Medale Virtus et Fraternitas wręczone po raz drugi [+VIDEO]

Prezydent Andrzej Duda wręczył Medale Virtus et Fraternitas dziewięciu osobom z Czech, Rumunii, Słowacji, Ukrainy i Węgier, które w XX w. pomagały polskim obywatelom. Uroczystość odbyła się w środę w Pałacu Prezydenckim w Warszawie – podaje służba prasowa prezydenta RP.

Medale Virtus et Fraternitas (łac. Cnota i Braterstwo) przyznaje się osobom, które ratowały Polaków, bądź obywateli polskich przed zbrodniami niemieckimi, sowieckimi, zbrodniami dokonywanymi z pobudek nacjonalistycznych oraz przed innymi przestępstwami stanowiącymi zbrodnie przeciw ludzkości, przeciw pokojowi i zbrodnie wojenne. Nagrodę mogą otrzymać również osoby pielęgnujące pamięć o ofiarach takich zbrodni. Po raz pierwszy medale wręczono w 2019 roku.

Jak podał Instytut Pileckiego, na którego wniosek przyznaje się Medale Virtus et Fraternitas, wśród odznaczonych w tym roku znaleźli się Maria i Petro Bazelukowie – małżeństwo Ukraińców z wsi Butejki na północno-wschodnim Wołyniu, które na przełomie lat 1943-44 przez kilka miesięcy ukrywało przed UPA rodzinę Słojewskich. Medal przyznano pośmiertnie; w imieniu rodziców odebrał ją syn – Wołodymyr Bazeluk.

Z Wołyniem było również związane inne małżeństwo nagrodzone medalem Virtus et Fraternitas – Czesi Anna Jelínková i Jan Jelínek, który od 1937 roku był pastorem parafii ewangelickiej w Kupiczowie. W czasie wojny pastor Jelinek udzielał schronienia polskim żołnierzom uciekającym przed niewolą w 1939 roku, Żydom, Polakom w czasie rzezi wołyńskiej, a w 1944 roku wystawiał fałszywe metryki osobom zagrożonym aresztowaniem przez NKWD. “Łącznie w czasie wojny Jelínkowie ocalili ponad 40 osób, w większości obywateli przedwojennej Polski: żydowskie rodziny Fischerów i Fronków, polską rodzinę Siekierskich oraz Feliksa Zubkiewicza, którego bliscy zginęli z rąk UPA, a także ukraińską rodzinę Łuciuków” – podaje Instytut Pileckiego. Przyznane pośmiertnie odznaczenie odebrała bratanica pastora Jelinka.

Kolejnym Ukraińcem nagrodzonym w tym roku medalem Virtus et Fraternitas był Petro Hrudzewycz, były pracownik kołchozu we wsi Dytiatyn w obwodzie iwanofrankiwskim (wcześniej w woj. stanisławowskim II RP). W 1966 roku Hrudzewycz odmówił zdemontowania krzyża stojącego na mogile niemal 100 żołnierzy Wojska Polskiego poległych pod Dytiatynem 16 września 1920 roku w walce z bolszewikami. Za tę odmowę Ukrainiec został ukarany cięższą pracą, która zrujnowała mu zdrowie. Petro Hrudzewycz, który obecnie porusza się o kulach, odebrał nagrodę osobiście.

Pozostali nagrodzeni to Ecaterina Olimpia Caradja, rumuńska arystokratka, która podczas II wojny światowej opiekowała się polskimi niemowlętami, dziećmi i kobietami; Jenő Etter – burmistrz węgierskiego Ostrzyhomia, który od września 1939 roku aktywnie uczestniczył w akcji przyjmowania i zaopatrywania polskich uchodźców przybywających na Węgry; oraz Jozef Lach i Žofia Lachova, którzy w swoim gospodarstwie na Słowacji ukrywali rodzinę Józefa Krzeptowskiego, chroniącą się przed niemieckimi represjami.

CZYTAJ TAKŻE: Bp Buczek: rodziny Ukraińców ratujących Polaków boją się, że będą na Ukrainie szykanowani

Kresy.pl / instytutpileckiego.pl / prezydent.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply