Media: śmigłowiec, który przekroczył granicę, mógł należeć do Białorusi

Białoruscy blogerzy z projektu „ Biełoruski Hajun” podają, że śmigłowiec rzeczywiście przeleciał przez polsko-białoruską granicę, ale nie jest jasne, do kogo ta maszyna należała.

W opinii białoruskich blogerów z projektu „Białoruski Hajun”, nagranie zamieszczone przez pograniczników z Białorusi rzeczywiście mogło zostać zarejestrowane na granicy białorusko-polskiej w piątek 1 września około godziny 16:00. Nagranie wykonano najpewniej z wiatrakowca typu Magni M-24 Orion (EW-386BS), należącego do białoruskich pograniczników, który patrolował wówczas w rejonie miejscowości Mostowlany-Kolonia.

Zdaniem „Białoruskiego Hajuna” śmigłowiec, który według władz w Mińsku naruszył przestrzeń powietrzną Białorusi, został zarejestrowany przypadkowo. Patrolował jednak południową, a nie północną część granicy. Blogerzy twierdzą, że na podstawie nagrania nie sposób ustalić dokładnie typu śmigłowca, a tym bardziej, do kogo należał. Przyznają, że polska oficjalnie posiada na stanie posowieckie maszyny Mi-24. Chociaż większość z nich została wysłana na Ukrainę, to przynajmniej jeden został w sierpniu dyslokowany do Białegostoku, by wesprzeć Straż Graniczą. Jednak Białoruś również posiada śmigłowce tego typu.

Blogerzy zwracają też uwagę, że mimo rzekomego naruszenia granicy, nie wysłano w powietrzne żadnych myśliwców przechwytujących czy podobnych maszyn. Wszelka piątkowa aktywność białoruskiego lotnictwa wiązała się z ćwiczeniami Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, które zakończyły się przed 14:00.

Ogółem, blogerzy z „Białoruskiego Hajuna” podają dwie możliwe wersje wydarzeń. Według pierwszej z nich, polski śmigłowiec, najprawdopodobniej Mi-24, rzeczywiście wleciał w przestrzeń powietrzną Białorusi. Druga wersja akcentuje, że nie jest możliwa identyfikacja typu śmigłowca i jego przynależności, stąd istnieje możliwość, że nie była to polska maszyna, lecz białoruska. Jak dodano, tę wersję potwierdzałyby oficjalne oświadczenia strony polskiej, a także niewysłanie w powietrze samolotów Sił Powietrznych Białorusi, celem przechwycenia rzekomego intruza.

Przeczytaj: „Kłamstwo i prowokacja”. Polskie dowództwo zaprzecza, by polski Mi-24 naruszył przestrzeń powietrzną Białorusi

Jak pisaliśmy, strona białoruska twierdzi, iż „polski śmigłowiec wojskowy Mi-24 przekroczył granicę państwową na bardzo niskiej wysokości, wleciał na głębokość 1200 metrów na terytorium Białorusi, a następnie zawrócił”. Do zdarzenia miało dojść w piątek po południu w rejonie berastawickim w obwodzie grodzieńskim. Charge d’affaires Polski został wezwany do białoruskiego MSZ.

Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński zaznaczył, że strona polska będzie analizować sytuację. „Trzeba podchodzić z bardzo dużą ostrożnością do oświadczeń ze strony Białorusi” – powiedział wiceszef MSZ. Dodał, że to, “co mówią służby białoruskie, zwykle nie jest oparte na prawdzie, a mają one do osiągnięcia cel polityczny”. Ocenił, że “tym celem jest najczęściej działanie nieprzyjazne wobec Polski, bo oni nas traktują jako państwo nieprzyjazne”.

Rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, ppłk Jacek Goryszewski zaprzeczył, by taki incydent miał miejsce. „Informacje, które strona białoruska zamieszcza to są prowokacje i kłamliwe oskarżenia. Ze wszystkich meldunków i zapisów systemów radiolokacyjnych można stwierdzić, że nie doszło do przekroczenia granicy z naszej strony” – zapewnił ppłk Jacek Goryszewski.

Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply