MON odwołało podpisanie umowy ws. zakupu francuskich satelitów rozpoznawczych. Według „Polityki”, satelity dla Wojska Polskiego muszą poczekać „albo na pieniądze, albo na zmianę decyzji”, a sprawa miałaby świadczyć o „rosnącej niestabilności polskich zbrojeń – wraz z rosnącymi na nie wydatkami”.

Jak pisze „Polityka”, w poniedziałek miało odbyć się uroczyste zatwierdzenie umowy dotyczącej zakupu francuskich satelitów od firmy Airbus Defense & Space dla polskiego wojska. Chodziło o pozyskanie dwóch wojskowych satelitów obserwacji Ziemi, czyli sprzętu rozpoznawczego, jakiego Polska dotąd nie posiadała na własność. Miało to m.in. zwiększyć suwerenność i swobodę wyprzedzającego ostrzegania przed zagrożeniem, a także identyfikowania rodzaju zagrożenia i nakierowywania na niego uzbrojenia. Zdaniem analityków, pozyskanie takich systemów było dla Polski koniecznością.

Uroczystość została jednak odwołana „w ostatniej chwili”. Według „Polityki”, na kilka dni przed zaplanowanym terminem władze Francji otrzymały sygnał ze strony polskiego rządu, by wszystko odwołać. MON nie podał jednak żadnego nowego terminu, co oznacza, że umowa została faktycznie wstrzymana. Przypomnijmy, że w marcu br. szef MON, Mariusz Błaszczak zapowiadał podpisanie umowy w ciągu 6 miesięcy.

 

Zwrócono też uwagę na „co najmniej zastanawiające” uzasadnienie, jakie podał resort obrony. Mianowicie, ministerstwo powołało się na problemy natury finansowej. Dla Francuzów było to „bardzo negatywnym” zaskoczeniem. W Paryżu zaczęto też „podejrzewać, że kwestia finansów to tylko pretekst”. Czujność wzbudziło tam również to, że zbiegło się to w czasie z działaniami MON i ogólnie rządu PiS, który zaczął forsować pomysł, by systemy Patriot zaproponowane Polsce, Niemcy wysłały na Ukrainę. „Polityka” pisze, że w NATO zostało to źle odebrane.

Autor artykułu, Marek Świerczyński, zaznaczył w tym kontekście, że „jeśli przedstawione Francuzom uzasadnienie jest prawdziwe, to każe się zastanowić nad sytuacją polskich zbrojeń w szerszym aspekcie”. Powszechnie przyjmuje się, że MON rzeczywiście ma bardzo dużo pieniędzy na zbrojenia, a kolejni przedstawiciele rządu zapewniają, że nawet w razie kryzysu wydatki obronne pozostaną „nie do ruszenia”. Świerczyński zastanawia się, dlaczego jednak zabrakło „kilku miliardów na satelity”, przy tak wielkich wydatkach.

Analityk widzi tu trzy główne interpretacje. Według pierwszej, „Polska rzeczywiście się przeliczyła” lub „Francja przelicytował” i obecnie strona polska rzeczywiście nie ma pieniędzy. MON rzekomo tłumaczył, że bada możliwości finansowania satelitów ze środków Europejskiego Banku Inwestycyjnego, który jednak, co do zasady nie finansuje zbrojeń.

Czytaj również: Odwołano sprzedaż obligacji na rzecz Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych

Druga interpretacja Świerczyńskiego tłumaczy decyzję ws. satelitów sytuacją wokół pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, wstrzymywanym przez Brukselę. Według tej wersji, rząd chce tu poparcia ze strony władz Francji.

Trzecia opcja przedstawiona na łamach „Polityki” zakłada, że to efekt „antyeuropejskiej kampanii PiS”. Zastrzeżono jednak, że „byłoby to przedziwne i na razie nikt tego na poważnie nie bierze pod uwagę”. Autor nie wyklucza zarazem, że może to być efekt lobbingu Amerykanów, którym nie podoba się choćby kupowanie uzbrojenia przez Polskę od Korei Południowej.

„Wszystko to składa się na obraz rosnącej niestabilności polskich zbrojeń – wraz z rosnącymi na nie wydatkami” – pisze Świerczyński. Zwraca uwagę, że nie słychać oficjalnie nic konkretnego nt. kolejnych kilkunastu śmigłowców Black Hawk czy niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza z brytyjskimi pociskami Brimstone. Dotyczy to także kwestii pozyskania 500 systemów HIMARS, kolejnych baterii Patriot czy śmigłowców Apache od USA. Amerykanie nie przedstawili dotąd wycen w sprawie tych zamówień.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

„Jeśli istotnie na francuskie satelity brakuje teraz pieniędzy, to pytanie, co z tymi umowami będzie dalej?” – pyta Świerczyński.

Dodajmy, że na tydzień przed pierwotnym terminem podpisania umowy z Francuzami, w sprawie wypowiedział się ppłk Krzysztof Płatek, rzecznik Agencji Uzbrojenia, która negocjuje umowę z Airbusem. Pytany przez „Dziennik Gazetę Prawną”, skąd opóźnienie w tym temacie, odpowiedział:

„Postępowanie dotyczące pozyskania satelitów obserwacyjnych wraz ze stacją odbiorczą w Polsce nie zostało jeszcze zakończone z uwagi na złożoność projektu. Wszystkie aspekty związane z realizacją zadania, w tym szczegółowe kwestie związane z funkcjonowaniem systemu, zostaną określone w umowie”.

Inny rozmówca „DGP”, znający kulisy rokowań twierdził, że „Polska nie zdawała sobie sprawy, z jak wieloma kwestiami biurokratycznymi będzie musiała się zmierzyć”.

Artykuł na łamach „Polityki” skomentował na Twitterze Jarosław Wolski, popularny analityk ds. wojskowości. Jego zdaniem, cała sprawa to „wyjątkowo ostra zagrywka Airbusa w celu wywarcia presji negocjacyjnej”.

„Motyw się zgadza i głośne publiczne obwinianie MON wzmacnia pozycję negocjacyjną strony francuskiej” – uważa Wolski.

Jego opinię krytycznie ocenił red. Juliusz Sabak z Defence24.pl. Uważa, że teza Wolskiego jest „mocno naciągana”.

„Szczególnie gdy faktycznie celebrę związaną z podpisaniem umowy odwołano, satelitów nie ma, a są bardzo potrzebne” – napisał. Wolski odpisał, broniąc swojej tezy, że artykuł to „<<szczurek>> puszczony do prasy, żeby docisnąć MON”.

Pilnujemy wspólnych spraw

Zależymy od Twojego wsparcia
Wspieram Kresy.pl

W połowie listopada br. szef KPRM Marek Kuchciński twierdził, że „nie ma mowy o cięciach wydatków społecznych oraz na obronność”. Parę dni później eksperci Credit Agricole, na których powołała się Rzeczpospolita ocenili, że Polska może nie być w stanie utrzymać przewidzianych nakładów na zbrojenia, sięgających do 2035 roku 600 mld zł.

Wcześniej, na początku listopada, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapowiedział cięcia wydatków. Podkreślił, że „sferą, której trzeba bronić przed cięciami, jest program zbrojeniowy, kluczowy dla naszego szeroko rozumianego bezpieczeństwa”. Zaznaczył jednak, że „cały pozostały obszar będzie musiał zostać przejrzany pod kątem bardzo dobrego gospodarowania pieniędzmi, wydawania tyle, ile jest konieczne”. Dodał, że „pewne wydatki być może trzeba będzie zawiesić na określony czas”.

polityka.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Dodaj komentarz

  1. r2d2
    r2d2 :

    Zastanawiający jest fakt, że nie bierze się pod uwagę Polskiego potencjału budowy własnych satelitów. Moim zdaniem Polskie władze powinny stawiać na Polski przemysł, który będzie niezależny od zewnętrznego „widzimisię” naszych partnerów w UE i NATO. Polska powinna posiadać zdolności tzw. „świadomości pola walki” aż po Ural a może i dalej. Ta zdolność pozwoliła by skutecznie prowadzić zwiad oraz dostarczać informacje dla systemów uderzeniowych.