Niemcy wciąż naciskają na denuklearyzację UE

Pod koniec ub. roku Komisja Europejska zaprezentowała projekt taksonomii określającej jakie inwestycje z udziałem atomu są zrównoważone i zasługują na finansowanie banków. Według informacji, do których dotarł “Le Monde”, kilka dni wcześniej KE pod naciskiem Niemiec “dyskretnie” przedstawiła wytyczne w tym zakresie, w których nie uwzględniono energetyki jądrowej.

“Nowy system, którego celem jest osiągnięcie europejskich celów klimatycznych w 2030 i 2050 roku, wyklucza energetykę jądrową, i to bez uzasadnienia!” – pisze “Le Monde” komentując wytyczne.

“Podczas gdy uwaga wszystkich skupiona była na taksonomii, Dyrekcja Generalna ds. Konkurencji Komisji Europejskiej samodzielnie, bez konsultacji z rządami, opracowała reformę <<wytycznych>>, które do tej pory obejmowały jedynie energię odnawialną. Do czego służą te <<wytyczne>> w dziedzinie klimatu i energii? Kodyfikują mechanizmy wsparcia rozwoju technologii niskoemisyjnych, nie tylko dla tych znajdujących się w fazie rozwoju, ale także dla wszystkich dojrzałych technologii niskoemisyjnych” – czytamy w “Le Monde”. 

Francuski dziennik ustalił, że KE działa pod wpływem Niemiec, które nie zrezygnowały z planu denuklearyzacji Europy. Berlin odchodzi od węgla oraz atomu naraz zwiększając wytwarzanie z OZE oraz gazu. Polska czy Francja odchodzą od węgla, ale jednocześnie chcą stabilizować OZE z pomocą energetyki jądrowej.

Przeczytaj: Niemiecki ambasador negatywnie o polskim programie energetyki jądrowej

Zobacz także: „Die Welt”: oś jądrowa Francja – Polska może zepchnąć Niemcy na margines

Budowa nowych reaktorów może być jednak utrudniona bez odpowiedniego systemu wsparcia nowych inwestycji przez państwo, na co zgodę musi wydać KE.

Jak informowaliśmy, wedle najnowszej propozycji Komisji Europejskiej energia jądrowa i gaz ziemny mają być zaliczone do tzw. zielonych źródeł energii. Jednocześnie, zdecydowała o uznaniu gazu za technologię pomostową. Niemieckie ministerstwo gospodarki i klimatu zareagowało oburzeniem na próby „ekologizacji” energii atomowej, skrytykował to też rzecznik rządu.

Według „Die Welt”, zamiary związane z energią jądrową wywołały w Niemczech oburzenie i sprzeciw, ale zarazem władze w Berlinie z zadowoleniem przyjęły propozycję, by pod pewnymi warunkami gaz ziemny został uznany za zrównoważony nośnik energii. „Trudno zrozumieć tę ocenę rządu federalnego. W końcu energia jądrowa, inaczej niż faworyzowany przez Niemcy gaz, jest faktycznie neutralna dla klimatu” – pisze niemiecka gazeta. „Ponadto, popierane przez Niemcy preferowanie gazu ziemnego nie ma także sensu z punktu widzenia geopolityki, bo gaz jako technologia pomostowa jeszcze bardziej uzależniłby Europę, a przede wszystkim Niemcy od Rosji. Wobec aktualnej agresywnej polityki Rosji nie byłoby to dobrym pomysłem”.

CZYTAJ TAKŻE: W celu redukcji emisji UE powinna zainwestować w energetykę jądrową 500 mld euro w 30 lat

Gazeta cytuje jako eksperta Ralfa Fuecksa, byłego szefa bliskiej Zielonym Fundacji Heinricha Boella oraz dyrektora think tanku Zentrum Liberale Moderne. Uważa on, że „oburzenie w Niemczech jest sztuczne”. W jego ocenie, wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że kompromis klimatyczny na szczeblu unijnym będzie możliwy tylko wówczas, gdy zostaną uwzględnione konkurencyjne drogi transformacji klimatycznej. Stąd, z jednej strony uznano „drogę niemiecką”, polegającą na wykorzystania gazu jako tymczasowego, zastępczego źródła energii za atom i węgiel, zaś drugiej – preferowaną przez Francuzów ścieżkę osiągnięcia neutralności klimatycznej dzięki energii jądrowej.

Zdaniem Fuecksa, „polityka energetyczna bardzo długo była ślepa na geopolityczne oko”. Nawiązując do wyłączenia w noc sylwestrową trzech z ostatnich sześciu niemieckich elektrowni atomowych powiedział, że w centrali Gazpromu „na pewno strzelały korki szampana krymskiego”, bo w ten sposób Niemcy jeszcze bardziej uzależniają się od dostaw energii z Rosji. W ocenie eksperta, na skutek odejścia od energii jądrowej i węgla oraz zmian w procesach produkcyjnych w przemyśle chemicznym i stalowym, w latach 2030-2035 Niemcy będą potrzebować od 20 do 40 gigawatów więcej energii elektrycznej pochodzącej z elektrowni gazowych.

Co więcej, ekspert uważa, że zapewnienia o tym, iż nowe elektrownie gazowe będą przygotowane na przejście na produkcję energii z zielonego wodoru służy raczej uspokojeniu własnego sumienia. Jego zdaniem, wystarczająco duże ilości zielonego wodoru będą mogły być dostarczane dopiero za około 30 lat.

„Die Welt” przyznaje, że „coraz wyraźniej widać, że odejście od atomu zmusza Niemcy do paktu z Rosją, który szkodzi geopolitycznym interesom Europy, a szczególnie wschodnich partnerów”. Jako przykład podaje gazociąg Nord Stream 2.

Jak wynika ze wstępnych danych, sześć elektrowni jądrowych przyczyniło się do około 12% produkcji energii elektrycznej w Niemczech w 2021 r. Udział energii odnawialnej wyniósł prawie 41%, przy czym węgiel wytwarzał niecałe 28%, a gaz około 15%. Nowy rząd, który planuje zintensyfikować działania na rzecz ochrony klimatu, w umowie koalicyjnej opowiedział się za wycofywaniem się z energetyki jądrowej.

Kresy.pl / lemonde.fr

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply