Minister kultury Litwy Simonas Kairys powołał specjalną komisję, by zbadać zachowanie szefa Państwowej Inspekcji Językowej, który uznał dwujęzyczne oznaczenia miejscowości na Wileńszczyźnie za przejaw “polonizacji Litwinów”.

Minister kultury powiedział litewskiemu nadawcy państwowemu LRT, że z niecierpliwością czeka na rozmowę z szefem Państwowej Inspekcji Językowej Audriusem Valotką, która powinna być według niego “poważną”. Powołana przez ministra specjalna komisja ma ocenić wypowiedzi szefa Inspekcji na temat używania języka polskiego na Wileńszczyźnie. Kairys skomentował sprawę dla litewskiej agencji prasowej podkreślając, że nie wiadomo jeszcze czy Valotka zachowa stanowisko.

Niemniej minister krytycznie ocenił działalność Valotki na stanowisku urzędowym. „Ten naczelnik naprawdę wyróżnia się dziwnym rozumieniem swoich funkcji i szacunkiem dla instytucji i państwa. Jego wypowiedzi powinny rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć. Dlatego chcemy, aby jego wypowiedzi zostały zbadane: czy są one zgodne z solidnością urzędnika państwowego, urzędnika państwowego, po prostu odpowiednim zachowaniem” – powiedział w poniedziałek Kairys, którego słowa przytoczył portal LRT. Minister zaznaczył przy tym – „Nie pierwszy raz szefowi inspekcji podobają się takie „genialne” wypowiedzi na taki czy inny temat. Czy to Ukraińcy mieszkający na Litwie, którzy uciekli przed wojną, czy teraz kwestia nazw miejscowości w gminie rejonu wileńskiego”.

Zdaniem Kaiysa powtarzające się kontrowersyjne wypowiedzi Valotki budzą wątpliwości co do jego zdolności wykonywania funkcji naczelnika Państwowej Inspekcji Językowej. Zapowiedział, iż postępowanie uruchomione wobec niego zakłada spotkanie z Valotką dodając, że dotychczasowe rozmowy z szefem inspekcji nie przyniosły rezultatu.

Sam Valotka nie uważa, by swoimi wypowiedziami wyrządził jakąkolwiek szkodę i wątpi, by mogły one zaszkodzić stosunkom między Litwą a Polską. Nie chce komentować sprawy, by, jak twierdził, nie zakłócać pracy komisji powołanej przez ministra Kairysa w celu wyjaśnienia sprawy.

W piątek ambasador Polski na Litwie Konstanty Radziwiłł zwrócił się do ministra Kairisa, wyrażając oburzenie wypowiedziami Valotki. Dyplomata uznał, że szef Inspekcji Językowej użył “języka, w którym piętnowane są całe grupy narodowościowe i przywoływane nieprawdziwe i jednocześnie antagonizujące tezy dotyczące przeszłości, bardziej odpowiada kanonom historiografii i propagandy reżimów totalitarnych, od których Polska i Litwa tak wiele wycierpiały w XX w., niż standardom demokratycznych państw i zaprzyjaźnionych społeczeństw”.

Jak dodał – “Za szczególnie bulwersujące uważam porównywanie sytuacji w rejonie wileńskim do tej na wschodzie Ukrainy i przypisywanie mieszkańcom tej części Litwy rzekomych separatystycznych tendencji”. Radziwiłł osobiście zwrócił się do Inspekcji Językowej, w specjalnym piśmie uznając, że jej ostatnie działania przeczą wielostronnym umowom i polsko-litewskiemu traktatowi z 1994 r. “Liczę na to, że przedstawiciele władz Republiki Litewskiej potępią zachowania i wypowiedzi, niegodne urzędnika państwowego” – napisał na Facebooku ambasador, podkreślając, że “osoby należące do mniejszości powinny móc liczyć na poszanowanie swojej tożsamości narodowej i językowej”. Poinformował przy tym, że wystąpił do naczelnika Inspekcji Językowej z propozycją bezpośredniej rozmowy, ale pozostała ona bez odpowiedzi.

Szef Państwowej Inspekcji Językowej Litwy Audrius Valotka w czasie czwartkowej rozmowy na temat dwujęzycznych oznaczeń w miejscowościach Orzełówka i Bieliszki w rejonie wileńskim uznał, że tego rodzaju wyrażanie tożsamości polskich mieszkańców Wileńszczyzny to „strefa okupacyjna, w której miała miejsce gwałtowna polonizacja Litwinów”. Posunął się do porównywania umieszczania litewsko-polskich tablic z nazwami miejscowości do działań Rosjan w Donbasie. Valotka podjął ostatnio działania na rzecz usunięcia dwóch tablic z nazwami miejscowości rejonu wileńskiego sporządzonych w języku polskim i litewskim, uznając je za nielegalne. Działania i komentarz Valotki odbiły się echem wywołując skandal. Nie wszyscy oceniają je jednak krytycznie.

Instytucja, którą kieruje Valotka zażądała likwidacji dwóch tablic, na których znalazły się nazwy miejscowości w języku polskim. Chodzi o tablice zrobione prywatnym sumptem w miejscowościach Bieliszki i Orzełówka w rejonie wileńskim, zamieszkanych w większości przez miejscowych Polaków.

Inspekcja jeszcze w maju wysłała w tej sprawie pismo do administracji rejonu wileńskiego i określiła dwujęzyczne, prywatne tablice jako „prawny nihilizm”, a swoją reakcję opisała jako spowodowaną przez skargi, których autorów nie określiła. Jej szef Audrius Valotka przestrzegał, że jego instytucja wygrała już z samorządem rejonu wileńskiego postępowanie przed sądem administracyjnym w sprawie innej tabliczki z napisem w języku polskim. Tym razem Inspekcja nakazała dyrektorowi administracji rejonu wileńskiego likwidację tabliczek do 1 lipca.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Mimo tego samorząd, już pod kierownictwem nowego mera Roberta Duchniewicza, odwołał się od decyzji Inspekcji do Litewskiej Komisji Sporów Administracyjnych. W odwołaniu samorząd wskazał, że w miejscowościach, których dotyczy decyzja Inspekcji, większość mieszkańców stanowią przedstawiciele polskiej mniejszości narodowej, a jako podstawę wskazał art. 11 ust. 3 Konwencji ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, która została ratyfikowana przez Litwę.

Litewska Komisja Sporów Administracyjnych, która zajęła się rozstrzygnięciem sprawy na etapie przedsądowym uznała, że Państwowa Inspekcja Językowa nie ma prawa żądać usunięcia tablic z nazwami miejscowości w dwóch językach. Można spodziewać się, że Inspekcja odwoła się do sądu administracyjnego.

To nie pierwszy raz, gdy Państwowa Inspekcja Językowa Litwy zajmuje się zwalczaniem tabliczek na których napisy w języku polskim pojawiają się obok litewskojęzycznych.

Jeszcze w zeszłym roku na celowniku Inspekcji znalazły się dwujęzyczne napisy informacyjne umieszczone w Solecznikach przez tamtejszy samorząd. Również w tym przypadku Inpekcja wszczęła postępowanie administracyjne, co oznacza naliczanie kar pieniężnych wobec dyrektora administracji rejonu solecznickiego.

Administracja ta była okładana karami pieniężnymi jeszcze w zeszłej dekadzie. Wtedy Inspekcji Językowej przeszkadzały dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic  miejscowościach rejonu. Ówczesny dyrektor administracji samorządu rejonowego Bolesław Daszkiewicz sądził się z Inspekcją, by ostatecznie przegrać i zapłacić w 2014 r. ponad 47 tys. litów kar i naliczonych od nich odsetek.

Stało się tak mimo tego, iż w 2012 r. instytucja nadrzędna wobec Inspekcji Językowej – Państwowa Komisja Języka Litewskiego uznała w swojej opinii, że dopuszczalne jest stosowanie nie tylko litewsko-języcznych nazw miejscowości czy ulic na tablicach i szyldach nieoficjalnych.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

Poseł na Sejm Litwy z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin, pochodzący z rejonu wileńskiego Czesław Olszewski złożył wniosek do prokuratora generalnego, by zabadał, czy wypowiedź Valotki nie była podżeganiem do waśni na tle narodowościowym. Valotkę poparła natomiast rejonowa struktura Związku Ojczyzny-Litewskich Chrześcijańskich Demokratów, głównej partii koalicji rządzącej całą Litwą.

Państwowa Inspekcja Językowa kontroluje i nadzoruje instytucje publiczne, ale też wszelkie organizacje pozarządowe, firmy, środki masowego przekazu właśnie w zakresie języka jakiego używają. Zgodnie z litewskim prawem do oficjalnego użytku dopuszczony jest tylko język litewski. Instytucja działa przy Ministerstwie Kultury.

lrt.lt/kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply