dwa pokazy filmu na Węgrzech pod pretekstem przesunięcia tych projekcji na jesień.

Kresy.pl / mk.ru / Facebook

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. greg
    greg :

    Banderowscy degeneraci i moralne smiecie wywazone przedstawianie prawdy (w tym wypadku nawet spora, niekorzystna dla Polski przesada w przedstawieniu tepych Polakow, ktorzy przez swoja tepote, zabijaja sprzymierzencow, Sprawiedliwych Ukraincow) nazywaja rozniecaniem wasni. Znajdzoie siw kij na banderowski ryj, wy przewrotne, zaklamane do szpiku kosci bandero-nazistowskie, ksenofobiczne smiecie!