Ciężarówka Fundacji Pro-Prawo do Życia nagłaśniająca akcję „Stop pedofilii”, krytyczną wobec seksedukacji promowanej przez środowiska LGBT, została najpierw dwukrotnie zatrzymana przez lewicowych aktywistów, a następnie, według relacji poszkodowanych, zaatakowana przez lewackie bojówki.

W sobotę ciężarówka z materiałami promującymi akcję „Stop pedofilii” i należąca do jej inicjatora, Fundacji Pro-Prawo do Życia, w ramach akcji jeździła po Warszawie. Z boku i u góry plandeki znajduje się napis: „Lobby LGBT chce uczyć dzieci: 4-latki masturbacji, 6-latki: wyrażania zgody na seks, 9-latki pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu”. Z tyłu samochodu widoczny jest napis: „zobacz związek pedofilii z seksedukacją”.

Z głośnika emitowane są teksty dotyczące m.in. dzieci-ofiar homoseksualnych pedofilów w państwach zachodnich, adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, ideologii LGBT i związanych z nią zagrożeń dla dzieci. Mowa jest także o tym, że „w Polsce środowiska homoseksualne przygotowują społeczeństwo do akceptacji pedofilii – wprowadzają edukację seksualną (…), której celem jest uzależnienie dzieci od seksu”. Dodano, że dążą one np. do uczenia dzieci w przedszkolach masturbacji, a dzieciom w wieku 9 lat chcą „prezentować, jak wygląda homoseksualny stosunek seksualny”.

Przeczytaj: Ordo Iuris zawiadamia prokuraturę ws. kłamstw na temat ustawy „Stop Pedofilii”

W sobotę po południu samochód został zatrzymany na Placu Zbawiciela w Warszawie. Na nagraniu zamieszczonym w sieci przez użytkownika, który określił to mianem „obywatelskiego zatrzymania plandeki z hejtem” widać, że ciężarówce na rondzie zajechał drogę samochód osobowy, blokując jej ruch. Widać też osoby stojące przy samochodzie. Najwyraźniej prowadzone były też jakieś rozmowy z kierowcą. Z czasem tłum się powiększał.

Po kilku minutach pojawił się warszawski nadzór ruchu. Niemal natychmiast samochód osobowy blokujący ciężarówkę Fundacji odjechał. Niedługo potem również ona pojechała dalej, okrążając rondo. Po objechaniu go ponownie zaczęto emitować nagranie przez głośniki, jednak kawałek dalej, niemal w tym samym miejscu samochód został znów zatrzymany przez grupę aktywistów. Parę minut później pojechał radiowóz policyjny. Głośniki natychmiast milkną, a policjant nakazuje ludziom opuszczenie pasa ruchu. Ciężarówka odjeżdża następnie za prowadzącym ją radiowozem.

Już po tym zdarzeniu Fundacja Pro-Prawo do Życia poinformowała na Twitterze, że jej samochód i kierowca zostali zaatakowani przy squacie na Wilczej.

„Pobity został nasz kierowca. Rzuciło się na niego kilka osób. Prawdopodobnie został pocięty samochód. Mieliśmy do czynienia ze niezwykłą agresją ze strony środowisk lewicowych” – czytamy we wpisie. Przypomniano też, że dzień wcześniej „środowiska deprawacyjne” wrzucały do sieci materiały „namawiając do ataku” na samochód Fundacji. Zaznaczono, że została powiadomiona policja, a inicjatorzy akcji nie rezygnują z niej.

Łukasz Kowalczuk, jeden z poszkodowanych, w rozmowie z „Mediami Narodowymi” opisał oba sobotnie incydenty. Potwierdził, że na Placu Zbawiciela samochód zablokował im drogę, ale po przyjeździe policji „mężczyzna został wylegitymowany”. Dodał, że „to nie pierwsza taka sytuacja”.

Kowalczuk zaznaczył, że sytuacja na ulicy Wilczej była dużo gorsza. Według jego relacji, gdy samochód przejeżdżał obok skłotu, naprzeciw wyszedł zamaskowany i ubrany na czarno mężczyzna, blokując drogę. Gdy ciężarówka się zatrzymała, nagle z kamienicy, w której znajduje się słot, wybiegło około 20 zamaskowanych osób.

„Wyszliśmy żeby ich przegonić, ale doszło do fizycznego ataku” – relacjonuje „Mediom Narodowym” Kowalczuk. Jak twierdzi, napastnicy zaczęli szarpać kierowcę oraz pasażera. Powalono ich na ziemię. W tym czasie inne osoby przebiły opony i zaczęły niszczyć samochód nożami, po czym oblały go farbą. Zdaniem poszkodowanego, byli to „antifiarze”. Zostali przegonieni dzięki interwencji innego mężczyzny, który wybiegł z restauracji.

Podczas jazdy ulicami Warszawy samochód został też pomazany spreyem, głównie napisami “Stop Bzdurom”. Analogiczną nazwę nosi lewicowy profil społecznościowy, formalnie dotyczący promowania edukacji seksualnej, który zamieścił fotografie aktów wandalizmu.

Na profilu tym przyznano też, że przy ul. Wilczej zdewastowano samochód i pobito aktywistów pro-life, a także zamieszczono zdjęcia:

„Furgonetka Fundacji Pro została zatrzymana w trasie, a następnie zniszczona przez grupę osób. (…) Po zatrzymaniu przez jedną osobę szybko dołączyły kolejne, które wyłamały lusterka, wyrwały przykręcone blachy rejestracyjne, pomalowały szyby i zerwały baner “anty-LGBT”, a na koniec poprzebijały opony. Na gołym samochodzie osoby napisały “Stop Bzdurom”. Aktywiści Fundacji Pro zostali zaatakowani słownie i fizycznie po tym jak rozpoczęli bójkę z jedną z uczestniczek zatrzymania”.

Przypomnijmy, że w kwietniu br. kilka samochodów osobowych blokowało w centrum Warszawy przejazd furgonetki Fundacji Pro – Prawo do Życia oklejonej hasłami wskazującymi na związek edukacji seksualnej z pedofilią i lobby LGBT. Kierowcy blokujący drogę twierdzili, że dokonali „obywatelskiego zatrzymania”, choć część z nich zachowywała się agresywnie i wulgarnie. Domagali się też ukarania kierowcy za „mowę nienawiści”. Na miejscu pojawiła się policja, która spisała uczestników zajścia. Później poinformowano, że kierowcy, którzy wblokowali ruch furgonetki, najprawdopodobniej staną przed sądem.

Twitter / Facebook /  medianarodowe.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply