Według Jurija Łucenki, byłego Generalnego Prokuratora Ukrainy, syn byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena nie popełnił czynów kwalifikujących się jako złamanie ukraińskiego prawa. Jednocześnie zaznaczył, że są podstawy, by mówić o nielegalnej ingerencji z Ukrainy w wybory w USA w 2016 roku.

Były Generalny Prokurator Ukrainy Jurij Łucenko w czwartek udzielił wywiadu amerykańskiemu dziennikowi The Washington Post. Był to jego pierwszy wywiad, jakiego udzielił po oficjalnym opublikowaniu odtajnionej wersji skargi złożonej przez oficjela-informatora ws. możliwości złamania prawa przez prezydenta USA podczas jego rozmowy telefonicznej z prezydentem Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim.

Sprawa dotyczy m.in. kwestii śledztwa wobec Huntera Bidena, syna czołowego kandydata Demokratów na prezydenta, a byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena. Wzbudziła on kontrowersje, bowiem wyciekły informacje, iż Trump w rozmowie telefonicznej z Zełenskim domagał się wszczęcia przez ukraińską prokuraturę postępowania wobec Huntera Bidena, który zasiadał w radzie nadzorczej spółki gazowej Burisma Holdings, podejrzewanej o pranie brudnych pieniędzy.

W rozmowie z WaPo, były ukraiński prokurator generalny zapewniał, że syn Bidena nie naruszył ukraińskiego prawa. Z perspektywy ukraińskiej legislacji, on niczego nie naruszył” – powiedział Łucenko. „Hunter Biden nie może odpowiadać za nieprawidłowości w zarządzaniu [spółką] Burisma, co miało miejsce dwa lata przed jego przybyciem”.

Były prokurator generalny dodał, że pełniąc ten urząd nie wiedział nic o tym, by jacykolwiek amerykańscy śledczy mieli przybyć na Ukrainę, żeby pomóc w jakimkolwiek dochodzeniu tego rodzaju.

Co ciekawe, do objęcia stanowiska prokuratora generalnego przez Łucenkę pośrednio przyczyniła się interwencja USA. Jak ujawnił w styczniu 2018 roku były wiceprezydent USA Joe Biden, wymusił on na władzach Ukrainy dymisję ówczesnego ukraińskiego prokuratora generalnego grożąc zablokowaniem kredytu dla Ukrainy. W następstwie tego nowym prokuratorem został właśnie Łucenko.

Jednocześnie, Łucenko powiedział, że były pewne sygnały o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie możliwej ingerencji w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku.

Jeśli mówimy o ukraińskiej zmowie, to myślę, że były oznaki tego rodzaju ingerencji w wybory w Stanach Zjednoczonych – powiedział Łucenko. Zwrócił uwagę na to, że w sierpniu 2016 roku pojawiła się sprawa tajemniczej „czarnej kasy”, księgi nieistniejącej już Partii Regionów, mającej zawierać szczegóły dotyczące tajnych wypłat na kwotę ponad 12 mln dolarów od ukraińskiego rządu dla Paula Manaforta, za jego pracę jako konsultanta byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza.

Przeczytaj: Łucenko: amerykańscy urzędnicy i obywatele ingerowali z terytorium Ukrainy w wybory w USA

W marcu br. ukraiński prokurator generalny wszczął śledztwo w sprawie dokumentów z tzw. „czarnych ksiąg” dawnej Partii Regionów, które miały doprowadzić do odejścia Manaforta ze sztabu Trumpa. Śledztwo zarządzono po tym, jak ujawniono nagranie, na którym wysoki rangą urzędnik ukraińskich służb antykorupcyjnych najwyraźniej przyznaje, że stał za wyciekiem informacji finansowych Manaforta w 2016 roku, w tym dotyczących jego powiązań z prorosyjskimi figurami na Ukrainie, co było korzystne dla Hillary Clinton. Na początku kwietnia br. ukraińscy funkcjonariusze organów ścigania powiedzieli, że mają mnóstwo dowodów na zmowę i wykroczenia ze strony Demokratów oraz, że próbowali oni podzielić się tymi informacjami z amerykańskimi urzędnikami w Departamencie Sprawiedliwości.

Donald Trump zapowiedział, że prokurator generalny USA zajmie się nowymi doniesieniami ws. ukraińskich oficjeli, którzy będąc w zmowie z ekipą Hillary Clinton mieli stać za wyciekiem szkodliwych informacji ws. Paula Manaforta, żeby pomóc kandydatce Demokratów w pokonaniu Trumpa w kampanii wyborczej. Przypomnijmy, że w grudniu 2018 roku ukraiński sąd orzekł, że Ukraińcy ingerowali w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku ujawniając informacje o Manaforcie.

Czytaj także: USA tracą cierpliwość i domagają się od Ukrainy walki z korupcją

Według opublikowanej w czwartek treści zawiadomienia, zgłaszający „informator” [oryg. whistleblower, tłumaczone też jako „sygnalista” – red.] powołuje się na „informacje otrzymane od wielu urzędników rządu USA”, według których prezydent wykorzystuje swój urząd do tego, by zabiegać o wmieszanie się innego kraju w przyszłoroczne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych.

Ta ingerencja uwzględnia m.in. naciskanie na inny kraj, żeby przeprowadzić śledztwo względem jednego z głównych krajowych rywali politycznych prezydenta. Osobisty prawnik prezydenta, Rudolph Giuliani, jest centralną postacią w tych staraniach. Prokurator Generalny Barr również wydaję się być w to zaangażowany” – napisano w skardze.

Przeczytaj: Trump i Giuliani naciskali na ukraińskie władze? Sprawdzą to komisje Izby Reprezentantów

Dalej autor powołuje się na otrzymane w ciągu poprzednich czterech miesięcy informacje od amerykańskich oficjeli, pozyskane w ramach pracy wewnątrzagencyjnej. Jednocześnie zaznacza, że nie był bezpośrednim świadkiem większości z opisanych w dokumencie wydarzeń, choć relacje swoich kolegów uważa za wiarygodne. Jego zdaniem, działania Trumpa były naruszeniem prawa i stanowiły zagrożenie dla bezpieczeństwa USA, w związku z czym zdecydował się o tym powiadomić.

W dokumencie wymieniany jest też Łucenko oraz jego wypowiedzi, z których wynikało, że niektórzy ukraińscy oficjele, rzekomo w porozumieniu z ambasadą USA i kierownictwem Partii Demokratycznej, ingerowali w amerykańskie wybory w 2016 roku. Mówił też o wspomnianych naciskach Joe Bidena z 2016 roku na to, żeby zwolnić ówczesnego prokuratora generalnego Ukrainy, Wiktora Szokina. Zaznaczono też, że Łucenko publicznie wyrażał chęć spotkania się w tych sprawach z Prokuratorem Generalnym USA. W dokumencie napisano, że Łucenko co najmniej dwa razy spotkał się z Rudym Giulianim, na początku tego roku.

Czytaj więcej: USA: ujawniono tajną skargę informatora ws. rozmowy Trumpa z Zełenskim [+DOKUMENT]

12 maja pisaliśmy, powołując się na doniesienia Washington Post, że władze USA naciskają na Zełenskiego, by doprowadził do rozpoczęcia na Ukrainie śledztwa przeciw synowi Joe Bidena. Przypominano wówczas, żeRudy Giuliani odwołał zapowiadaną wizytę w Kijowie w czasie której miał spotkać się z Zełenskim. Według „Washington Post”, bliski doradca Trumpa odwołał wizytę z powodu gwałtownych ataków amerykańskich mediów, oskarżających go o próby poszukiwania zagranicznego wsparcia dla Trumpa w jego walce z demokratami. Joe Biden uważany jest obecnie za polityka mającego największe szanse na uzyskanie nominacji Partii Demokratycznej w przyszłorocznych wyborach prezydenckich w USA.

Unian / Washington Post / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply