Według informacji przesłanej do mediów, Ministerstwo Klimatu nie ma możliwości wstrzymania przywozu do Polski odpadów znajdujących się na “zielonej liście” – pisze w środę Portalsamorządowy.pl.
W środę 26 lutego, Ministerstwo Klimatu odpowiedziało na zarzuty wystosowane przez posła Dariusza Jońskiego z Koalicji Obywatelskiej – informuje portal. Według posła: “W Polsce zastanawiamy się, co mamy zrobić z polskimi śmieciami, a rząd nie zrobił prawie nic, żeby zatrzymać import śmieci z całego świata. One w dużej mierze docierają do nas z Niemiec, z Włoch, ale okazuje się, że również z Afryki i z Azji”.
W komunikacie z 26 lutego, Ministerstwo Klimatu tłumaczy się brakiem kompetencji w tym zakresie: “Import/eksport tych odpadów odbywa się w obrębie UE na zasadach swobodnego przepływu towarów i ewentualny zakaz musiałby dotyczyć całej Unii. Oznacz to, że Polska również nie mogłaby wtedy eksportować odpadów za granicę. Blokowanie transportów odpadów byłoby niezgodne z prawem UE i ugruntowany orzecznictwem”.
Według ministerstwa, udział Polski w transporcie odpadów wewnątrz Unii Europejskiej jest znikomy. “Transgraniczne przemieszczanie odpadów jest powszechnym zjawiskiem w całej Europe” – twierdzi resort. “Polska w rzeczywistości uczestniczy w nim w niewielkim stopniu”.
Resort środowiska zaznaczał, że Główny Inspektora Ochrony Środowiska nie wydawał nigdy zgody na przywóz odpadów komunalnych z zagranicy. “Jeżeli przywóz odpadów wymaga zezwolenia, GIOŚ może zgłaszać sprzeciw wobec takiego przemieszczania wyłącznie na podstawie przesłanek z rozporządzenia nr 103/2006, zachodzących w indywidualnej sprawie.
Jak już pisaliśmy w poprzednich latach do Polski wwożono nie tylko odpady poprodukcyjne z tzw. bursztynowej listy, np. żużle, popioły, szlamy, baterie, kable izolowane, ale również odpady niebezpieczne, w tym metale ciężkie, np. rtęć, i odpady azbestowe. Tylko część przywiezionych śmieci stanowiły odpady wtórne, czyli nadające się do przerobu i ponownego wykorzystania. GIOŚ twierdzi jednak, że „zjawisko wpisuje się w strategie UE dot. Gospodarki Obiegu Zamkniętego, czyli wykorzystywania odpadów jako surowców wtórnych w celu ochrony środowiska i przeciwdziałaniu eksploatacji surowców naturalnych”.
Zobacz też: Polsce grozi śmieciowa katastrofa
Śmieci z „listy bursztynowej” najczęściej trafiały do Polski z Niemiec (250 tys. ton), Wielkiej Brytanii (36,4 tys. ton) i Szwecji (30,4 tys. ton). Polska i tak importowała wyraźnie mniej śmieci niż Niemcy, Francja, Holandia czy Szwecja. Business Insider cytuje komunikat GIOŚ, w którym urząd twierdzi, że „zakładów odbierających odpady z zagranicy na podstawie zezwoleń GIOŚ jest tylko ok. 40-stu. Przy tak niewielkiej skali przywozu odpadów z zagranicy wystarczy, że jeden duży zakład zwiększa swoją aktywność, aby powstała skokowa zmiana w statystykach. Analiza wykazuje, że w latach 2016, 2017, 2018, taka sytuacja właśnie się wydarzyła”. Inspektorat twierdzi wręcz, że „na rynku europejskim trwa rywalizacja o pozyskanie odpadów, które są cennymi surowcami wtórnymi”.
Portalsamorządowy.pl/Kresy.pl
Co za idiotyzmy a może tak dyskusja w sejmie na ten temat, żeby normalny ciemny lud, do którego się zaliczam, zrozumiał politykę “oświeconych”.
Polska już tonie pod zwałami makularury, to teraz jeszcze przysypia nas całą resztą smieci? Słuszną linię ma “nasza” władza!
https://www.dziennikwschodni.pl/ekologia/makulatura-wyrzucona-ze-skupow,n,1000255618.html