Prezydent Francji Emmanuel Macron podkreślił, że opcja dialogu z Rosją musi pozostawać otwarta jako polityczna możliwość zakończenia wojny na Ukrainie.

„Postępujemy słusznie, pozostawiając otwarte drzwi do negocjacji z Rosją” – powiedział Macron w wywiadzie dla “La Tribune”, którego fragment zacytowała agencja informacyjna Interfax. Jak dodał – „w przeciwnym razie porzucilibyśmy porządek międzynarodowy oraz pokój i bezpieczeństwo”.

Prezydent Francji stosuje jednak dyplomację kija i marchewki. Wcześniej w wywiadzie dla brytyjskiego dziennika „The Economist” prezydent Francji potwierdził, że w dalszym ciągu akceptuje możliwość wysłania w przyszłości wojsk francuskich na Ukrainę, o czym pisaliśmy na naszym portalu.

Emmanuel Macron w lutym bieżącego roku prowadził poufne rozmowy z przywódcami USA i Niemiec, prezydentem Joe Bidenem i kanclerzem Olafem Scholzem, „przygotowując grunt” pod szczyt w Paryżu. Czytamy, że Macron liczył na to, że spotkanie „wstrząśnie strategią Zachodu w wojnie na Ukrainie” i wpłynie na podejście do tego konfliktu.

Macron chce polityki strategicznej ambiwalencji Zachodu, która trzymałaby Rosję w niepewności, co do działań bloku zachodniego na Ukrainie. Jak podaliśmy na naszym portalu, wypowiadał się po lutowym spotkaniu głów państw i szefów rządów w Paryżu, iż “Na tym etapie nie ma konsensusu, by wysłać tam [na Ukrainę] wojska”, zaznaczając iż “Niczego jednak nie można wykluczyć. Zrobimy wszystko, co musimy, by Rosja nie wygrała”. Jego wystąpienie skrytykowała nieoficjalna liderka największej partii opozycjnej Francji Marine Le Pen.

Jeszcze przed tym spotkaniem premier Słowacji Robert Fico, omawiając przedstawioną mu agendę stwierdził, że “te tezy sugerują, że wiele państw członkowskich NATO i UE rozważa wysłanie swoich żołnierzy na Ukrainę na zasadzie dwustronnej”. Fico, mówił o perspektywie wysłania zachodnich żołnierzy na Ukrainie – “Nie potrafię powiedzieć, w jakim celu i co powinni tam robić”. Już po spotkaniu sugestie Macrona skrytykował prezydent Bułgarii Rumen Radew, który uznał, że metodami militarnymi nie można rostrzygnąć wojny na Ukrainie i konieczne są rowiązanie pokojowe.

Choć media twierdziły wówczas, że Polska, Włochy i Czechy mają stanowisko podobne do niemieckiego, to jak przytaczaliśmy, prezydent Polski Andrzej Duda przekazał, że kwestia wysłania żołnierzy na Ukrainę wywołała “żarliwą dyskusję” wśród europejskich przywódców. Jak dodał, z kolei w kwestii pomocy w rozminowywaniu Ukrainy czy pilnowania granic, “uczestniczący w dyskusji byli otwarci”.

Z kolei premier Donald Tusk stwierdził – “Mamy tu wspólne stanowisko, a mówią tu o tym premierzy krajów, które zaangażowały się bardzo, o wiele bardziej, niż większość państw, w pomoc Ukrainie w jej wysiłku zbrojnym. Uważam, że nie powinniśmy dzisiaj spekulować o przyszłości, czy zdarzą się takie okoliczności, które zmienią to stanowisko, dzisiaj powinniśmy skoncentrować się tak, jak to robi rząd polski, czy rząd czeski, żeby maksymalnie wesprzeć Ukrainę w jej wysiłku zbrojnym.”

Premier Grecji Kyriakos Mitsotakis komentował wówczas, że niewielka mniejszość państw unijnych popiera wysłanie żołnierzy jej państw członkowskich na Ukrainę. “Financial Times” umieścił w tym gronie Litwę, przytaczając głos jej ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergia – “Takie czasy wymagają przywództwa politycznego, ambicji i odwagi, aby myśleć nieszablonowo. Inicjatywa stojąca za wczorajszym spotkaniem w Paryżu jest warta rozważenia.” Landsbergis obszerniej wyłożył swoje stanowisko w serii wpisów na portalu X, w których podtrzymał ten pogląd. Nie wykluczała tego również premier Estonii Kaja Kallas.

interfax.ru/kresy.pl

 

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply