W trakcie spotkania uzgodniliśmy wspólny komunikat, w którym strona ukraińska potwierdziła wcześniejsze ustalenia dotyczące eksplozji w Komendzie Głównej Policji – podało MSWiA po spotkaniu szefa resortu Mariusza Kamińskiego z jego ukraińskim odpowiednikiem Denysem Monastyrskim.
W komunikacie podkreślono rolę Polski w zapewnieniu pomocy humanitarnej i wsparcia obywatelom Ukrainy. Jak poinformowano, pomimo trudnej sytuacji prowadzone są negocjacje w sprawie zwalczania przestępczości oraz wspólnych kontroli granicznych. Wspomniano także o dostawach na Ukrainę polskiego sprzętu dostarczanego przez MSWiA.
Ukraińcy przekazali, że „są głęboko wdzięczni za niezłomne wsparcie polskich kolegów”. Prezent dla szefa policji – granatnik pozbawiony wartości bojowej – miał być właśnie wyrazem tej wdzięczności. Przedstawiciele strony ukraińskiej wyrazili ubolewanie, że doszło do pomyłki i polski komendant niesprawiedliwie poniósł konsekwencje tego incydentu.
Jak informowaliśmy, generał Jarosław Szymczyk otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które wedle Ukraińców miały być zużyte.
szef ukraińskiej policji, Ihor Kłymenko twierdzi, że tuba po granatniku, którą wręczył komendantowi głównemu policji, Jarosławowi Szymczykowi, była bezpieczna. Zapewnił, że podarował wielokrotnie sprawdzoną tubę po wystrzelonym granatniku, którą przerobiono na głośnik.
„Z granatnika w naszym prezencie pozostał tylko korpus, podkreślam – korpus. W pełni sprawdzony przez specjalistów i przerobiony na głośnik. Taka symboliczna pamiątka. Podczas spotkania z generałem Szymczykiem w moim gabinecie włączaliśmy go i słuchaliśmy z niego muzyki – powiedział szef ukraińskiej policji. Zaznaczył zarazem, że nie wie co dał Szymczykowi wiceszef Służby do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych, Dmytro Bondar, ponieważ miało to miejsce podczas innego spotkania.
Drugi egzemplarz wręczono komendantowi Szymczykowi przy okazji spotkania z gen. Serhijem Krukiem, szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Później zastępca Kruka, Dmytro Bondar, oprowadził polską delegację po sali, gdzie zgromadzono różne przedmioty pochodzące z wojny z Rosją. Były tam m.in. pociski czy miny, które Ukraińcy wcześniej zneutralizowali. Bodnar na pożegnanie dał Szymczykowi tubę granatnika. Według Ukraińców, broń była zużyta i nie stanowiła zagrożenia. Ponadto, informator RMF FM powiedział, że sami Ukraińcy twierdzili, że taki przedmiot można przewozić bez zgłaszania go służbom.
Przypomnijmy, że odpowiedzialny za przekazanie prezentu komendantowi polskiej policji zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, gen. Dmytro Bondar został zawieszony. Poinformował o tym we szef MSWiA, Mariusz Kamiński.
Po powrocie do Warszawy, obie tuby trafiły na zaplecze gabinetu komendanta policji. Według jego późniejszej relacji, następnego dnia chciał je przestawić, bo utrudniały przejście. Gdy postawił jedną z tub pionową, doszło do eksplozji. Gen. Szymczyk przyznał, że siła uderzenia była tak silna, że przebiła podłogę i uszkodziła sufit.
Zobacz także: Gen. Szymczyk o eksplozji granatnika: „mam duże wątpliwości, czy była to czyjaś pomyłka”
Jak informowaliśmy, Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych opowiedziała na incydent z granatnikiem w Komendzie Głównej Policji w Warszawie.
„Wyłącznie z dobrych intencji i głębokiej wdzięczności Jarosław Szymczyk otrzymał symboliczny prezent, który jest związany z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora” – czytamy w oświadczeniu.
Kresy.pl / rmf24.pl
A czy Kamiński sługa narodu ukraińskiego przeprosił pana Kłymenkę za to że ośmielił się poruszyć ten temat.?