Natalia Ejsmont, rzeczniczka prasowa prezydenta Białorusi uważa, że określenie “dyktatura” w odniesieniu do tego kraju stało się marką, a na świecie może pojawić się zapotrzebowanie na taki ustrój. – pisze agencja Interfax powołując się na czwartkową wypowiedź rzeczniki w programie białoruskiej telewizji ONT.

Ejsmont przedstawiła swoje przemyślenia na temat dyktatury w odpowiedzi na retoryczne pytanie prowadzącego “gdzie tu dyktatura?” w kontekście wpuszczenia opozycyjnych mediów na “Wielką rozmowę z prezydentem” – 7,5-godzinną konferencję prasową Aleksandra Łukaszenki.

Rzeczniczka Łukaszenki nazwała dyktaturę “bardzo interesującym słowem”, które jest różnie odbierane. Według niej niektórzy używają tego słowa “z satyrycznym podtekstem”, podczas gdy ona zauważa niezwykłą tendencję – wydaje jej się, że w 2019 roku “dyktatura” zyskuje pozytywne znaczenie.

“Widzimy, co się dzieje wokół, widzimy chaos, czasami dezorientację” – mówiła Ejsmont. Tymczasem “dyktatura” w obecnym rozumieniu kojarzy się z rzeczniczce białoruskiego prezydenta z porządkiem, dyscypliną i normalnym, spokojnym życiem. “Wydaje mi się, że tak często wymawiamy to słowo, że dyktatura jest już naszą marką” – stwierdziła Ejsmont.

Zdaniem rzeczniczki na świecie może pojawić się zapotrzebowanie na dyktatorskie rządy. “Może powiem teraz coś paradoksalnego lub nieoczekiwanego, ale czasami wydaje mi się, że jeśli nie dziś, to jutro albo na pewno pojutrze – na świecie może pojawić się zapotrzebowanie na dyktaturę”.

CZYTAJ TAKŻE: Ostatnia dyktatura Europy

Kresy.pl / Interfax

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply