Protest przeciw podwyżkom akcyzy na paliwo przerodził się w największe protesty we Francji od lat. Władze odpowiadają brutalnością policji.

Kolejny raz protest ruchu tak zwanych “żółtych kamizelek” sparaliżował Francję, a szczególnie Paryż. Przeciwnicy polityki ekipy Emmanuela Macrona po raz kolejny opanowali Plac Charlesa de Gaulle’a gdzie doszło do licznych starć z uzbrojonymi po zęby, używającymi pałek i gazu łzawiącego funkcjonariuszami policji. Przynajmniej w jednym przypadku manifestantom udało się przegonić jeden z jej oddziałów spod znajdującego się na placu Łuku Triumfalnego.

Według komentatorów uczestnicy protestów to przede wszystkim reprezentanci prowincji, niższej klasy średniej i robotnicy, którzy są najbardziej poszkodowani przez globalizację i liberalizację, wycofywanie się państwa ze swoich zadań socjalnych i inwestycyjnych w dziedzinie infrastruktury i transportu. Wśród manifestantów wybrzmiewało już hasło wzywające prezydenta Macrona do dymisji. Wśród nich są zwolennicy opozycji lewicowej i prawicowej, nacjonaliści i bojówkarze tak zwanej antify. Według danych z niedzieli rannych zostały 133 osoby w tym 23 funkcjonariuszy. Zatrzymano 412. W sobotę w manifestacjach w całej Francji według miejscowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wzięło udział 136 tys. osób. Wielu uznaje obecne demonstracje za największe od czasu studenckich wystąpień w 1968 r.

W niedzielę prezydent Emmanuel Macron pojawił się na ulicach Paryża, w miejscach gdzie obywały się wcześniej protesty. “Nigdy nie zaakceptuję przemocy” – słowa Macrona cytuje AFP – “nic nie usprawiedliwia ataków na władze, firmy są plądrowane”. Prezdyent zwołał już kryzysowe posiedzenie rządu, na którym miał polecić ministrowi spraw wewnętrznych by podlegające mu służby były przygotowane do stłumienia kolejnych wystąpień. Sekretarz stanu w MSW Laurent Nunez zaprzeczył jednak medialnym doniesieniom o tym, że władze rozważają wprowadzenie stan wyjątkowego. Jednak rząd poza demonstrowaniem zniszczeń do jakich doszło na skutek protestów poczuła się również zmuszona do negocjowania z niezadowolonymi obywatelami. Wywodzący się z prezydenckiej partii premier Edouard Philippe zaprosił w poniedziałek przedstawicieli ruchu “żółtych kamizelek”. Jednak sam ruch do tej pory nie ustrukturyzował się i trudno wskazać jego powszechnie uznawanych liderów. Premier zaprosił także w poniedziełek liderów głównych partii politycznych.

Tymczasem przewodnicząca Zgromadzenia Narodowego (dawny Front Narodowy) Marine Le Pen, a także lider radykalnej lewicy Jean-Luc Mélenchon wezwał do rozpisania przedterminowych wyborów parlamentarnych.

france24.com/reuters.com/euronews.com/kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    ” Cóż chce służalczy tłum i zmowy
    Ludzi, co zdradę wszędzie ślą,
    I łańcuch hańby już gotowy,
    Czyjże kark skrępować chcą?
    Czyjże kark skrępować chcą?
    Wstyd nasz, Francuzi, czy czujecie?
    Czy wasza krew nie burzy się,
    Że tyran wolnych wtłoczyć chce
    Pod jarzmo, co niewolnych gniecie?” To w tłumaczeniu 2-ga zwrotka Marsylianki do odśpiewania Macronowi przez protestujących.