Polski wyścig zbrojeń na zaciągniętym hamulcu

Armia nie będzie w stanie zrealizować do 2022 r. ambitnego planu modernizacji za 130 mld zł – pisze “Rzeczpospolita”.

– Nie ma już szans, aby zgodnie z procedurami, przy zachowaniu zasad konkurencyjności w negocjacjach, wydać zaplanowane fundusze na zakupy tak skomplikowanych systemów, jak rakietowa broń dla obrony powietrznej czy okręty podwodne. Opóźnienia w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych są nie do odrobienia– twierdzi gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceszef MON ds. modernizacji sił zbrojnych, cytowany przez “Rzeczpospolitą”.

Dziennik donosi o znacznych opóźnieniach w zamówieniach na okręty podwodne, które pochłoną około 2,5 mld zł. Powodem są przedłużające się analizy.

Skrzypczak apeluje, by pilnie zweryfikować proces kontraktowania zamówień przez MON i zapewnić realistyczne warunki finansowania przynajmniej 14 najważniejszych programów.

Wojsko odpiera zarzuty. Twierdzi, że z realizacją planów nie jest aż tak źle.

Do końca października MON wydało ok. 80 proc. pieniędzy przewidzianych w tym roku na modernizację techniczną– powiedział niedawno wiceminister obrony Czesław Mroczek odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia i sprzętu wojskowego.

“Rzeczpospolita”/KRESY.PL

13 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. grysiak
    grysiak :

    Najpierw należy przyjąć plan budowy obronności Polski przed ewentualną agresją ze wschodu lub zachodu, a dopiero potem podjąć decyzję co trzeba kupić. Wydawanie pieniędzy na rakiety dla samolotów, gdy wojska rosyjskie są w stanie zdobyć Warszawę w ciągu góra 2 dni, nie ma kompletnie sensu. Albo zatem wiemy, jak obronić Polskę, albo nie ma po co wydawać pieniędzy, tylko rozpocząć z Rosją negocjacje i wrócić do współpracy.

    • czarekw
      czarekw :

      Nie w pełni się uda ale są postępy którymi się nie chwalimy, i dobrze… są w Polsce bazy wojskowe na poziomie którego nie mają Niemcy. Jest coraz większa wiedza w wojsku jak poruszać się w warunkach zamówień publicznych, są programy realizowane bez nacisków politycznych.
      Na przykładzie Ukrainy i np. ich pocisków ppanc (Stugna-P) widać że nie sztuką jest wprowadzić nową rakietę, sztuką jest jej skutecznie używać. Wprowadzenie nowoczesnego uzbrojenia do systemu walki wymaga czasu.
      Irytują mnie komentarze “informujące” że Rosja w 2 dni zajmie Warszawę, tego tak naprawdę nikt nie wie. Mogą zalać nas bronią nuklearną ale czy potem im te skażone tereny będą do czegoś potrzebne?
      Nie mamy co się mierzyć z Rosją w pojedynkę, musimy mieć broń która zada dotkliwe straty bez względu na ilość i jakość środków zastosowanych w ataku na nas. Przy czym dla Rosji nie liczą się straty w ludziach a w infrastrukturze która daje im utrzymanie.

      • jazmig
        jazmig :

        Drogi panie, Polska nie ma żadnych elementów obronnych, na których mogłaby zatrzymac dywizje pancerną, gdy na dodatek za plecami obrony zrzucony zostanie desant. Rosjanie mają dosyć rakiet różnego typu oraz bombowców i bomb, żeby zniszczyć wszystkie większe zgrupowania naszych wojsk. O tym, że Warszawę mogą Rosjanie zdobyć w ciągu 2 dni pisał gen. Skrzypczak, a ja przytoczyłem jego wypowiedź. Dlatego uważam, że najpierw należy przemyśleć, jak sie bronić, a potem budować i kupować odpowiednią broń i wyposażenie.

      • czarekw
        czarekw :

        Nie należy zakładać że taki konflikt to będzie na 3..4..ry huraaa. Będą prowokacje, ostrzelanie z daleka, wlatywanie w przestrzeń itd.. Innymi słowy na początek będzie walka o pretekst. Tymi pociskami możemy zneutralizować lotniska w obwodzie Kaliningradzkim, skasować namierzone wyrzutnie Iskanderów, oślepić systemy radarowe, zniszczyć składy paliwa lotniczego… tak na oko patrząc to dość przydatne możliwości jeśli idzie o atak z Rosji. Białoruś w tak oczywisty sposób nie przystąpi do wojny z NATO. AGM wdrożymy za parę lat, będą następne wersje, upgrady itd. Nie bał bym się o skuteczność tej broni natomiast sceptycznie patrzę na Rosyjski sprzęt i jego deklarowaną przydatność, mamy dużo radzieckiego sprzętu i jego jakość znamy dobrze.

        • xxx
          xxx :

          Ale czy warto kupować bez przetargu 40 pocisków AGM-158A JASSM za 500 mln dolarów (warte są w rzeczywistości 40-45 mln dolarów). Korea Południowa kupiła od TAURUS Systems 170 pocisków KEPD 350 Taurus (te pociski są o zbliżonych parametrach do amerykańskiego AGM-158A JASSM) za 300 mln dolarów, a więc spora różnica w porównaniu z tym co proponują nam amerykanie. W Polsce mamy dużo lobbystów amerykańskich i stąd takie nieracjonalne i nieudane zakupy sprzętu i ten będzie kolejny, jeżeli dojdzie do skutku. Lepiej te pieniądze przeznaczyć na okręty podwodne, radary lub rakietowy system przeciwlotniczy Wisła.

        • xxx
          xxx :

          Przecież napisałem że misje zagraniczne to nie nasz priorytet. Ale nie można pisać że są niepotrzebne, wojsko na takich misjach nabiera doświadczenia oraz powiększa swoje umiejętności, także modernizuje swój sprzęt.

  2. zefir
    zefir :

    Zastrzegam,że jestem zupełnym laikiem w sprawach wojskowości,sądzę,że jak większośc Polaków.Zdaję się w tej sprawie na właściwych specjalistów.Nie mogę jednak zrozumieć naszego wojskowego naczalstwa,które przy pierwszej nadarzającej się okazji finansowej zawsze dba w pierwszej kolejności o swoje wygody bryki i wystawne limuzyny.Zawsze przy tym przyboczni jenerałów znajdują super uzasadnienia konieczności i niezbędności.Myślę ,że ma to demoralizujący wpływ nie tylko na cywilów.Optuję również za takim rozwiązaniem ,w którym oprócz armii zawodowej,jest szeroko rozwinięta armia obywatelska,przeszkolona i wyposażona w broń strzelniczą i p-panc,jak też inteligentne ładunki wybuchowe.Organizacyjnie winno to być proste,zaś finansowo tanie.Polakom należy stworzyć warunki umożliwiające obronę Ojczyznyw czasach jej zagrożenia.Chętnych do takiej obrony nie zabraknie,zaś mobilność wyjątkowa. Nie wiem tylko w jaki sposób ograniczyć,czy wykluczyć obawy władzy przed uzbrojonymi obywatelami,gdyż wiem że to jest sedno sprawy.

    • czarekw
      czarekw :

      Może to po prostu normalność… przed wojną oficer to by ktoś o wysokim statusie społecznym i ogólnie szanowany. Dziś jak generałowie chcą mieć do dyspozycji służbowe auta to jest wrzask… w rezultacie mój staruszek będąc pułkownikiem w podróże służbowe udaje się lublinem lub fiatem ducato. Czy to jest oki ? A remont biura to też jest zbytek luksusu że w rezultacie żeby się wysrać wraca do domu? A że kompa nie ma,internetu nie ma a szefowie ślą do niego maile? Wiadomo że jak biedny polak patrzy na nową Skodę Octavie to mu się oczy świecą ale to żaden luksus. Stary mówi tak, żeby tylko na latanie nie brakło kasy to on narzekał nie będzie. Ja nie będę mówił za wszystkich ale chyba powoli to oszczędzanie na najtańszych przetargowych sitach mogło by wyjść z mody!!! Do domu też kupujecie najtańszy telewizor?