Polscy przewoźnicy przenoszą z piątku na poniedziałek 6 listopada początek blokady transportu towarowego w kierunku trzech przejść granicznych z Ukrainą. Mają zgodę władz na protest. Może on potrwać nawet dwa miesiące.

W piątek szef Zrzeszenia (Stowarzyszenia) Międzynarodowego Transportu Ukrainy, Ihor Owerko poinformował, że polscy przewoźnicy przesunęli termin blokady ruchu ciężarówek na trzech przejściach granicznych na granicy polsko-ukraińskiej z piątku 3 listopada na poniedziałek 6 listopada br. Powołał się na jednego z organizatorów protestu.

„Polscy przewoźnicy oświadczyli, że przenoszą początek blokady transportu towarowego, który będzie kierował się do trzech punktów kontrolnych, z 3 na 6 listopada. Poinformował o tym współprzewodniczący blokady, organizator protestu w pobliżu przejścia granicznego Krakowiec-Korczowa, Tomasz Borkowski” – czytamy w komunikacie.

Według tych informacji, blokada rozpocznie się w południe w poniedziałek 6 listopada. Organizatorzy otrzymali oficjalne pozwolenie miejscowych władz. Protest może trwać prawie dwa miesiące – do 3 stycznia 2024. Będzie dotyczyć trasy na przejścia graniczne: Dorohusk-Jagodzin, Korczowa-Krakowiec oraz Chrebenne-Rawa Ruska.

O tym, że polscy przewoźnicy planują zablokowanie przejść granicznych z Ukrainą, pisaliśmy wcześniej. Tylko w proteście w rejonie przejścia w Dorohusku ma wziąć udział 200 osób i 100 ciągników samochodowych.

Protest ten związany jest z liberalizacją przepisów w sprawie transportu międzynarodowego na terenie Unii Europejskiej. Przewoźnicy chcą zwrócić uwagę na sytuację w obszarze przewozów transportowych w Polsce i rozpoczęcie rozmów polsko-ukraińskich. W przypadku osiągnięcia kompromisu, mieliby zrezygnować z blokady przejść granicznych.

Polscy przewoźnicy domagają się przywrócenia systemu wydawania zezwoleń transportowych dla przewoźników ukraińskich i zmniejszenia ich ilości do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę tj. 200 tys. rocznie. Chcą też zaostrzenia zasad przewozu EKMT, wprowadzenia osobnej kolejki w systemie elektronicznym dla pojazdów transportowych zarejestrowanych na obszarze UE, a także osobnej dla pustych ciężarówek (obecnie muszą czekać 10-12 dni). Chcą też zapewnienia im dostępu do systemu „Szlach” (Droga).

Wiadomo, że ukraińskie Ministerstwo Odbudowy w związku z sytuacją zainicjowało spotkanie z przedstawicielami Polski i Komisji Europejskiej, w celu zabezpieczenia stabilnej pracy na przejściach granicznych.

Dodajmy, że zdaniem ukraińskiego wiceministra rozwoju wspólnot (gmin), terytoriów i infrastruktury Ukrainy, Serhija Derkacza, większość żądań polskich przewoźników jest niemożliwa do spełnienia. Oświadczył też, że tego rodzaju protesty szkodzą zarówno stronie ukraińskiej, jak i polskiej.

Przypomnijmy, że w maju br., po protestach polskich przewoźników, ukraińskie Ministerstwo Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury podjęło decyzję o tymczasowym zawieszeniu wymogu dostępności zezwoleń dla polskich firm transportowych, prowadzających transport na Ukrainę z dowolnego kraju Unii Europejskiej.

Jak informowaliśmy, wcześniej przedstawiciele polskich przewoźników rozpoczęli kolejny protest i zablokowali przejście graniczne w Dorohusku. Żądali się m.in. przywrócenia zezwoleń dla firm z Ukrainy. Domagali się od rządu PiS, by przestał ignorować problem dyskryminowania polskich firm transportowych nie tylko na rynku unijnym, ale też krajowym, na korzyść przewoźników z Ukrainy. Oczekiwali również traktowania na równi z swoimi ukraińskimi konkurentami.

Zobacz też: Ukraina krytykuje protest polskich przewoźników: „Świadomie czy nie – ale pomagają Rosji”

interfax.com.ua / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply