To, co się stało, w związku z usunięciem Birczy z Grobu Nieznanego Żołnierza ma wymiar bardzo symboliczny, świadczący o kompromitacji – mówi Kresom.pl prof. Włodzimierz Osadczy z Centrum Ucrainicum KUL.

Z nowej tablicy przy Grobie Nieznanego Żołnierza upamiętniającej żołnierzy polskich walczących z UPA, usunięto Birczę. Stało się to tuż przed oficjalnym odsłonięciem tej tablicy, będącej jedną z dwóch, które zostały poświęcone polskim żołnierzom, którzy bronili Polaków przed OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.

Wcześniej jako pierwsze medium w Polsce informowaliśmy, że MON w efekcie nacisków rozważało takie działanie. Pytania w tej sprawie skierowane do ministerstwa obrony pozostały bez odpowiedzi. W ubiegły piątek wieczorem tablice kresowe zostały odsłonięte przez szefa MON, Antoniego Macierewicza. Jak ustaliliśmy, już wówczas Birczy na nich nie było.

Wcześniej szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wjatrowycz formułował insynuacje, że są one poświęcone „czekistom” walczącym z UPA. Później precyzował, że ma na myśli właśnie Birczę. Jeszcze przed uroczystym odsłonięciem tablic w MON dwuznacznie powiedziano nam jedynie, że „na razie tablice są w takiej formie, w jakiej zostały zrobione”. Kresy.pl jako pierwsze zajęły się tą sprawą.

– W związku z tym, co obecnie dzieje się na odcinku relacji polsko-ukraińskich coraz częściej słyszy się, że jest to kompromitacja polityki polskiej. Mówią o tym nie tyle środowiska opozycyjne w stosunku do rządu, ale jest to dość ostre stwierdzenie środowisk patriotycznych, prorządowych i tych bezpośrednio związanych z rządem. Stąd też wiemy, że np. zmiany w kontekście MSZ, o których coraz głośniej się mówi, również wiążą się z wielkimi zaniedbaniami na tym odcinku. Więc to, co się stało, w związku z usunięciem Birczy z Grobu Nieznanego Żołnierza ma wymiar bardzo symboliczny, świadczący o kompromitacji mówi Kresom.pl prof. Włodzimierz Osadczy, historyk i dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum KUL.

Profesor zestawia to wydarzenie w jednym szeregu z zablokowaniem prac w Sejmie nad ustawą ws. penalizacji banderyzmu w Polsce. – Przede wszystkim brak w tym wszystkim powagi. Rażą również próby wykorzystywania spraw zasadniczych, a do takich każde poważne społeczeństwo zalicza sprawy pamięci, związanych z racją stanu, do doraźnych rozgrywek politycznych. To jest niedopuszczalne. Zresztą, doprowadziło to już do wielkiego kryzysu dotyczącego niepogrzebania dziesiątków tysięcy szczątków ludzkich Polaków pomordowanych na Wschodzie, impas w relacjach polsko-ukraińskich itd. „Pierworodny”, wielki grzech zaniedbania w polskiej polityce wschodniej dotyczy tego, że sprawy fundamentalne były wykorzystywane jako element doraźnej polityki. Nie wolno tego nigdy było robić, ale niestety ta granica została przekroczona.

PRZECZYTAJ: Prof. Osadczy dla Kresów.pl: hańba i klęska polskiej polityki wschodniej

– W tej chwili mamy do czynienia po prostu z pochodnymi tej polityki, która była uprawiana od dłuższego czasu – uważa prof. Osadczy. – Można powiedzieć, że środowiska rządzące w jakiś sposób igrają z polskim społeczeństwem. W emocjach, które nastąpiły po zaostrzeniu relacji z Ukrainą, po bezpośredniej krytyce postaci wiodących w polityce polskiej, jak prezes PiS czy szef MSZ, przez prominentnych polityków ukraińskich doszło do tego, że w emocjach pojawiają się pewne symbole, takie jak ustawa o penalizacji banderyzmu czy tablice przy Grobie Nieznanego Żołnierza  z miejscowościami, gdzie stawiano opór bandom UPA. Natomiast po wyciszeniu emocji i po tym, gdy zaczynają oddziaływać też inne ośrodki wpływu, te tematy się wycofuje. Podejrzewamy, że mogła to być ambasada Ukrainy i ci, którzy mają wpływ na nią jak i na polskie MSZ.  Jest to ze wszech miar niepoważne i kompromitujące polską politykę zagraniczną.

Prof. Osadczy odnosząc się bezpośrednio do sprawy Birczy podkreśla, że była ona już wielokrotnie dokładnie wyjaśniana przez ekspertów – w tym na łamach Kresów.pl.

Czytaj więcej: Eksperci o zarzutach Wjatrowycza ws. tablic na Grobie Nieznanego Żołnierza: kłamliwa propaganda

– Oczywiście, że w sytuacji straszliwego ludobójstwa, kiedy do wyboru było albo się sprzeciwiać i wykorzystywać dostępne możliwości, w tym wstępowanie do milicji obywatelskiej, albo ryzykować, że padnie się ofiarą mordów, nieraz decydowano się skorzystać z takich możliwości. Wiemy, że Polacy na Kresach, które znalazły się w obrębie ZSRR, zapisywali się do tzw. istriebitielnych batalionów, oddziałów kontrolowanych bezpośrednio przez sowiecką bezpiekę, ale był to jedyny sposób ratunku. Mamy dużo wspomnień osób świadczących o tym, że ludzie doprowadzeni do skrajności  musieli w ten sposób postępować. Żeby móc dostać broń i móc się bronić lub nawet brać odwet za popełnione, straszliwe zbrodnie, których byli świadkami i których ofiarami padali ich najbliżsi.

– Podchodzenie do sprawy w ten sposób, że odsądza się od czci i wiary formacje które mogą być – że tak powiem – niezbyt pasujące w kontekście zobowiązującej obecnie ideologii do tego, by uwzględniać je w panteonie heroicznych walk narodu polskiego, jest niedopuszczalne. Trzeba wczuć się w sytuacją. Bircza jak najbardziej jest tym symbolem sprzeciwu, choć w innej odmianie, odsłonie, niż obecnie jest to popularyzowane i hołubione przez środowiska rządzące – uważa prof. Osadczy.

Przeciwko działaniom władz ws. usunięcia tablicy z nazwą Birczy stanowczo zaprotestowali podkarpaccy działacze patriotyczni, na czele z Mirosławem Majkowskim z Przemyśla. Swoje oburzenie „niegodziwym, haniebnym i jakże skandalicznym czynem” wyrazili także przedstawiciele władz samorządowych Birczy, a także innych gmin regionu. Ponadto, powstał komitet ds. walki o powrót nazwy Birczy na tablicę na Grobie Nieznanego Żołnierza, w skład którego weszli m.in. znani historycy i wykładowcy, działacze patriotyczni, samorządowi i politycy, działacze kresowi, osoby duchowne, dziennikarze i publicyści czy ludzie sztuki  i inni.

Sprawą zainteresowali się również politycy. Poseł Wojciech Bakun z Kukiz’15 w obszernym komentarzu skrytykował postępowanie resortu obrony i zapowiedział zajęcie się tą sprawą. Z kolei posłowie PSL wystosowali do ministra obrony Antoniego Macierewicza list otwarty, w którym domagają się wyjaśnień i ukarania winnych „tego haniebnego czynu”. Sprawą zainteresowali się także inni politycy, m.in. z PiS, którzy zapowiedzieli, że podejmą działania w tej sprawie.

W latach 1945-1946 Bircza była broniona przed atakami ze strony UPA przez „ludowe” Wojsko Polskie i milicję. Cześć zabitych bojówkarzy UPA, biorących udział w atakach na Birczę, spoczywa obecnie na ukraińskim cmentarzu wojskowym w Przemyślu-Pikulicach.

Przypomnijmy, że Kresy.pl poprosiły o opinię historyków dr. hab. Andrzeja Zapałowskiego i Leszka Żebrowskiego o odniesienie się do zarzutów odn. Birczy, formułowanych m.in. przez Wjatrowycza. Obaj eksperci nie pozostawili na wypowiedzi szefa ukraińskiego IPN suchej nitki. Zarówno Zapałowski jak i Żebrowski wskazują, że na terenach zagrożonych przez OUN-UPA w okolicach Birczy panował nieformalny rozejm pomiędzy polskim podziemiem a oddziałami „ludowego” Wojska Polskiego. Co więcej, żołnierze AK i BCh masowo wstępowali do oddziałów milicji po to, by móc dalej bronić swoich miejscowości przed OUN-UPA. W związku z tym nie dochodziło do walk między siłami formalnie podległymi komunistom a polskim podziemiem.

Kresy.pl

4 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. Laszka
    Laszka :

    A wszystko sprowadza sie do tego, ze Niemcy wykorzystujac swoje pionki na Ukrainie prowadza do coraz wiekszej konfrontacji. Dzieki swoim agentom prowadza do coraz wiekszej wrogosci, a Ukraincy jak glupie cmy w to Ida, myslac, ze Niemcy beda sie z nimi liczyly. A niemcy pokazuja juz robiac interesy z Rosja, jak bardzo im na Ukrainie zalezy. Niemcom chodzi o niedopuszczenie do Miedzymorza, czy jakiegokolwiek porozumienia panstw slowianskich. Juz w Jugoslawi pokazali co robia z krajami, ktore moga ich hegemonii w Europie zagrozic. Probuja oczywiscie przy okazji z siebie wszystkie winy za II WS zmazac. I do tego oskarzaja o wszystko Rosje.

    Choc PISu nie uznaje, to w sprawie polityki zachodniej ich pochwalam. Niemcom nie odpowiada, ze Polacy chca sami w Polsce rzadzic, nie podoba im sie, ze kolonia taniej sily roboczej im sie z rak wymyka. A niemieckie media (takze te polskojezyczne) nie widzac marszow prawdziwych nacjonalistow z emblematami zolnierzy niemieckich z II WS ( co w niemczech jest zabronione prawnie) na Ukrainie, potepiaja jak tylko moga marsz w polskie swieto Niepodleglosci nazywajac go nazistowskim, prawicowym. Wszystkie media o tym trabily. A z Ukrainy nie pokaza nawet sekundy. To dowodzi tylko, ze Niemcy tym wszystkim steruja. Przez glupiego Wiatrowycza i Szueremete i jeszcze kilku innych idiotow.

  2. jaro7
    jaro7 :

    A jak p.prof. nazwać to!!!!!!!!!!!!!!!!
    “Na oficjalnej stronie IPN jeden z Internautów znalazł bowiem informację, że Wołodymyr Szczygielski, pseud. „Burłaka”, UPA i dowódca trzeciego napadu na Birczę został – uwaga!!! – uznany za „represjonowanego przez PRL z powodów politycznych”” napisał na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych.
    „I to człowiek, który jest odpowiedzialny za mordowanie Polaków w Baligrodzie i 20-stu innych wsiach…. Pełna aberracja umysłowa!” skonstatował, dodając, iż jest to również zniewaga dla „Żołnierzy Wyklętych”, których stawia się w równym szeregu z ukraińskimi ludobójcami. „Czy także niemieccy dywersanci z „Werwolfu” i pospolici kryminaliści, tylko dla tego, że skazani zostali w czasach PRL, też będą bohaterami Trzeciej RP?”
    Poinformowałem o tym posła Rzymkowskiego ,zobaczymy co będzie dalej.Ale wywalenie na zbity pysk Szarka i tego który to zrobił jest minimum.

    • greg
      greg :

      @jaro7, szarek od pieczarek jest indoktrynowanym doraźnym pisowskim zapotrzebowaniem politycznym sługusem, bez krzty znajomości matyrologii Polaków na Kresach, spraw kresowych-narodowych czy wrażliwości kresowej. Takich naiwnych, oderwanych od rzeczywistości “pożytecznych idiotów”, banderowcy końmy rozrywali i bagnetami im żywcem oczy wydłubywali.