Według dziennika „New York Times”, ambicją prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana jest nie tylko kontrola nad częścią syryjskiego terytorium, ale też pozyskanie broni nuklearnej dla swojego państwa.

Publicyści „New York Times”, David E. Sanger i William J. Broad przypominają, że jeszcze przed rozpoczęciem przez Turcję inwazji na północno-wschodnią Syrię, zamieszkiwaną głównie przez Kurdów, prezydent Recep Tayyip Erdogan mówił, że nie może zaakceptować restrykcji Zachodu, blokujących jego krajowi dostęp do bomby nuklearnej. Zaznaczono, że nie pierwszy raz Erdogan mówił w ten sposób o wyłamaniu się z postanowień układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

„Niektóre państwa mają pociski z głowicami atomowymi, i to nie jedną czy dwie. Ale nam mówią, że nie możemy takich mieć. To dla mnie nie do przyjęcia” – powiedział turecki prezydent w ubiegłym miesiącu na forum gospodarczym w tureckim mieście Sivas. Jak dodał: „Na świecie nie ma kraju rozwiniętego, który by ich nie miał”. Erdogan uznał, że zakaz posiadania broni jądrowej dla Turcji jest niesprawiedliwy wskazując na to, że Izrael już uzbroił się w tego rodzaju broń masowej zagłady. Jednak wbrew twierdzeniom prezydenta Turcji, tylko nieliczne rozwinięte państwa posiadają broń atomową. W 1980 r. Turcja podpisała Traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, a w 1996 r. została sygnatariuszem Traktatu o Całkowitym Zakazie Prób Jądrowych (CTBT).

 

Zdaniem publicystów NYT, „nikt nie jest całkowicie pewien jego prawdziwych intencji”. Uważaj oni Erdogana za mistrza wyprowadzania z równowagi swoich sojuszników i przeciwników, w tym, jak pokazały ostatnie wydarzenia, prezydenta USA Donalda Trumpa.

Ponadto, według nich groźby Erdogana nabrały nowego znaczenia po rozpoczęciu operacji w północnej Syrii. Jak piszą, prezydent Turcji „zaryzykował i wygrał zakład o to, że może przeprowadzić militarną napaść na Syrię i ujdzie mu to na sucho”. Publicyści NYT uważają, że jeśli Stany Zjednoczone „nie są w stanie powstrzymać tureckiego przywódcy przed rozgromieniem swoich kurdyjskich sojuszników, to jak mogą powstrzymać go od uzyskania broni nuklearnej czy podążaniem ścieżką Iranu i gromadzenia technologii do tego potrzebnej?

Turcja prowadzi własny program nuklearny, przy czym oficjalnie deklaruje, że ma on wyłącznie przeznaczenie cywilne. Posiada m.in. magazyny uranu oraz reaktory badawcze. Autorzy artykułu zwracają jednak uwagę na powiązania tureckich władz z “najsłynniejszym na świecie handlarzem na czarnym rynku” Abdulem Kaderem Khanem. Ich zdaniem możliwość pozyskania broni atomowej przez Turcję w tajemnicy, jest mało prawdopodobna, a jej samodzielne skonstruowanie wymagałoby wielu lat. Z kolei wszelkie publiczne działania w tej sprawie sprowokowałoby nowy kryzys, gdyż, według NYT, „Turcja stałaby się pierwszym państwem członkowskim NATO, które wyłamałoby się z traktatu (NPT) i samodzielnie uzbroiło się” w broń nuklearną.

Sanger i Broad zwracają też uwagę kwestię około 50 amerykańskich głowic nuklearnych w bazie wojskowej Incirlik w Turcji. Jeszcze niedawno Waszyngton nie potwierdzał tego oficjalnie. W minioną środę Trump powiedział jednak, że Amerykanie „są pewni” i „mają tam bardzo mocną bazę lotniczą”. Publicyści ostrzegają, że w razie pogorszenia się relacji amerykańsko-tureckich, Amerykanie mogą nie mieć zapewnionego pewnego dostępu do tej bazy.

Przypomnijmy, że obawy te pojawiły się już wcześniej, przy okazji nieudanego puczu wojskowego w Turcji w 2016 roku. Baza amerykańska w Incirlik została wówczas odcięta przez tureckie władze i pozbawiona energii elektrycznej. Jak wówczas pisaliśmy, w bazie tej stacjonuje 1,5 tys. amerykańskich żołnierzy i członków personelu, a ponadto składanych jest tam również kilkadziesiąt taktycznych głowic nuklearnych. Zamknięcie bazy spowodowało wstrzymanie operacji powietrznych przeciwko ISIS, prowadzonych z tego miejsca.

W związku z tymi wydarzeniami, ówczesna administracja prezydenta USA Baracka Obamy „po cichu opracowała obszerny plan awaryjny dotyczący wycofania broni z Incirlik”. Nigdy nie został on jednak wprowadzony w życie w związku z obawami, że doprowadziło by to do pogorszenia relacji na linii Waszyngton – Ankara, a także dało Erdoganowi pretekst do stworzenia własnego arsenału atomowego.

W podsumowaniu artykułu obaj publicyści napisali, że Turcja znalazła partnera w rozwijaniu programu nuklearnego Turcja. Ich zdaniem, jest nim prezydent Rosji Władimir Putin. Zaznaczają, że w kwietniu ubiegłego roku odwiedził on Turcję, oficjalne rozpocząć budowę elektrowni jądrowej. Projekt ten jest wart 20 mld dol. Według „NYT” Kreml może tu działać częściowo z pobudek finansowych. Dodają zarazem, że budowa elektrowni dodatkowo “umieszcza państwo NATO częściowo w rosyjskim obozie”.

W 2017 roku turecki opozycjonista Abdullah Bozkurt twierdził w rozmowie z brytyjskim „Daily Express”, że Turcja może wkrótce stać się państwem posiadającym broń atomową, by odstraszać inne kraje przez agresją. Jego zdaniem, o możliwości zdobycia broni atomowej mieli rozmawiać przedstawiciele ścisłego kierownictwa rządu tureckiego. Ponadto, o tym, że Turcja ma plany stania się mocarstwem atomowym mówi też były turecki parlamentarzysta, pracujący dla amerykańskiego think-tanku Fundacja na rzecz obrony demokracji, Aykan Erdemir.

NYT / rmf24.pl / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. lp
    lp :

    To się nazywa wyhodować węża na własnej piersi, co nie przygłupy z uesa? Ale z drugiej strony, skoro Żydom z Izraela pomimo zakazów wolno mieć jądro, to dlaczego innym z tego rejonu nie?